Prezes Narodowego Banku Polskiego nie miał obowiązku przekazania opinii z lat 1989-1997, gdyż dane te wytworzono jeszcze przed wejściem w życie obecnej konstytucji - orzekł w poniedziałek Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie i oddalił skargę Rzecznika Praw Obywatelskich.

Poniedziałkowy wyrok ma znaczenie w kontekście dostępu do informacji wytworzonych jeszcze przed wejściem w życie obecnej konstytucji, co nastąpiło w październiku 1997 r. oraz ustawy o dostępie do informacji publicznej, która obowiązuje od początku 2002 r.

"Sąd podziela stanowisko banku, które wskazywało, że przepisy konstytucji, na które powoływała się strona skarżąca, były wydane już po zaistnieniu zdarzeń, na temat których informacji chciała strona skarżąca" - zaznaczył w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Andrzej Wieczorek. Jak podkreślił sędzia, "z tego powodu organ nie miał obowiązku utrzymywania i udzielenia informacji".

Wyrok jest nieprawomocny. Stronie skarżącej, czyli RPO, przysługuje skarga kasacyjna do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Skargę do WSA Rzecznik wniósł w styczniu br. Sprawa miała swój początek przed ponad rokiem, gdy jeden z obywateli wystąpił do prezesa NBP o informację publiczną. Chodziło o przekazanie danych archiwalnych - listy osób opiniowanych pozytywnie lub też negatywnie przez prezesa NBP w latach 1989-1997 na stanowiska prezesów 112 banków komercyjnych wraz z dokładnymi datami tych opinii i datami nominacji na prezesów. Po 1997 r. zmieniły się regulacje prawne i kompetencje prezesa NBP w tym zakresie przejęła najpierw Komisja Nadzoru Bankowego, a obecnie zgodę na objęcie funkcji wyraża Komisja Nadzoru Finansowego.

Jednak w lipcu zeszłego roku prezes NBP odmówił obywatelowi udzielenia informacji publicznej we wnioskowanym zakresie. Argumentował, że osób, których ma dotyczyć informacja, nie można uznać za pełniące funkcje publiczne, a udostępnienie tej informacji naruszałoby ich prawo do prywatności.

Z taką argumentacją nie zgodził się RPO. "Żądane informacje nie naruszają bowiem prawa do prywatności kandydatów, a wiążą się z informacjami wytworzonymi w ramach działalności podmiotu publicznego. Informacje związane są z udziałem osób fizycznych w życiu publicznym - kandydowaniem na stanowisko prezesa banku komercyjnego - nie dotyczą więc ich życia prywatnego" - argumentował Rzecznik.

Jego zdaniem "przez sam fakt podlegania opinii podmiotu władzy publicznej osoba fizyczna pozbawia się częściowo prawa do prywatności". "Biorąc pod uwagę jawność informacji o osobach pełniących funkcje prezesa banku komercyjnego, informacje dotyczące opinii prezesa NBP o kandydatach powinny podlegać publicznej kontroli społecznej. Jest to tym bardziej uzasadnione, że wybranymi na prezesa mogli być kandydaci, którzy nie uzyskali pozytywnej opinii prezesa NBP. Istotne jest zatem zapewnienie transparentności wyboru tych osób jako odpowiednich do pełnienia tak ważnej funkcji" - wywodził RPO.

Podczas rozprawy, która odbyła się przed WSA 10 czerwca, pełnomocnik NBP wywodził, że trudno powoływać się na obecne regulacje dotyczące dostępu do informacji publicznej w odniesieniu do danych sprzed ponad 20 lat. Jak dodawał, nie można oczekiwać, że osoby ubiegające się o wówczas funkcje prezesów banków, mogły się spodziewać późniejszych nowelizacji prawa i zmian w podejściu do zakresu informacji publicznej.

Przedstawiciel Biura RPO Marcin Malecko argumentował zaś, iż niezależnie od wprowadzenia w 1997 r. nowej konstytucji i ustawy o dostępie do informacji publicznej "zasada jawności, która jest podstawą dostępu do informacji publicznej, obowiązywała w polskim prawie już po 1989 r.".

Sędzia WSA przyznał wtedy na koniec rozprawy, iż sprawa ta "nie należy do najprostszych" i odroczył wtedy ogłoszenie wyroku o dwa tygodnie - do 24 czerwca.

W poniedziałek w uzasadnieniu wyroku sędzia Wieczorek zastrzegł zaś, iż prezes NBP powinien sprawdzić, czy takie informacje sprzed 1997 r. w ogóle jeszcze posiada i "czy w oparciu o przepisy archiwalne nie doszło już do zniszczenia posiadanych informacji". "Także z tego powodu trudno podzielać stanowisko strony skarżącej, iż powinna taką informację uzyskać, zwłaszcza, gdy nie obowiązywała jeszcze konstytucja, na którą się powołuje" - dodał sędzia.