Afera związana z GetBackiem stała się katalizatorem zmian w systemie kontroli nad audytorami. Branża wolałaby poczekać na efekty reform z ubiegłego roku
Komisja Nadzoru Audytowego (KNA) od połowy maja przygląda się pracy biegłych rewidentów z Deloitte dla GetBacku. Windykator jest podejrzewany m.in. o fałszowanie sprawozdań finansowych, manipulowanie liczbami i ukrywanie istotnych informacji. Nieprawidłowości, jakie zarzuca jego byłym władzom Komisja Nadzoru Finansowego, nie były podnoszone w raportach z badania sprawozdania finansowego przez firmę Deloitte. Odpowiedzialność za sporządzenie sprawozdań spoczywa na zarządzie spółki, ale są też zastrzeżenia do rewizji finansowej wykonywanej przez audytora, o których mówił już szef KNF Marek Chrzanowski. Jego zdaniem problem jest szerszy i nie dotyczy tylko GetBacku.
Zanim wrocławski windykator spektakularnie upadł, żadna instytucja publiczna czy prywatny podmiot z rynku kapitałowego nie dostrzegały takiego zagrożenia. Nie uwzględniała go także w swoich opiniach do ksiąg spółki firma Deloitte.
Ministerstwo Finansów ma pomysł, jak temu zaradzić w przyszłości. – Istnieje potrzeba szerszego kontrolowania działalności firm audytorskich, również w zakresie innych świadczonych usług, także tych związanych z funkcjonowaniem rynku kapitałowego – mówi DGP minister finansów Teresa Czerwińska. – Dlatego chcemy zdecydowanie wzmocnić mechanizm nadzoru w odniesieniu do całego rynku audytorskiego – dodaje.
Planuje powołać wyspecjalizowany w patrzeniu audytorom na ręce urząd. Będzie to swoisty KNF bis, tyle że nie będzie zajmował się działalnością bankierów, zarządzających czy maklerów, a biegłych rewidentów. Nowy urząd miałby połączyć uprawnienia funkcjonującej dzisiaj w resorcie finansów KNA i kontroli, które przeprowadza samorząd branżowy, czyli Polska Izba Biegłych Rewidentów (PIBR).
– Oczywiście zawsze jesteśmy gotowi rozmawiać o podwyższaniu jakości usług. Warto jednak zauważyć, co podkreślał ostatnio choćby wiceminister finansów Piotr Nowak (szef KNA), że nowy system funkcjonuje dopiero od roku. Nie zakończyły się więc jeszcze nawet pierwsze kontrole w firmach audytorskich, przeprowadzane bezpośrednio przez kontrolerów KNA w ramach sprawowania nadzoru publicznego – komentuje dla DGP Krzysztof Burnos, prezes PIBR i partner zarządzający oraz prezes Burnos Audit, a od niedawna także niezależny członek rady nadzorczej GetBacku. Zwraca uwagę, by pamiętać o zachowaniu proporcjonalności. – Każde doregulowanie będzie jeszcze bardziej niż dotychczas wypychało z rynku mniejsze firmy audytorskie, a trudno sobie wyobrazić ustawę bardziej restrykcyjną niż obecnie obowiązująca – mówi Burnos.
Podobnie sprawę widzi szef audytorów w jednej z firm tzw. wielkiej czwórki.
– Wszelkie działania administracji, które mają na celu usprawnienia funkcjonowania organów nadzorczych nad rynkiem kapitałowym i finansowym, zawsze odbieramy pozytywnie. Można jednak zadać pytanie, czy ze zmianami nie należałoby poczekać do oceny efektywności obecnych rozwiązań, które wprowadzono zaledwie rok temu – mówi Krzysztof Szułdrzyński, partner zarządzający działem audytu i usług doradczych w PwC.
Obaj rozmówcy zwracają uwagę na wprowadzoną w połowie ubiegłego roku ustawę, która nadała nowe uprawnienia KNA. Komisja zajmuje się m.in. kontrolą i nadzorem prac biegłych rewidentów w jednostkach zainteresowania publicznego (JZP), do których zalicza się m.in. spółki giełdowe czy banki. Reszta audytorów jest wciąż pod pieczą PIBR i działającej w nim Krajowej Komisji Nadzoru. To ten rodzaj nadzoru jest zdaniem resortu finansów niewystarczający.
Na razie autorzy pomysłu powołania nowego urzędu nie chcą rozmawiać o szczegółowych rozwiązaniach.
– Będziemy ten projekt szeroko konsultowali, także ze środowiskiem audytorskim. Myślę, że taki urząd nadzoru jest potrzebny, czego dowodzi nie tylko sprawa GetBacku, ale szerzej praktyka ostatnich lat. Warto pamiętać, że biegli rewidenci to zawód zaufania społecznego, a ich praca jest ważnym elementem bezpieczeństwa rynku finansowego – przypomina Teresa Czerwińska.