Obecny stan prawny nie odpowiada postulatowi ochronnej funkcji prawa karnego i przez to nie daje wystarczających narzędzi dla ograniczenia przestępczości i ochrony społeczeństwa” – pisał w 2007 r. projektodawca radykalnych zmian kodeksu karnego, przygotowanych z inicjatywy ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry (Sejm V kadencji, druk sejmowy nr 1756). Przedwcześnie przerwana kadencja Sejmu uchroniła kodeks karny przed populistyczną nowelizacją sprowadzającą się do idei zarządzania strachem przez surowe kary. Po 12 latach, pod pretekstem reakcji na tragiczną śmierć prezydenta Pawła Adamowicza, Ministerstwo Sprawiedliwości wróciło do dawnej narracji. Przytoczony na wstępie fragment uzasadnienia ówczesnego projektu, w niemal identycznym brzmieniu, towarzyszy propozycjom zmian w k.k. ogłoszonym 25 stycznia 2019 r.
Stwierdzenie, na którym opiera się zasadnicza koncepcja planowanej reformy – że obecny stan prawny nie pozwala na ograniczanie rozmiarów przestępczości – jest oczywiście nieprawdziwe. Od wielu lat liczba przestępstw z użyciem przemocy systematycznie spada i jest to już stały trend. Komenda Główna Policji corocznie chwali się lepszą wykrywalnością przestępstw i istotnym spadkiem liczby tych najgroźniejszych (między 2014 a 2015 r. odnotowano o 26 proc. mniej rozbojów, 20 proc. mniej bójek i pobić, 17 proc. mniej czynów powodujących uszczerbki na zdrowiu, spadła też liczba zgwałceń i zabójstw). Zatem pod rządami k.k. z 1997 r., tak krytykowanego przez ministra Ziobrę, przestępczość kryminalna istotnie zmalała, mimo że nie zaostrzono sankcji. Dowodzi to, jak bardzo oderwane od rzeczywistości są argumenty projektodawców, skopiowane z projektu przygotowanego w 2007 r. Świat, o którym mowa w uzasadnieniu projektu, dawno przeminął.
Jaka trzecia władza?
Projektowane regulacje są sprzeczne z konstytucją. Taki charakter ma choćby zniesienie możliwości warunkowego przedterminowego zwolnienia skazanego na dożywotnie więzienie, tak by nigdy nie mógł opuścić zakładu karnego (nowy art. 77 k.k.). Jest to przejaw nieludzkiego traktowania osoby pozbawionej wolności, zbliżonego do tortury psychicznej. W konkretnych przypadkach może być to kara nieproporcjonalna do okoliczności czynu. Regulacja godzi także w zasadę trójpodziału władzy, gdyż odbiera sądowi kompetencję do wymierzenia sprawiedliwości, zmieniając go w notariusza partii akurat sprawującej władzę. Narusza to art. 2, art. 10 ust. 2, art. 30, art. 31 ust. 3, art. 40, art. 42 ust. 1, art. 45 ust. 1, art. 173, art. 175 ust. 1 i werset 18 preambuły Konstytucji RP, oraz art. 3 Europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności.
Ewidentne błędy prowadzące do jawnej niesprawiedliwości zawierają przepisy o karze łącznej (art. 86 i nast. k.k.), na co zwrócił uwagę czytelnik bloga Dogmaty Karnisty. Przy zbiegu dwóch lub więcej kar 25 lat więzienia sąd może je zamienić na dożywotnią izolację (przesądza to niezmieniony art. 88 k.k.). Gdy jednak trzeba będzie połączyć dwie kary 30 lat pozbawienia wolności, kara łączna wyniesie… dokładnie 30 lat i nie będzie podstaw, by zamienić ją na dożywocie. O logikę tego rozwiązania zapytałem na Twitterze ministra Marcina Warchoła – otrzymałem odpowiedź wymijającą. Podobnym mankamentem obarczony jest pomysł zaostrzenia sankcji za czyn ciągły (art. 12 par. 1 k.k.). Sprawcy kradnącemu po 1 tys. zł pięciu różnym osobom grozić będzie dwukrotnie wyższa kara, niż gdyby ukradł 5 tys. zł jednemu pokrzywdzonemu. To zachęta do tego, by od razu kraść jak najwięcej.
Rodem z PRL
Projekt inspirowany jest peerelowskim kodeksem karnym z 1969 r. Stamtąd pochodzi surrealistyczny przepis o „kradzieży szczególnie zuchwałej” (nowy art. 278a k.k., stary art. 208 k.k. z 1969 r.). Wzorują się na nim obostrzenia kary przy recydywie wielokrotnej (art. 64 k.k.) oraz nowa filozofia dyrektyw wymiaru kary: odstraszać, a nie resocjalizować (art. 53 k.k.). Projektodawca pragnie regulacji totalnej: wprowadza drobiazgowe wyliczenia okoliczności obciążających i łagodzących karę, mnoży przepisy o grzywnie i ograniczeniu wolności. Im większe skrępowanie sądu, tym – zdaniem projektodawców – lepiej, w konsekwencji ogranicza to jednak możliwości indywidualizacji wymiaru kary, która powinna być dopasowana do konkretnego wypadku. Tego typu kazuistyka godzi również w zasady prawidłowej legislacji.
Nie zasługuje na poparcie koncepcja nowej kary 30 lat pozbawienia wolności wymierzanej w miesięcznych lub jednorocznych jednostkach czasu. Wspólnie w P.M. Dudkiem przekonywałem, że podstawową wadą tej propozycji jest – paradoksalnie – jej elastyczność (różnicowanie długoterminowych kar więzienia o kilka miesięcy w górę lub w dół). Sprawcy, któremu grozi długoletnie więzienie, nie odstraszą bardziej trzy dodatkowe miesiące izolacji – nie zwiększą one dolegliwości kary, skoro i tak może mu zostać wymierzone wieloletnie więzienie. Sprawca ów nie stanie się lepszym człowiekiem dlatego, że oprócz 15 lat spędzi w zakładzie karnym jeszcze trzy miesiące! Pisaliśmy o tym w DGP z 17 maja 2018 r., doceniając zalety obecnego stanu prawnego („Wymiar kary jak w Milionerach”). W uzasadnieniu projektu podnosi się, że dzięki nowym widełkom wymiaru kary możliwe będzie sprawiedliwsze osądzenie czynów popełnionych przez współsprawców. Cóż jednak po „lokalnym” zróżnicowaniu wkładu poszczególnych współsprawców w popełnienie przestępstwa, jeśli orzeczone kary będą niesprawiedliwe „globalnie” (np. zapadną wyroki 25–26 lat więzienia, podczas gdy w analogicznej sprawie inny sąd oscylowałby raczej w przedziale 20–21 lat).
Porównuj, co ci pasuje
Ministerstwo Sprawiedliwości próbuje wytworzyć wrażenie, że polskie sądy są pobłażliwe dla przestępców w porównaniu z innymi państwami Europy. Jeśli pokazuje się opinii publicznej tylko fragment statystyk, można uzasadnić każdą, nawet najbardziej absurdalną tezę. Przykładem manipulacji są informacje prasowe opublikowane na stronie ministerstwa (ms.gov.pl). To prawda, że w przypadku rozbojów (art. 280 k.k.) większość kar orzekanych w Polsce nie przekroczyła 5 lat bezwzględnego pozbawienia wolności (93 proc.). Na Węgrzech czy w Austrii orzeczono za to przestępstwo zdecydowanie więcej kar wyższych niż 5 lat więzienia. Druga – przemilczana przez ministerstwo – połowa tabeli ze statystykami pokazuje jednak istotne zróżnicowanie kar orzekanych za rozbój w państwach Unii Europejskiej. Przykładowo w Austrii aż 34 proc. wymierzonych kar nie przekraczało roku więzienia, podczas gdy w Polsce było to zaledwie 3 proc. skazań. Statystyki dowodzą również, że polskie sądy orzekają zdecydowanie surowsze kary za kradzieże z włamaniem. Argumentacja projektodawców jest więc demagogiczna.
Manipuluje się również komparatystyką prawniczą. Uzasadnieniem wprowadzenia do k.k. bezwzględnego dożywotniego więzienia mają być m.in. przepisy obowiązujące we Francji. Dokładniejsza analiza francuskiej procedury karnej dowodzi jednak, że tamtejszy sąd może uwolnić dożywotnio osadzonego w zakładzie karnym nawet wcześniej niż przed upływem 35 lat, które w Polsce odnosić się mają do wszystkich skazanych na tego rodzaju karę (zob. J. Duda, „Dożywotnie więzienie we Francji – nie takie, jak twierdzi MS”, Karne24.com). Ministerstwo wyrywa z kontekstu pojedyncze przepisy i wyciąga na tej podstawie daleko idące wnioski, co zaprzecza podstawowym zasadom prawidłowej wykładni prawa.
Wszystko to każe traktować argumenty projektodawców wyłącznie w kategoriach użytecznej narracji politycznej, sprowadzającej się do podsycania pragnienia zemsty na rozzuchwalonych bandytach. Nie ma to nic wspólnego z rzetelnym prawotwórstwem. Zła zmiana w prawie karnym potrzebna jest ministrowi Ziobrze w doraźnej walce o władzę, a prędzej czy później cenę za zepsucie kodeksu karnego zapłacą wszyscy obywatele.