Nowelizacja ustawy o SN nie kończy sporu na górze wymiaru sprawiedliwości, a tylko go wycisza. I to na chwilę.
Wielka Izba Trybunału Sprawiedliwości UE potwierdziła wczoraj postanowienie o środkach tymczasowych w sprawie ustawy o SN. Jednym z nich było zawieszenie przepisów dotyczących wieku przejścia sędziów w stan spoczynku. Wczoraj prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o Sądzie Najwyższym, która przywraca do orzekania jego sędziów, w tym I prezes Małgorzatę Gersdorf. Ustawa wypełnia to, czego chciał TSUE.
Z punktu widzenia prezydenta wejście w życie ustawy to przekreślenie części rozwiązań, które proponował i za wdrażanie których poniósł polityczne koszty. Choć nie jest tajemnicą, że zwolennikiem maksymalnego kadrowego przemeblowania SN był głównie minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Od początku z naszych rozmów z politykami PiS wynikało, że nie liczyli się z innym scenariuszem niż podpisanie ustawy. Weto nie utrzymałoby się w Sejmie, a odesłanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego przedłużyłoby jej wejście w życie i podgrzało spór z Brukselą.
Ustawa wycofuje zapisy, wobec których konstytucyjne zarzuty były największe: o przerwaniu kadencji I prezes SN i zmianie wieku stanu spoczynku dla dotychczasowych sędziów bez okresu przejściowego. Zostają jednak inne zapisy, na których zależało prezydentowi i PiS: dwie nowe izby w SN – Izba Dyscyplinarna oraz Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, a także nowe rozwiązania: skarga nadzwyczajna i ławnicy w SN. – PiS jest zdeterminowany, by wprowadzić zmiany w wymiarze sprawiedliwości, ale zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy w UE i nawet jeśli mamy dobre argumenty i rację, to wobec stanowiska TSUE trzeba było dokonać korekt. W najbliższych tygodniach pojawią się ustawowe propozycje zmian w procedurze cywilnej i karnej, musimy się skupić na tym, by były możliwie szybko i kompetentnie procedowane w parlamencie – mówi poseł PiS Bartłomiej Wróblewski.
Ustawa daje szansę, by przeciąć spór wokół SN przynajmniej w najbardziej zapalnym punkcie. – SN od początku stoi na stanowisku, że powrót sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia, nie wymaga ingerencji ze strony ustawodawcy. To się stało na podstawie postanowienia TSUE – komentuje Michał Laskowski, rzecznik prasowy SN. Dodaje, że wejście w życie ustawy przecięłoby wątpliwości zgłaszane przez część społeczeństwa.
Nie wiadomo jednak, na ile ustawa okaże się skuteczna dla wyciszenia sporu z Brukselą. Wczorajsza decyzja Wielkiej Izby to tylko potwierdzenie środków tymczasowych, zasadnicze postępowanie toczy się inną ścieżką. Choć ustawa została uchwalona trzy tygodnie temu, to Komisja Europejska nie wycofała skargi z TSUE, na co liczył rząd. A skarga dotyczy kwestii, które wyjaśnia ustawa. – KE jej jeszcze nie oceniła. Słyszymy, że jest krokiem we właściwym kierunku, ale merytorycznego odniesienia do niej nie ma – mówi nasz rozmówca. Możliwe, że wiceszef Komisji Frans Timmermans czekał, aż ustawa wejdzie w życie, bojąc się, że zmiany mogą zostać zatrzymane. Ale rząd liczy się też z tym, że mimo spełnienia żądań Brukseli i TSUE skarga pozostanie do rozpatrzenia. Procedura według art. 7 okazała się nieskuteczna, natomiast decyzje TSUE Polska wdrożyła. TSUE może w orzeczeniu zakreślić granice ingerencji państwa członkowskiego w zmiany w wymiarze sprawiedliwości, dla Komisji i jej wiceszefa to dowód skuteczności Komisji.
Wejście w życie nowelizacji oznacza, że obsadzone zostaną wszystkie ze 110 stanowisk sędziowskich (obecnie w SN, według PiS, prawo do orzekania ma 88 sędziów, a nowela przywraca 22). Tylko 37 spośród 110 to sędziowie powołani w ostatnim czasie przez prezydenta po konkursie przeprowadzonym przez obecną Krajową Radę Sądownictwa. Co oznacza, że tzw. starzy sędziowie będą mieli w SN przytłaczającą większość (73:37). Choć należy pamiętać, że PiS osiągnął swój cel i powołał dwie nowe izby – Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Izbę Dyscyplinarną, która nazywana jest „sądem w sądzie”, a jej prezes ma niezwykle silną pozycję i w niektórych kwestiach może nawet blokować decyzje I prezesa SN.
I to właśnie przede wszystkim do tych dwóch izb trafili nowi sędziowie SN. Można się więc spodziewać, że w najbliższym czasie to przede wszystkim na tym polu może dochodzić do spięć między starym a nowym składem SN. Do 30 kwietnia 2020 r. bowiem I prezesem SN pozostaje prof. Małgorzata Gersdorf.
I tak naprawdę to po tej dacie będzie miało znaczenie to, jaki będzie układ sił między starymi a nowymi sędziami.