Ani jeden radca prawny i adwokat nie został w zeszłym roku powołany na sędziego sądu powszechnego. To efekt reform przeprowadzonych przez obecny rząd.
Podpisanie przez prezydenta w czerwcu zeszłego roku nowelizacji ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury (Dz.U. z 2017 r. poz. 1139) przez wielu komentowane było jako definitywne zerwanie z koncepcją, która zakłada, że zawód sędziego ma stanowić ukoronowanie kariery prawniczej. Teraz te przewidywania znajdują potwierdzenie w statystykach.

Bez świeżej krwi

O tym, że w zeszłym roku żaden adwokat i radca prawny nie został powołany na urząd sędziego sądu powszechnego, dowiadujemy się z odpowiedzi, jakiej na interpelację jednego z posłów udzielił Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości. I choć powołań osób wykonujących tego typu zawody nigdy nie było zbyt wiele (patrz: grafika), to tak źle jeszcze nie było.
– To rzeczywiście niepokojące – uważa Sławomir Pałka, sędzia, członek poprzedniej Krajowej Rady Sądownictwa (KRS). Jego zdaniem żadna skrajność nie jest dobra, a dopływ świeżej krwi do sądów z pewnością przynosił pozytywne efekty.
Że nie jest tak źle, uspokaja Łukasz Piebiak.
– Decyzje personalne podjęte przez obecną KRS, z uwagi na skomplikowaną i długotrwałą procedurę obsady stanowisk sędziowskich, dopiero zaczynają przynosić efekt w postaci nowych nominacji sędziowskich – przekonuje.
Zwraca uwagę, że stosunkowo nieduża jest liczba sędziów mianowanych w zeszłym roku, ale nominacje tegoroczne mogą obraz ten znacząco zmienić.
– Zwłaszcza że ministerstwu znane są przypadki, gdy rada dokonywała wyboru na stanowiska sędziowskie spośród przedstawicieli adwokatury lub środowiska radców prawnych – także na najwyższe stanowiska sędziowskie – w Sądzie Najwyższym, ale też w sądzie apelacyjnym – podkreśla wiceminister.
W 2016 r. (przed zmianami w prawie) KRS na sędziów rekomendowała 19 radców i 18 adwokatów
Entuzjastą zwiększenia liczby sędziów pochodzących z innych zawodów prawniczych jest również Maciej Mitera, rzecznik prasowy obecnej rady. Choć, jak podkreśla, są to jego osobiste poglądy.
– Jestem zwolennikiem koncepcji zawodu sędziego jako ukoronowania kariery prawniczej. Ubolewam nad tym, że tak mało osób trafia do sądów z innych zawodów – mówi. Jak bowiem dodaje, radcowie i adwokaci mogą wnieść wiele dobrego do sądownictwa. Warunek jest jeden – muszą być to naprawdę dobrzy kandydaci, z odpowiednimi umiejętnościami oraz doświadczeniem. A z tym różnie bywa.
– Prawda jest taka, że dobrzy adwokaci i radcowie nie garną się do zawodu sędziego. Oczywiście jest to spowodowane tym, że na wolnym rynku mogą zarobić dużo więcej, a i warunki pracy w sądach nadal pozostawiają wiele do życzenia – zauważa sędzia Mitera.
Z przeglądu zeszłorocznych uchwał, jakie w przedmiocie przedstawienia prezydentowi kandydatów na sędziów podjęła KRS, nie wynika jednak wprost, aby o przegranej adwokata czy radcy decydowało to, że byli oni dużo gorszymi kandydatami od pozostałych starających się o urząd sędziego. Dla przykładu można wskazać chociażby uchwałę z 13 lipca 2017 r. dotyczącą wolnego stanowiska sędziego w Sądzie Rejonowym w Choszcznie. W konkursie brała udział także radca prawna, jednak pomimo bardzo dobrej opinii i świetnych kwalifikacji przegrała z osobą, która wykonywała zawód starszego asystenta sędziego.
– Niektórzy uważają, że przesądzające znaczenie ma to, że radcowie prawni i adwokaci nie posiadają doświadczenia związanego z pracą w sądzie – tłumaczy Maciej Mitera.

Nowy model

Spadek powołań na sędziów osób wywodzących się ze środowiska radców prawnych i adwokatów staje się widoczny już w 2017 r.
– To wówczas minister sprawiedliwości zaczął wstrzymywać ogłaszanie konkursów sędziowskich – zauważa Sławomir Pałka.
Miało to związek z wejściem w życie zmian w ustawie o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury (KSSiP), które przesądziły, że główna ścieżka dojścia do zawodu sędziego ma prowadzić przez krakowską szkołę oraz asesurę. A wstrzymywanie konkursów miało na celu zagwarantowanie, że aplikanci KSSiP nie zostaną z niczym.
– Teraz wygląda to tak, że minister najpierw zbiera wolne stanowiska w sądach i przekształca je w stanowiska asesorskie, a dopiero te, których nie da się obsadzić asesorami, przeznacza do obsadzenia w drodze otwartego konkursu – tłumaczy sędzia Pałka.
Sposób, w jaki z wolnymi stanowiskami sędziowskim postępuje minister sprawiedliwości, musiał znaleźć odbicie w działalności obecnej KRS. Jak wiadomo z nieoficjalnych danych, w zeszłym roku wskazała ona jako kandydatów na sędziego sądu powszechnego zaledwie jednego adwokata oraz pięciu radców prawnych. Tymczasem w 2016 r., a więc zanim wprowadzono zmiany w ustawie o KSSiP, kandydatów przedstawionych przez KRS prezydentowi z wnioskiem o powołanie na urząd sędziego (wliczając w to stanowiska w Sądzie Najwyższym) wywodzących się z radców prawnych było 19, zaś z adwokatów 18.
– To pokazuje, że rządzący sami sobie strzelili w stopę. Powszechnie bowiem krytykowano poprzednią radę za to, że nie dopuszcza do zawodu sędziego przedstawicieli innych zawodów prawniczych. A przecież nigdy w tej kwestii nie było tak źle jak obecnie – kwituje były członek KRS.
Obecną radę broni wiceminister Piebiak. Bo choć zaznacza, że ministerstwo nie komentuje decyzji personalnych tego organu, to jednocześnie podkreśla, że jest ono przekonane, że ”Rada w nowym składzie, działającym od marca 2018 r., potrafi odpowiednio docenić adwokatów i radców prawnych ubiegających się o stanowiska sędziowskie„. Zwraca również uwagę na to, że przez lata KRS z reguły pomijała w swych wyborach adwokatów i radców. A to spowodowało, że przedstawiciele tych zawodów nabierali przekonania o znikomości ich szans w procesie nominacyjnym.
– Wymaga czasu, aby przekonali się, że teraz jest inaczej i warto ubiegać się o stanowisko sędziowskie – uważa wiceminister.
Adwokatów i radców prawnych do sądów trafia coraz mniej / DGP