To nie ławnicy mają reprezentować w sądzie profesjonalizm. Wymaganie od nich gruntownej znajomości prawa jest całkowitym nieporozumieniem.
Senat wybrał ławników mających orzekać w Sądzie Najwyższym, stosownie do przepisów z Rozdziału 6 ustawy z 8 grudnia 2017 r. o Sądzie Najwyższym (Dz.U. 2018 r. poz. 5 ze zm.). Przesłuchaniom kandydatów przed senacką komisją towarzyszyło spore zainteresowanie mediów, a w części z nich – w tym w mediach społecznościowych – pojawiły się częstokroć niewybredne komentarze odnośnie do kwalifikacji zawodowych i motywacji osób, które zgłosiły swoją kandydaturę do objęcia stanowiska ławnika w Sądzie Najwyższym. Warto sprawdzić, kim mają być ławnicy na gruncie nowej ustawy o SN. Warto też przypomnieć, że zwiększenie udziału podmiotów nieprofesjonalnych w działalności orzeczniczej polskiego sądownictwa stale powraca w dyskusjach prowadzonych w naukach ogólnych prawoznawstwa, z tendencją do – nie wiem, czy słusznie – wskazywania, że miałoby to doprowadzić do przełomu w społecznym postrzeganiu wymiaru sprawiedliwości. Tym także argumentował prawodawca wprowadzenie instytucji ławnika do Sądu Najwyższego, słusznie ograniczając ich udział tylko do izb, w których SN nie będzie jedynie sądem prawa, lecz częściowo także sądem faktu – do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Izby Dyscyplinarnej.
Refleksje o zwiększeniu udziału czynnika społecznego w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości pojawiają się nie tylko w polityce – są także obecne na gruncie naukowym. Na przykład podczas zeszłoroczej konferencji w Karpaczu „Z zagadnień teorii i filozofii prawa. Konstytucjonalizm”, zorganizowanej przez środowisko teoretyków prawa z Katedry Teorii Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego, jednym z żywo dyskutowanych tematów była zasada udziału obywateli w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości wyrażona w art. 182 Konstytucji RP (referat prezentował dr hab. prof. UAM Piotr Juhacz). Wystąpienie to wywołało żywą dyskusję. Udział czynnika społecznego w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości bywa oceniany jako próba jego zbliżenia do społeczeństwa. Podstawowe wątpliwości, które są zgłaszane – a takie np. podczas wymienionej konferencji prezentowałem osobiście – sprowadzają się do tego, na ile czynnik społeczny sprawdza się w specyfice postępowań odwoławczych, w tym w zakresie kontroli nadzwyczajnej, jak w Sądzie Najwyższym (ale o tym w dalszej części).

Czynnik społeczny nie jest zawodowy

Przede wszystkim, wbrew przedstawianym opiniom, kandydatom, którzy wyrazili gotowość podjęcia wysiłku bycia ławnikiem w Sądzie Najwyższym, należy się szacunek za to, że się do tej funkcji zgłosili. Oczekiwania, by legitymowali się gruntowną wiedzą prawniczą, są sprzeczne z celem ich powołania do pełnienia funkcji ławnika. Czynnik merytoryczny przynależy do sędziów, którzy jako profesjonaliści stanowią większość składu orzekającego według nowej ustawy o Sądzie Najwyższym. Nie taka rola została przypisana ławnikom w obowiązującym już nowym prawie. Wyśmiewanie ich jest głęboko niewłaściwe. Wynika z niezrozumienia idei, jaką kierował się ustawodawca, włączając ich do orzekania w wybranych, nowych izbach Sądu Najwyższego, ale też – jak sądzę – jest sprzeczne z obecnym stanem prawnym. Dość przypomnieć, że ławnicy, choć w niewielkim zakresie, orzekają obecnie w sądach powszechnych. Myślę, że każdy, kto zetknął się ze specyfiką sądowego stosowania prawa i zna motywacje osób pełniących funkcje ławników, potwierdzi, że te wskazywane (i prześmiewane) u kandydatów na ławników w SN są takie same i podobnie wyrażane w sądach powszechnych. Nieporozumieniem jest wymaganie od tych osób gruntownej wiedzy prawniczej na poziomie np. pracowników naukowych, gdyż wówczas podmiot taki zatraciłby charakter czynnika społecznego. Cechą ławnika jest dodanie do składu orzekającego pewnego stopnia wyczucia realiów społecznych czy też – szerzej – zbliżenia sposobu formułowanych ocen okoliczności faktycznych: prawnych, właściwych myśleniu prawniczemu, które przynależy profesjonalnym członkom składu orzekającego i dominujących w społeczeństwie.
Innymi słowy, chodzi o znalezienie złotego środka między myśleniem prawniczym w zakresie prezentowania ocen i faktów (a nie wykładni prawa!) pomiędzy czynnikiem profesjonalnym i społecznym. Dlatego też tak wielkie wątpliwości wzbudza sytuowanie instytucji ławnika w postępowaniach odwoławczych, odznaczających się większą rolą elementów prawnych niż ustaleń faktycznych. W postępowaniach, w których także na etapie odwoławczym zachodzą silniejsze związki z rozumowaniami dowodowymi, udział ławników, przynajmniej oceniając rzecz teoretycznie, jest dopuszczalny. Można nawet wskazać, że wprowadzenie tej instytucji do Sądu Najwyższego w ramach działalności wspomnianych już dwóch izb może skutkować większą liberalizacją takich orzeczeń – wbrew chyba powszechnie panującej opinii – gdyż doświadczenia z ławnikami są raczej takie, że paradoksalnie zmiękczają oni finalne rozstrzygnięcia sądów, a wcale nie są odpowiedzialni za zaostrzanie różnego rodzaju sankcji. Mówiąc potocznie, opowiadają się oni za łagodniejszymi sankcjami i większym liberalizmem rozstrzygnięć, choć wypada przyznać, że są to moje spostrzeżenia z relacji zasłyszanych od sędziów pracujących z ławnikami.

Powszechna wrażliwość w sądzie

Jak już wspomniano, instytucja ta funkcjonuje, choć w niewielkim zakresie, w sądownictwie powszechnym. Zgodnie z art. 28 kodeksu postępowania karnego jedynie w sprawach o zbrodnie sąd orzeka w składzie jednego sędziego i dwóch ławników. Sąd pierwszej instancji może też ze względu na szczególną zawiłość sprawy postanowić o jej rozpoznaniu w składzie jednego sędziego i dwóch ławników (regułą jest obecnie rozpoznawanie spraw w I instancji w składzie jednego sędziego, ze względu na szczególną zawisłość sprawy można też postanowić o jej rozpoznanie w powiększonym składzie czysto profesjonalnym – trzech sędziów). Zawsze natomiast w sprawach o przestępstwa, za które ustawa przewiduje karę dożywotniego pozbawienia wolności, sąd orzeka w składzie dwóch sędziów i trzech ławników. Na etapie odwoławczym sąd orzeka już jedynie w składzie profesjonalnym (trzech sędziów, a rozpoznanie apelacji albo kasacji od wyroku orzekającego karę dożywotniego pozbawienia wolności odbywa się w składzie pięciu sędziów, art. 29 k.p.k.). Chodzi o to, żeby udział ławników ograniczyć do rozpoznawania spraw ze szczególną zawiłością w zakresie ocen faktycznych, zwykle ocierających się o formułowanie również ewaluacji ze strony kryteriów moralnych lub społecznych. Co więcej, chodzi tu o sprawy poważniejsze, ale mające szczególne uwikłania faktyczne, a nie prawne. Podobnie rzecz uregulowana została w kodeksie postępowania cywilnego (art. 47). W pierwszej instancji sąd w składzie jednego sędziego jako przewodniczącego i dwóch ławników rozpoznaje sprawy:
– z zakresu prawa pracy o:
a) ustalenie istnienia, nawiązanie lub wygaśnięcie stosunku pracy, o uznanie bezskuteczności wypowiedzenia stosunku pracy, o przywrócenie do pracy i przywrócenie poprzednich warunków pracy lub płacy oraz łącznie z nimi dochodzone roszczenia i o odszkodowanie w przypadku nieuzasadnionego lub naruszającego przepisy wypowiedzenia oraz rozwiązania stosunku pracy,
b) naruszenia zasady równego traktowania w zatrudnieniu i o roszczenia z tym związane,
c) odszkodowanie lub zadośćuczynienie w wyniku stosowania mobbingu;
– natomiast ze stosunków rodzinnych o:
a) rozwód,
b) separację,
c) ustalenie bezskuteczności uznania ojcostwa,
d) rozwiązanie przysposobienia.
Zawsze też prezes sądu może zarządzić rozpoznanie sprawy w składzie trzech sędziów zawodowych, jeżeli uzna to za wskazane ze względu na szczególną zawiłość lub precedensowy charakter sprawy. Z kolei sprawy o przysposobienie w pierwszej instancji sąd rozpoznaje w składzie jednego sędziego i dwóch ławników (art. 509 k.p.c.). Apelację od wyroku pierwszej instancji rozpoznaje już jednak skład trzech sędziów zawodowych (art. 367 par. 3 k.p.c.).
Warto wskazać, że udział obywateli w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości ma umocowanie konstytucyjne (art. 182). Jest to jednak ogólna delegacja konstytucyjna, która pozwala na poziomie ustawowym odpowiednio zwiększać albo zmniejszać udział czynnika społecznego w zależności od zapotrzebowania, a także ocen prawodawcy. Warunek dotyczy tylko tego, że udział ławników konstytucja ogranicza jedynie do sprawowania wymiaru sprawiedliwości. Muszą więc być to postępowania, w których wydawana jest indywidualna decyzja stosowania prawa wobec konkretnego podmiotu, określająca jego prawa, obowiązki, względnie konsekwencje prawne (np. skazane, przyznanie odszkodowania itp.). Tym samym udział ławników należy uznać za niedopuszczalny (argument a conctrario z normy z art. 182 konstytucji) w stosunku do postępowań niebędących sprawowaniem wymiaru sprawiedliwości (np. wydawanie uchwał, postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym). Orzeczenia abstrakcyjne nie są wymierzaniem sprawiedliwości i udział w nich czynnika społecznego byłby sprzeczny z obowiązującą regulacją konstytucyjną (pomijając już kryteria racjonalne do przyjęcia takiego rozwiązania ustawowego). To właśnie chęć wniesienia aksjologii przyjmowanej w społeczeństwie, pewna doza autorefleksyjności czy podnoszone przez jednego z kandydatów „chęć nauki” oraz „wyczucie na dobro i zło” stanowią pożądane cechy ławnika. Ich wyśmiewanie to przejaw kompletnego niezrozumienia celu i funkcji tej instytucji.

Kto może, kto nie może

Instytucja ławnika w nowej ustawie o Sądzie Najwyższym uregulowana została w Rozdziale 6 tego aktu prawnego. Przytoczyć wypada jedynie najważniejsze regulacje. Przede wszystkim ławnicy biorą udział w postępowaniach w ograniczonym zakresie. Orzekają jedynie przy rozpoznawaniu skarg nadzwyczajnych, spraw dyscyplinarnych, które dotyczą sędziów Sądu Najwyższego (w tym w stanie spoczynku), a także w związku z postępowaniami dyscyplinarnymi prowadzonymi na podstawie ustaw: o adwokaturze, o radcach prawnych, o notariacie, o ustroju sądów powszechnych, o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (Dz.U. z 2016 r. poz. 1575 oraz z 2018 r. poz. 5) i o prokuraturze. Orzekają także w innych postępowaniach dyscyplinarnych, w których Sąd Najwyższy jest właściwy na podstawie przepisów odrębnych ustaw (art. 59 par. 1 ustawy o SN). W sprawach tych Sąd Najwyższy ma co do zasady orzekać w składzie dwóch sędziów SN i jednego ławnika tego sądu (art. 59 par. 2 ustawy o SN).
Ławnikiem Sądu Najwyższego może być osoba, która:
■posiada wyłącznie obywatelstwo polskie i korzysta z pełni praw cywilnych i publicznych;
■jest nieskazitelnego charakteru;
■ukończyła 40 lat;
■w dniu wyboru nie ukończyła 60 lat;
■jest zdolna, ze względu na stan zdrowia, do pełnienia obowiązków ławnika Sądu Najwyższego;
■posiada co najmniej wykształcenie średnie lub średnie branżowe (art. 59 par. 3).
Ławnikiem Sądu Najwyższego nie może zaś być osoba (art. 60):
■zatrudniona w Sądzie Najwyższym i innych sądach oraz prokuraturze;
■wchodząca w skład organów, od których orzeczenia można żądać skierowania sprawy na drogę postępowania sądowego;
■będąca ławnikiem w sądach powszechnych lub sądach wojskowych;
■będąca funkcjonariuszem policji oraz pracująca w służbach związanych ze ściganiem przestępstw i wykroczeń;
■pracująca w urzędach obsługujących centralne organy państwa;
■wykonująca zawód, dla którego sądem właściwym w sprawach dyscyplinarnych może być Sąd Najwyższy;
■będąca adwokatem albo aplikantem adwokackim;
■będąca radcą prawnym albo aplikantem radcowskim;
■będąca notariuszem, zastępcą notarialnym albo aplikantem notarialnym;
■duchowna;
■będąca żołnierzem w czynnej służbie wojskowej;
■będąca funkcjonariuszem Służby Więziennej;
■będąca posłem, senatorem, posłem do Parlamentu Europejskiego, radnym gminy, powiatu lub województwa;
■która pełniła służbę, pracowała lub była współpracownikiem organów bezpieczeństwa państwa, stosownie do art. 5 ustawy z 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Ławnik Sądu Najwyższego nie może też należeć do partii politycznej (art. 60 pkt 15 ustawy o SN). Jego kadencja trwa cztery lata kalendarzowe następujące po roku, w którym dokonano wyborów. Funkcja ławnika Sądu Najwyższego wybranego w trakcie kadencji wygasa z upływem kadencji ogółu ławników Sądu Najwyższego (art. 61 par. 3 ustawy o SN). Jest oczywiste, że – zgodnie z art. 67. ustawy – w zakresie orzekania ławnicy SN są niezawiśli i podlegają tylko konstytucji oraz ustawom (par. 1), nie mogą przewodniczyć rozprawie i naradzie ani też wykonywać czynności sędziego poza rozprawą (par. 2). Ławnik, jak już wskazano, wprowadza do składu orzekającego element społecznej oceny w sprawach, w których w szerszym zakresie pojawiają się rozumowania dowodowe. Nie mogło być zatem mowy o wprowadzeniu w wymogach do objęcia funkcji ławnika SN legitymowania się np. wykształceniem prawniczym, stopniem naukowym w zakresie prawa czy w ogóle w określonych dyscyplinach. Rozwiązania takie, jak już wskazywano, stałyby w sprzeczności z instytucją ławnika. Wypada jeszcze tylko dodać, że stosownie do art. 68 par. 1 ustawy ławnik Sądu Najwyższego może zostać wyznaczony do udziału w rozprawach w wymiarze nie większym niż 20 dni w roku. Liczba ta może być zwiększona przez I prezesa SN tylko z ważnych przyczyn, a zwłaszcza w przypadku konieczności zakończenia rozprawy z udziałem tego ławnika.
Są dwa modele udziału czynnika społecznego w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości: szeroki i wąski. W obu przypadkach jest on zwykle ograniczony do postępowań rozpoznawczych, przed sądami I instancji, a zgoła nieobecny na etapie postępowań odwoławczych. Te drugie bowiem z istoty rzeczy odznaczają się przesunięciem środka ciężkości między proporcjami rozumowań o faktach (faktualnych) i interpretacyjnych (prawnych) w kierunku tych drugich, niezależnie od tego, czy sąd odwoławczy – według adaptowanego modelu kontroli odwoławczej – posiada w szerszym albo węższym zakresie możliwość przeprowadzania dowodów. Nie chodzi przy tym o to, że sąd II instancji jest bardziej profesjonalny od sądu I instancji. Po prostu pomiędzy tymi postępowaniami są inaczej rozłożone akcenty. Doskonale oddaje to przyjęty podział w procedurze cywilnej: na postępowanie przed sądem I instancji jako postępowanie rozpoznawcze i odznaczające się przede wszystkim funkcją kontrolną postępowanie odwoławcze. Tam jednak, gdzie sąd odwoławczy wykonuje w jakimś zakresie także funkcję rozpoznania sprawy co do jej istoty, nawet w ograniczonym zakresie, jest miejsce na czynnik pozaprofesjonalny przy orzekaniu. To drugie rozwiązanie jest raczej właściwe szerokiemu modelowi udziału czynnika społecznego w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości, podczas gdy jego ograniczenie do udziału tylko w postępowaniach przed sądami I instancji (i to dodatkowo w ograniczonym zakresie przedmiotowym) cechuje model wąskiego udziału ławników w tym procesie. Do wejścia w życie nowej ustawy o SN obecne w Polsce rozwiązania odpowiadały – rzecz jasna – modelowi wąskiego udziału. Było to wynikiem raczej negatywnych doświadczeń środowiska prawniczego (nie tylko sędziowskiego) z faktyczną rolą ławników w postępowaniach. Zakładane zbliżenie wymiaru sprawiedliwości do społeczeństwa nie zachodziło, a faktyczna rola ławników w składach orzekających była raczej marginalna wobec wysokiej profesjonalizacji współczesnych procesów stosowania prawa. Ich przyczyny można by omówić w osobnym opracowaniu (zjawiska multicentryzmu, heterogenicznej struktury języka i dyskursu prawniczego, znacznej kognicji sądów – zakres wpływu spraw, profesjonalizacji zawodu itp.).
Z punktu widzenia całościowej oceny odbioru systemu prawa przez społeczeństwo udział ławników w postępowaniach nie zmienia postrzegania prawa w jego wymiarze instytucjonalnym. Innymi słowy, nie następuje przesunięcie kategorii instytucji prawno-publicznej ze stricte prawno-pozytywnej w kierunku obywatelskiej. A na to chyba liczy każdy prawodawca, wmontowując czynnik obywatelski w procedury sądowe. Jak się wydaje, taki los może spotkać także pomysł włączenia instytucji ławników do funkcjonowania Sądu Najwyższego. To od sądu jako całości zależy jego społeczny odbiór, a nie od postrzegania jego części składowych, choć to „najsłabsze” ogniwo każdego systemu odpowiada za jego społeczny odbiór. Wypada jednak uczciwie przyznać, że społeczny odbiór ławników uwarunkowany jest również przez środowisko profesjonalne. Sędziowie mogą utrudniać albo ułatwiać ich pracę. Tego drugiego należy życzyć nowym ławnikom w Sądzie Najwyższym, bowiem ich udział na etapie – nomen omen – postępowań nadzwyczajnych jest prawnym eksperymentem. Wcale jednak nie należy go z góry oceniać negatywnie. Wręcz przeciwnie, trzeba na niego patrzeć jako na próbę rozszerzenia całościowo przyjętego modelu udziału czynnika społecznego w prawie polskim, stosownie do art. 182 konstytucji.
Kandydatom, którzy wyrazili gotowość podjęcia wysiłku bycia ławnikiem w Sądzie Najwyższym, należy się szacunek za to, że się do tej funkcji zgłosili. Oczekiwania, by legitymowali się gruntowną wiedzą prawniczą, są sprzeczne z celem ich powołania do pełnienia funkcji ławnika