Projekt przyjęto pod nieobecność przedstawicieli tzw. frankowiczów, którzy wcześniej opuścili posiedzenie komisji.
Podsumowując prace przewodniczący komisji finansów publicznych Andrzej Szlachta (PiS) dziękował posłom i ministrom za zaangażowanie. "Mimo różnicy w niektórych obszarach myślę, że przyjęcie tego projektu jest takim pierwszym krokiem, aby pochylić nad sytuacją kredytobiorców" - ocenił Szlachta.
Zanim komisja rozpatrzyła projekt, odrzuciła wniosek Pauliny Hennig-Kloski (N), by wystąpić do MSZ o opinię, czy zmiany są zgodne z prawem unijnym, czy nie powinny być notyfikowane Komisji Europejskiej, bowiem - jak mówiła - do KE wpłynęła skarga na tę ustawę. "Banki grożą sądami arbitrażowymi (...). Ciąży nad nami widmo odszkodowań" - ostrzegła.
Przeciwny wnioskowi był Janusz Szewczak (PiS), który tłumaczył, że nie słyszał o skardze do KE. "Deutsche Bank ma - moim zdaniem - poważniejsze problemy niż ustawa frankowa w Polsce" - ocenił.
Wiceminister finansów Piotr Nowak zapewnił, że przygotowując stanowisko rządu do proponowanych zmian MSZ nie zgłaszało uwag, a przedstawiane obecnie argumenty były wówczas znane.
"Nie zmienił się zakres przedmiotowy ustawy (...), zupełnie nietrafne jest mówienie o jakiejkolwiek - w cudzysłowie - notyfikacji" - mówił minister w Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha. Jego zdaniem do tego nie ma żadnych podstaw. "Przesłanie listu przez kogokolwiek trudno uznać za uruchomienie jakiejkolwiek procedury przez uprawniony podmiot" - zaznaczył.
"Nie ma żadnego listu czterech ambasadorów. Mamy maila, który jest mailem wysłanym z ambasady, gdzie mamy skan, który pewnie jest opatrzony oryginalnymi podpisami dwóch ambasadorów i dwóch charge d'affaires ad interim" - powiedział.
Wniosek do MSZ poparła Krzystyna Skowrońska (PO), a jej kolega klubowy Jarosław Urbaniak ocenił, że list czterech ambasadorów "to poważny problem dyplomatyczny".
Natomiast Tadeusz Cymański (PiS) wyraził przekonanie, że jeżeli dojdzie do formalnego kwestionowania ustawy, to zostanie ona obroniona.
Dyskusję wzbudziła regulacja przewidująca, że środki wpłacone przez bank na subfundusz Funduszu Konwersji, które nie zostaną przez danym bank wykorzystane do konwersji, będą mogły być wykorzystane na wsparcie konwersji dokonywanej przez inne banki. Przedstawiciel Konfederacji Lewiatan bezskutecznie apelował o wstrzymanie procedowania projektu, gdyż jego zdaniem przepis taki powinien być notyfikowany do KE.
Niezadowoleni z przebiegu obrad byli przedstawiciele frankowiczów. Zarzucali przewodniczącemu, że nie dopuszcza ich do głosu, a pozwala na składanie poprawek reprezentantom sektora bankowego. W proteście opuścili obrady komisji. "Widzimy tutaj większą rozgrywkę polityczną, niż zajmowanie się dobrem konsumentów, których my tu reprezentujemy" - tłumaczyli.
"Będziecie mogli się dogadywać z banksterami" - skomentowała wiceprezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu Barbara Husiew. W komunikacie przesłanym PAP stowarzyszenie zapowiedziało, że złoży skargę na przewodniczącego komisji do marszałka Sejmu.
Minister Mucha tłumaczył, że banki będą miały interes w tym, aby proponować konwersję, bowiem dzięki temu ich składki na fundusz konwersji będą niższe. "Nie mam żadnych wątpliwości, że ta motywacja będzie" - zaznaczył.
"Mechanizm de facto jest presją, jest zachętą (...), przymusza banki: albo wydasz to swoim, albo inni to wezmą" - tłumaczył Cymański.
Przedstawiciele sektora bankowego protestowali przeciw przepisowi, który przewiduje, że w przypadku gdy kredytobiorca, bez opóźnienia w spłacie, dokona spłaty 100 rat, pozostałą część rat zwrotu wsparcia lub pożyczki na spłatę zadłużenia umarza się. Proponowali usunięcie tej regulacji.
"Ten automatyzm, który jest tutaj przewidziany ma charakter przepisu demoralizującego, sprowadza się do rozdawnictwa cudzych pieniędzy, naszych pieniędzy, klientów pieniędzy (...) bez spełnienia jakichkolwiek kryteriów socjalnych" - mówił wiceprezes ZBP Jerzy Bańka.
Przed głosowaniem stanowiska komisji w sprawie projektu Skowrońska powiedziała, że problem, którego dotyczy projekt związany jest z ryzykiem kursowym - powstał w latach 2005-2007, kiedy mieliśmy do czynienia z dużym popytem na kredyty walutowe. "Mamy wiele zastrzeżeń. Jak powiedzieli przedstawiciele strony społecznej, nie rozwiązuje on (projekt - PAP) problemu, a stwarza dodatkowe pytania. Dzisiaj się wstrzymamy od głosu" - powiedziała Skowrońska.
Cymański wyraził zadowolenie z braku sprzeciwu PO, oceniając, że jest to "delikatna zapowiedź czegoś większego". "Myślę, że ustawa będzie przyjęta w Sejmie przez wszystkie kluby. Mam nadzieję, zostawmy przeszłość i spory polityczne" - apelował.
Także Hennig-Kloska oświadczyła, że wstrzyma się od głosu, zastrzegając, że w projekcie jest szereg przepisów, z którymi się nie zgadza. Zapowiedziała jednak złożenie poprawek w drugim czytaniu.
Podsumowując prace przewodniczący komisji finansów publicznych Andrzej Szlachta (PiS) dziękował posłom i ministrom za zaangażowanie. "Mimo różnicy w niektórych obszarach myślę, że przyjęcie tego projektu jest takim pierwszym krokiem, aby pochylić się nad sytuacją kredytobiorców" - ocenił Szlachta.
Wcześniej nad projektem pracowała podkomisja, która zaakceptowała 23 poprawki zaproponowane przez jej szefa Tadeusza Cymańskiego (PiS). Były one uzgodnione z rządem i Kancelarią Prezydenta. Jedna z nich zakłada, że z obowiązku płacenia składek na tzw. Fundusz Konwersji zostaną wyłączone banki znajdujące się w postępowaniu naprawczym. Większość poprawek miała charakter legislacyjny i doprecyzowujący. Zgodnie z nimi zmieniono stosowany w projekcie termin "restrukturyzacja" na termin "konwersja" - w jej świetle Fundusz Restrukturyzacji miałby być przemianowany na Fundusz Konwersji. Określono również termin wejścia w życie ustawy na 1 lipca 2019 roku.
W sierpniu 2017 roku prezydent złożył w Sejmie projekt nowelizacji ustawy z 2015 roku o wsparciu kredytobiorców, znajdujących się w trudnej sytuacji, którzy zaciągnęli kredyt mieszkaniowy. To jedyny projekt dotyczący frankowiczów, który dotąd został uchwalony - w niedawnej głośnej noweli niektórych ustaw w związku ze wzmocnieniem nadzoru (tzw. ustawie o KNF) znalazły się także artykuły, przedłużające funkcjonowanie Funduszu Wsparcia Kredytobiorców (zgodnie z ustawą z 2015 roku miał działać tylko do końca 2018 roku).
Rozpatrywany obecnie prezydencki projekt rozszerza działanie tego funduszu. Zakłada m.in. dwukrotne podniesienie minimum dochodowego umożliwiającego wnioskowanie o wsparcie. Zgodnie z propozycją, byłaby to sytuacja, gdy koszty kredytów przekraczają 50 proc. dochodów (dotąd było 60 proc.). Ponadto zwiększona miałaby zostać wysokość możliwego comiesięcznego wsparcia z 1,5 tys. do 2 tys. złotych, wydłużony okres możliwego wsparcia z 18 do 36 miesięcy (co w sumie dawałoby kwotę 72 tys. zł) oraz wydłużony okres bezprocentowej spłaty otrzymanego z Funduszu Wspierającego z 8 do 12 lat. Możliwe byłoby także umorzenie części zobowiązań z tytułu wsparcia, szczególnie w sytuacji regularnego spłacania rat.
Pieniądze z Funduszu Wspierającego miałyby służyć wszystkim kredytobiorcom, zarówno złotowym, jak i walutowym. Z myślą o tych ostatnich projekt wprowadza natomiast inny fundusz - Fundusz Restrukturyzacyjny (po przyjęciu poprawek - Fundusz Konwersji).
Miałby on zostać utworzony z wpłacanych kwartalnie składek banków, uzależnionych od wielkości ich własnych portfeli kredytów denominowanych i indeksowanych (maksymalnie 0,5 proc. wartości bilansowej portfela kredytów podlegających restrukturyzacji). Banki, które zdecydowałyby się "odwalutowywać" kredyty odnoszone do walut obcych, będą mogły liczyć na zwrot różnic bilansowych między wartością kredytów przed i po restrukturyzacji (konwersji). "Kredytodawcy nie poniosą większego obciążenia niż ok. 3,2 mld zł rocznie" - napisano w uzasadnieniu do projektu.
Oba Fundusze - Wspierający i Konwersji - byłyby elementami Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Rachunki obu funduszy prowadziłby Bank Gospodarstwa Krajowego i on dokonywałby wypłat.