Znowelizowana Ustawa o ochronie zwierząt (Dz. U. z 2017r. poz. 1840 ze zm.) ma zapobiec znęcaniu się nad zwierzętami oraz bestialskiemu ich zabijaniu. Zdaniem dr Michała Rudego, takie założenia to jednak utopia. - Owszem przepisy prawa karnego mają pełnić funkcję odstraszającą, ale należy pamiętać, że żaden przepis nie zapobiega popełnieniu przestępstwa i nie taka jest jego rola. Społeczeństwa przyjmują normy prawa karnego, żeby ukarać za już popełniony czyn zabroniony – zwraca uwagę dr Rudy. I dodaje: - W staroangielskim funkcjonuje słowo „rihtwis”, które oznacza między innymi „sprawiedliwy, uczciwy” i taka ma być kara za popełnione przestępstwo, także przeciwko zwierzęciu.
Obecnie Ustawa o ochronie zwierząt przewiduje za znęcanie się i zabijanie zwierząt karę do trzech lat pozbawienia wolności - w typie podstawowym i do pięciu lat w typie kwalifikowanym (przestępstwo popełnione ze szczególnym okrucieństwem). Ponadto nakłada obowiązek orzekania przez sąd nawiązki w wysokości od tysiąca do nawet stu tysięcy złotych. Kwota ta ma zostać przekazana na cel związany z ochroną zwierząt. Sąd może orzec zakaz posiadania zwierząt w przypadku przestępstwa w typie podstawowym, a w przypadku szczególnego okrucieństwa musi to zrobić. Przewidziano także zakaz pracy ze zwierzętami: gdy przestępstwo jest popełnione w związku z wykonywaniem zawodu w typie podstawowym - fakultatywnie, a w typie kwalifikowanym - obowiązkowo.
Założenia ustawy to jedno. Gorzej wygląda to w praktyce. Wyniki monitoringu wykonywania kar za przestępstwa popełniane na zwierzętach, przeprowadzonego w latach 2012-2016 przez Fundację Czarna Owca Pana Kota i Stowarzyszenie EKOSTRAŻ, wskazują, że polski wymiar sprawiedliwości boryka się z szeregiem problemów systemowych.
Jednym z nich jest umarzanie większości postępowań. Tylko 19 proc. prowadzonych dochodzeń w latach 2012 - 2014 zakończyło się skierowaniem przez prokuratora aktu oskarżenia do sądu. Innym problemem jest wymierzanie krótkoterminowych kar pozbawienia wolności (zwykle do 6 miesięcy - 54,7 proc.) i krótkoterminowych kar pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na okres próby (86 proc.).
W opinii społecznej, podsycanej różnymi akcjami mediów społecznościowych, to właśnie kara pozbawienia wolności wydaje się najbardziej adekwatna do winy, jako surowa i dotkliwa. Jednak jak ujawnia raport, nie jest to najlepsze rozwiązanie, ponieważ sprawcy przestępstw przeciwko zwierzętom często trafiają do zakładów karnych dopiero po kilkunastu miesiącach, a nawet latach, od ujawnienia popełnienia przez nich czynu zabronionego, a to osłabia potencjał represyjny kary pozbawienia wolności. Jednym z przykładów takiej sytuacji jest ujawniony w raporcie przykład Stephena D., który stanął przed Sądem Rejonowym w Końskich w listopadzie 2007 r. Był oskarżony o to, że znęcał się nad 26 końmi. Świadomie nie zapewniał im pożywienia, dostępu dowody i schronienia (7 koni padło). Proces w tej sprawie trwał do końca 2008r., a zapadły 6 stycznia 2009r. wyrok to jeden rok pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na 5-letni okres próby oraz grzywna w wysokości 4 tys. zł. Wniesiona apelacja została rozpoznana 24 marca 2010 roku. W efekcie uchylono orzeczenie o warunkowym zawieszeniu wykonania kary na okres próby. Jednak sprawca odbył karę pozbawienia wolności dopiero w latach 2012-2013, czyli aż po 5 latach od popełnienia przestępstwa.
Okazuje się również, że jedynie 15 proc. badanych zakładów karnych posiada w swojej ofercie zajęcia, które uczą osadzonych szacunku i empatii do zwierząt. Jak podkreśla Fundacja, tylko działania readaptacyjne, czyli nauka wrażliwości i opieki nad zwierzętami może wpłynąć na późniejsze pozytywne zachowania względem nich.
Zdaniem Fundacji, polskie sądy nie wykorzystały potencjału kar nieizolacyjnych - grzywny i kary ograniczenia wolności. A to właśnie kara ograniczenia wolności, która ma polegać na nieodpłatnej kontrolowanej pracy społecznej na rzecz zwierząt, wydaje się najbardziej właściwą za przestępstwa popełnione na zwierzętach. Oczywiście zakładając, że organizacje pozarządowe silnie zaangażują się w działania readaptacyjne wobec skazanych i umożliwią im pracę w schroniskach czy punktach opieki nad zwierzętami.
Ponadto Fundacja rekomenduje rezygnację w praktyce orzeczniczej z wymierzania kary pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres próby. Orzekanie w przypadku przestępstwa w typie podstawowym kary ograniczenia wolności, a w przypadku przestępstwa w typie kwalifikowanym krótkoterminowej kary bezwzględnego pozbawienia wolności lub długoterminowej kary ograniczenia wolności oraz kierowanie sprawców przestępstw do zakładów karnych dysponujących ofertą zajęć readaptacyjnych.
Z takimi wnioskami zgadza się dr Michał Rudy. - Bardzo się cieszę, że wniosek o orzekaniu raczej kar nieizolacyjnych wyszedł właśnie od organizacji społecznych. Wnioski z tego raportu są jak najbardziej zasadne, natomiast nie należy zapominać, że przestępstwo znęcania się nad zwierzęciem jest jednak „nierówne” innemu przestępstwu znęcania się nad zwierzęciem. Inaczej sądy powinny traktować porzucenie psa przed schroniskiem dla zwierząt (gdzie powinno otrzymać szybką pomoc), a inaczej przywiązanie zwierzęcia do drzewa w lesie, gdzie musi czekać na prawie pewną śmierć. Dlatego też nie można generalizować i kary pozbawienia wolności w dalszym ciągu powinny być orzekane przez sądy – mówi wykładowca Uniwersytetu SWPS w Poznaniu. Dr Rudy zwraca uwagę, że obecnie przyjęty katalog środków karnych jest raczej wystarczający do efektywnego karania sprawców przestępstw z art. 35 u.o.z. Ustawa ta przewiduje środki karne, orzekane obowiązkowo lub fakultatywnie wobec sprawców czynów znęcania się nad zwierzęciem lub „nieuzasadnionego” zabicia zwierzęcia. - Mają one stanowić dolegliwość dla sprawcy, ale mają też znaczenie prewencyjne – wyjaśnia Rudy. - Mowa tu o przepadku zwierzęcia, nad którym znęca się sprawca, zakazie posiadania wszelkich zwierząt lub wykonywania zawodu związanego ze zwierzętami. Ponadto należy pamiętać, że sąd może korzystać również z regulacji zawartych w Kodeksie Karnym, między innymi z art. 37a, zgodnie z którym w przypadku czynu zagrożonego karą pozbawienia wolności nieprzekraczającą 8 lat, sąd może dokonać zmiany tej kary na karę grzywny lub karę ograniczenia wolności.
Dr Michał Rudy dodaje, że aby rekomendowana przez Fundację reorientacja orzecznictwa sądów stała się praktyką nie potrzeba zmiany prawa, natomiast konieczna jest praca nad postrzeganiem praw zwierząt.