Do wyboru I prezesa SN dojdzie prawdopodobnie na początku przyszłego roku; o ile nie będzie obstrukcji – powiedział w środę w telewizji wPolsce.pl prezydencki minister Andrzej Dera. Dodał, że "leży to też w interesie SN, by ten czas szybko się zakończył".

W ubiegłym tygodniu wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha poinformował PAP, że od 12 września pracami Sądu Najwyższego będzie kierować najstarszy stażem prezes Izby SN, czyli w praktyce prezes Dariusz Zawistowski. Dotychczasowy kierujący pracami SN prezes Józef Iwulski (oraz 6 innych sędziów) otrzymał pismo prezydenta zawiadamiające go o przejściu w stan spoczynku.

W środę przed południem premier Mateusz Morawiecki przybył do Sądu Najwyższego, gdzie został przyjęty przez I Prezes SN Małgorzatę Gersdorf w jej gabinecie. Jak powiedział rzecznik SN Michał Laskowski, trwająca około pół godziny rozmowa odbyła się z inicjatywy premiera. Rzecznik podkreślił też, że prezentowane dotychczas stanowisko Małgorzaty Gersdorf dotyczące jej statusu w SN "pozostaje niezmienne". Prof. Gersdorf wielokrotnie mówiła, że - zgodnie z zapisami konstytucji - czuje się I Prezesem SN do 2020 r.

W środę do kwestii wyboru I Prezesa SN odniósł się prezydencki minister Andrzej Dera. "Zakładając, że nie będzie obstrukcji, to - patrząc realnie - wygląda to tak: na początku października zostaną nowi sędziowie dokooptowani do SN, wtedy sędziów będzie ponad 90. (i) wtedy można rozpocząć procedurę wyboru pierwszego prezesa" - powiedział w rozmowie z telewizją wPolsce.pl. "Jeżeli nie będzie obstrukcji, to tak się stanie" - zaznaczył. Jak ocenił, "leży to też w interesie SN, by ten czas szybko się zakończył".

"Na początku października decyzja pana prezydenta, później zaprzysiężenie sędziów, odebranie ślubowania, (...) po czym te osoby muszą wejść do SN, potem musi odbyć się cała procedura związana z wyborem I prezesa - to kolejny miesiąc-półtora (...) wreszcie przedstawienie piątki prezydentowi i wybór przez pana prezydenta" - wyliczał Dera.

W jego ocenie, "są małe szanse, by procedura wyboru I prezesa SN zakończyła się do końca roku". "Jest nikły procent szans, ale mały - bardziej prawdopodobny jest początek przyszłego roku" - wskazał.

Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia br., w dniu następującym po upływie trzech miesięcy od tego terminu w stan spoczynku przeszli z mocy prawa sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia. W związku z tym od 4 lipca przestali - według ustawy - pełnić swoje funkcje. Mogli dalej orzekać, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyraził zgodę na dalsze zajmowanie przez nich stanowiska sędziego SN.

Małgorzata Gersdorf, która ukończyła 65. rok życia, nie złożyła takiego oświadczenia. Gersdorf - wybrana na I prezesa SN w 2014 r. - podkreślała wielokrotnie, że kadencja I prezesa SN zgodnie z konstytucją trwa 6 lat. Jeszcze w końcu czerwca Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN w przyjętej jednogłośnie uchwale podkreśliło, że sędzia Gersdorf pozostaje zgodnie z Konstytucją RP I prezesem Sądu Najwyższego do dnia 30 kwietnia 2020 r. Jak informował zespół prasowy SN, sędzia Gersdorf nadal przychodzi do pracy w SN.

Na początku sierpnia Sąd Najwyższy wystosował pięć pytań prejudycjalnych do TSUE i zawiesił stosowanie trzech artykułów ustawy o SN określających zasady przechodzenia sędziów tego sądu w stan spoczynku. Pytania zostały zadane na tle rozpoznawanej przez SN sprawy, która "dotyczyła obowiązku opłacania składek ubezpieczeń społecznych w sytuacji, kiedy Polak ma firmę w Czechach albo na Słowacji". W powiększonym składzie orzekającym w tej sprawie znalazł się jeden sędzia, który przekroczył już 65. rok życia. TSUE rozpoczął rozpatrywanie wniosku Sądu Najwyższego w końcu sierpnia.