- Postępowania dyscyplinarne przedłużają się też z winy skarżących i braku informacji od organów ścigania - mówi Ewa Krasowska w rozmowie z DGP.
W związku z nieprawidłowościami w warszawskiej reprywatyzacji aresztowano już kilku adwokatów. Za każdym razem jest to mocno nagłaśniane i szkodzi wizerunkowi adwokatury. Czy wobec tego samorząd powinien stanowczo zareagować, odcinając się od tego typu praktyk?
Sprawa reprywatyzacji warszawskiej to jednostkowe przypadki. Adwokaci to przede wszystkim ludzie profesjonalni, wykonujący swój zawód z najwyższą starannością. Błędy kilku adwokatów w tej sprawie nie zmienią pozytywnego wizerunku adwokatury.
Wydaje mi się, że w sprawach, o które pan pyta, reakcja samorządu adwokackiego była szybka. Rzecznik dyscyplinarny izby warszawskiej wszczął postępowania, które się toczą mimo trudności z uzyskaniem od organów ścigania informacji koniecznych do dalszego prowadzenia dochodzeń dyscyplinarnych. Sprawy te są bowiem pochodnymi spraw karnych. W jednej z nich warszawski rzecznik nie mógł uzyskać żadnych informacji od organów ścigania, zwrócił się wówczas do mnie, bym jako rzecznik dyscyplinarny adwokatury wystąpiła z prośbą do Prokuratury Regionalnej o nadesłanie koniecznych informacji – to również nie pomogło. Dopiero gdy prezes Naczelnej Rady Adwokackiej wystąpił z pismem, otrzymaliśmy informacje. Rzecznik nie może opierać się w swojej pracy tylko na informacjach prasowych. Przez ten brak współpracy może się czasem wydawać, że sprawa się nie toczy, ale to wynika z przyczyn procesowych. W sprawach, o których rozmawiamy, pion dyscyplinarny samorządu adwokackiego zachował się zgodnie z przepisami, a także niezwłocznie podjął stosowne do okoliczności działania. W przypadkach wskazanych w ustawie adwokaci zostali zawieszeni w wykonywaniu zawodu.
Rozumiem, że w przypadku tymczasowego aresztowania sąd dyscyplinarny ma też ustawowy obowiązek zawieszenia w prawie do wykonywania zawodu.
Tak, sąd dyscyplinarny orzeka o tymczasowym zawieszeniu w czynnościach zawodowych adwokata lub aplikanta adwokackiego, w stosunku do którego w prowadzonym przeciwko niemu postępowaniu karnym zastosowano tymczasowe aresztowanie, w terminie 14 dni od daty powzięcia wiadomości o tymczasowym aresztowaniu. W szczególnie uzasadnionych okolicznościach możliwe jest też zawieszenie nie z powodu zastosowania wobec adwokata środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania w postępowania karnym, lecz w wyniku samodzielnej decyzji Sądu Dyscyplinarnego Izby Adwokackiej, np. gdy delikt dyscyplinarny zarzucany adwokatowi jest bardzo poważny. Proszę jednak pamiętać, że mamy do czynienia z domniemaniem niewinności. A nie wiemy, jak ta sprawa się będzie toczyła, zwłaszcza w postępowaniu karnym. Może się okazać, że nasz kolega jest niewinny, a zabraliśmy mu możliwość wykonywania zawodu przez rok czy dwa. To są bardzo delikatne kwestie, wymagające wielkiej rozwagi.
Czyli tylko sąd izbowy może odwołać zawieszenie?
Tak, w każdym momencie można złożyć wniosek o uchylenie tego środka. Ponadto, choć to nie wynika bezpośrednio z przepisów, Wyższy Sąd Dyscyplinarny Adwokatury życzy sobie, by sąd izbowy, który zastosował zawieszenie, sprawdzał co trzy miesiące, czy w dalszym ciągu istnieje uzasadniona podstawa do jego stosowania. Zawieszenie jest niewątpliwie najbardziej rygorystycznym środkiem stosowanym wobec adwokata.
Czy sąd dyscyplinarny jest związany wyrokiem sądu karnego, czy musi powtarzać całą procedurę dowodową?
Jest związany, choć prowadzi swoje postępowanie. To, że ktoś został prawomocnie skazany za przestępstwo, jest niewątpliwie dowodem w sprawie. A konsekwencją prawomocnego wyroku karnego wydanego przez sąd powszechny z reguły jest skazanie przez sąd dyscyplinarny. Nie zwalnia to jednak z obowiązku przeprowadzenia rzetelnego procesu.
Czy są jakieś możliwości wcześniejszego wykrywania niegodnych praktyk, zanim sprawa trafi do mediów i prokuratury?
Zgodnie z ustawą – Prawo o adwokaturze, samorząd ma obowiązek zareagować, jeżeli posiada w danej sprawie informacje o przewinieniu dyscyplinarnym. Wykrywanie niepożądanych praktyk jest domeną prokuratury.
Kolejnym poważnym uchybieniem jest tzw. copyright trolling, czyli nadużywanie praw autorskich do szantażowania i wyłudzania pieniędzy. Okręgowa Izba Radców Prawnych w Gdańsku wydała niedawno wyrok potępiający takie praktyki. Podobne postępowania toczą się też w warszawskiej ORA. Dlaczego nie ma jeszcze rozstrzygnięć w tych sprawach, choć postępowania toczą się już dość długo?
Nie nazwałabym tego zjawiska poważnym problemem w adwokaturze. Obecnie toczą się dwa takie postępowania dyscyplinarne przed Sądem Dyscyplinarnym Izby Adwokackiej w Warszawie. W jednej sprawie mamy 62 pokrzywdzonych, a drugiej aż 109 – to znacznie utrudnia procedowanie w tych sprawach.
Z informacji, które otrzymałam, wynika, że od 25 sierpnia 2017 r. do 26 czerwca 2018 r. w jednej ze spraw odbyło się 13 rozpraw, a w drugiej od 15 listopada 2017 r. odbyła się na razie jedna rozprawa.
Jakie jeszcze praktyki, które trafiają do sądów dyscyplinarnych, mogą godzić w dobre imię adwokatury?
Często powtarzające się przewinienie dyscyplinarne to niestawienie się adwokatów na rozprawie, niewniesienie środka odwoławczego, nieinformowanie mocodawcy o toku sprawy. Nieporozumienia pomiędzy adwokatem a klientem wynikają z tego, że klient za negatywny wynik sprawy obwinia adwokata. To się zdarza bardzo często, bo wielu klientów uważa, że płacą nam za wynik, a nie za należytą pracę. Takie ujęcie roli adwokata jest nieprawidłowe.
A jakie są główne trudności w wykrywaniu i zwalczaniu tego typu zachowań?
Często to sami klienci przeciągają sprawy dyscyplinarne. Piszą skargę, z której nie można wywnioskować, o co chodzi. Potem nie stawiają się na czynności prowadzone przez rzecznika czy też na posiedzenia sądu. Myślą: napisałem, to muszą się tym zająć. Składają wnioski dowodowe, które nijak się mają do postępowania, ale wymagają przeczytania i wydania stosownych decyzji procesowych. Przez to wszystko postępowanie się przeciąga.
Proszę też pamiętać, że rzecznikami czy sędziami są adwokaci czynni zawodowo. To jest dodatkowa praca – czasem bardzo trudna, niewdzięczna i czasochłonna. Nie jest tak, jak w prokuraturze czy policji, że mamy sztab ludzi, którzy pewne czynności wykonują za rzeczników. On musi wszystko zrobić sam. To też powoduje, że te czynności trwają. Wystarczy, że ktoś nie przyjdzie na wyznaczony termin raz czy drugi, ktoś poda zły adres (albo poczta się pomyli), ktoś nie odbierze pisma, a pewnych pism nie można zostawić ze skutkiem doręczenia w aktach. Niezależnie jednak od tego wszystkiego w pionie dyscyplinarnym pracują adwokaci zaangażowani i rzetelni, dzięki czemu pion ten działa sprawnie i efektywnie. Adwokatura dokłada starań, aby postępowania dyscyplinarne były prowadzone sprawnie oraz szybko i to się udaje zrobić.
Może pomogłaby tu mediacja?
Jest ona bardzo przydatna. Oprócz Centrum Mediacyjnego przy NRA mamy wyszkolonych adwokatów – mediatorów w 24 izbach. Zawsze uważałam, że rozmowa ze skarżącym, wysłuchanie wzajemnych racji może przynieść rozwiązanie problemu. Czasami pomaga też wytłumaczenie, na czym polega praca adwokata, że obowiązuje tajemnica adwokacka i to, że adwokatowi trzeba powiedzieć o wszystkim. Proszę mi wierzyć – klienci nieraz zatajają pewne fakty przed swoim pełnomocnikiem. Taki klient ma często wrażenie, że tak będzie dla niego lepiej...
A przed sądem to wychodzi…
I powstaje luka, którą może wykorzystać przeciwnik, a przecież nawet najgorszą sytuację można odpowiednio przedstawić i wytłumaczyć, oczywiście pod warunkiem, że się o niej wie. I kto jest winien? Adwokat, bo nie przewidział, co klient miał w głowie. Sprawa wymaga również zaangażowania samej strony. Nie wystarczy rzucić dokumenty i powiedzieć: „Pani mecenas, ja chce wygrać sprawę”. Klient musi współdziałać. Ale też wielu adwokatów, zwłaszcza młodych, idzie na skróty – przyjmują sprawę i na tym kontakt z klientem się kończy. Nie mówię, że oni prowadzą ją nieprofesjonalnie – bo prawnie robią wszystko, co należy. Ale czasami, zwłaszcza w sprawach rodzinnych, klient przychodzi do adwokata jak do psychologa. Oczywiście nie jest też tak, że adwokat ma poświęcać swój czas tylko jednemu klientowi, a ludzie nieraz tego sobie życzą. Dlatego właśnie skargi bywają nieokreślone i nie wiadomo, o co w nich chodzi. Zdarzało się, że po mediacji pokrzywdzony podawał adwokatowi rękę i dalej był jego klientem. Czasem wystarczy wytłumaczyć, że tak już jest, że ktoś wygrywa, a ktoś przegrywa. Adwokat nigdy nie odpowiada za osiągnięcie określonego wyniku w sprawie – rozumianego jako konieczność osiągnięcia określonego rezultatu. Jest natomiast zobowiązany do starannego działania w interesie klienta.