Mam nadzieję, że decyzja Komisji Europejskiej jest początkiem przywracania w Polsce stanu rzeczy, jaki powinien być w demokratycznym państwie XXI wieku - ocenił sędzia Sądu Najwyższego Krzysztof Rączka komentując decyzję KE o skierowaniu do Trybunału Sprawiedliwości UE sprawy przeciwko Polsce.

Komisja Europejska podjęła w poniedziałek decyzję o skierowaniu do Trybunału Sprawiedliwości UE skargi przeciwko Polsce w związku z przepisami ustawy o Sądzie Najwyższym. KE występuje o rozpatrzenie sprawy przez sędziów w Luksemburgu w trybie przyspieszonym. Chce również, by TSUE wydał tymczasową decyzję zabezpieczającą (tzw. środki tymczasowe), aby do czasu wydania ostatecznego orzeczenia niektóre przepisy ustawy o Sądzie Najwyższym pozostały zawieszone.

"Zdecydowana większość środowiska prawniczego ma poważne wątpliwości i zastrzeżenia w kwestii tzw. reformy. Ja jeszcze raz podkreślam, że jest to tzw. reforma wymiaru sprawiedliwości w Polsce. I to jest ten moment, który w moim głębokim przekonaniu jest, mam taką nadzieję, początkiem przywracania stanu rzeczy, jaki być powinien w demokratycznym państwie XXI wieku. Jakim chciałbym, żeby Polska była" - podkreślił w rozmowie z dziennikarzami sędzia Rączka.

Według niego "to jest bardzo ważny moment". "Muszę powiedzieć, że z mojego punktu widzenia, z naszego punktu widzenia, jest to bardzo ważny moment w procesie - mam nadzieję - zabezpieczenia niezależności sądownictwa w Polsce i niezawisłości sędziowskiej" - zaznaczył sędzia SN. Jak dodał, jeżeli TSUE uzna zasadność skargi Komisji Europejskiej, to nie widzi on "innej możliwości niż poddanie się wyrokowi TSUE". Bo szanowanie orzeczeń Trybunału to "wymóg każdego państwa Wspólnoty Europejskiej" - podkreślił.

"Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej to nie jest jakiś tam trybunał zagraniczny, to jest nasz polski sąd. My wstępując do UE zgodziliśmy się na to, że wyroki Trybunału będą naszymi wyrokami, że sędziowie Trybunału są polskimi sędziami, że my sędziowie w Polsce jesteśmy sędziami europejskimi. Unia Europejska to nie jest jakaś zagranica dla Polski, to jest nasza wspólnota, w której dobrowolnie uczestniczymy, w której zdecydowana większość Polaków chce uczestniczyć" - oświadczył Rączka.

Poinformował również dziennikarzy o zastosowaniu przez TSUE trybu przyspieszonego w odniesieniu do pytań prejudycjalnych sformułowanych przez SN 2 sierpnia br.

W postanowieniu z 2 sierpnia Sąd Najwyższy wystosował pięć pytań prejudycjalnych do TSUE i zawiesił stosowanie trzech artykułów ustawy o SN określających zasady przechodzenia sędziów tego sądu w stan spoczynku. Pytania zostały zadane na tle rozpoznawanej przez SN sprawy, która "dotyczyła obowiązku opłacania składek ubezpieczeń społecznych w sytuacji, kiedy Polak ma firmę w Czechach albo na Słowacji".

"Chodzi o to, żeby wstrzymać dalsze procedowanie na gruncie znowelizowanej ustawy o Sądzie Najwyższym w kwestii powoływania nowych sędziów Sądu Najwyższego, no chodzi o to, żeby nie stwarzać nieodwracalnych skutków na przyszłość" - powiedział sędzia.

Jeszcze zanim był znana decyzja KE w budynku SN odbyła się pikieta zorganizowana przez Obywateli RP. Grupa około 20 osób w holu głównym Sądu Najwyższego rozwinęła transparent z napisem "Zdradza Ojczyznę ten, kto łamie jej najwyższe prawo". Niektórzy trzymali w rękach plakaty z napisem "Konstytucja" oraz "Wolne sądy".

"Ta władza trwa i ta pikieta jest dowodem nienaruszonego trwania trzeciej władzy sądowniczej w Polsce. W każdych innych okolicznościach, z każdego innego miejsca zostalibyśmy przemocą usunięci przez polską państwową policję. Tak się dzieje w Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej, tak się dzieje w instytucji zwanej Krajowa Radą Sądownictwa. Póki co władza Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego pozostaje nienaruszalna i mam nadzieję, że dzisiaj ogłoszona decyzja KE utrwali ten stan w Polsce, po to tu jesteśmy" - powiedział dziennikarzom Paweł Kasprzak z Obywateli RP.