Jacek Ziobrowski: Opracowanie orzeczeń dyscyplinarnych wymaga wiele czasu, zarówno ze względu na konieczność anonimizacji, jak i uporządkowanie według zagadnień, których dotyczą.
Baza orzeczeń sądów dyscyplinarnych adwokatury, dostępna na stronie Wyższego Sądu Dyscyplinarnego, nie była aktualizowana od półtora roku – ostatnie opublikowane orzeczenie pochodzi z listopada 2016 r. Aplikanci zwrócili się do pana z pytaniem o przyczynę oraz o to, kiedy można spodziewać się publikacji nowszych orzeczeń. Czy na przeszkodzie stoją tu względy techniczne?
Nie, to nie z przyczyn technicznych. W 2016 r. wybrano nowy skład Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury, którego kadencja zaczęła się w 2017 r. Osoba, która prowadziła stronę w poprzedniej kadencji, nie jest obecnie w składzie sądu. Uznałem, że powstała konieczność powołania zespołu wieloosobowego, co nastąpiło na początku 2017 r. Miał on opracować koncepcję prowadzenia tej strony, odmienną od poprzedniej, oraz publikować to, co uzna za przydatne do celów szkoleniowych, czy szerzej – edukacyjnych, oraz do tego, żeby w jakiś sposób zaakcentować kierunek orzecznictwa WSD. Na czele zespołu stoi mec. Janusz Tomczak. Z informacji, które od niego otrzymuję, wynika, że zespół pracuje, zbiera dokumentacje i opracował tezy, do których teraz dopasowuje się poszczególne orzeczenia, które w najbliższym czasie będą publikowane.
Ale dlaczego to tak długo trwa?
Wynika to z wielu przyczyn – w tym czysto życiowych. Osoby wchodzące w skład zespołu prowadzą swoje własne kancelarie, ponadto znaczna ich część jest nie tylko czynnymi adwokatami, ale także pracownikami naukowymi – bo tak dobraliśmy skład zespołu, żeby były w nim osoby również z pewnym przygotowaniem teoretycznym. W związku z tym czas, jaki przeznaczają na realizację tych obowiązków, w tym aktualizację strony, jest niewystarczający. Ubolewam nad tym, tak nie powinno być. Pracujemy nad tym, aby prace przyśpieszyć i żeby to orzecznictwo znalazło się na stronie jak najszybciej. Obecnie powstał nowy problem związany z RODO. Po pierwsze, anonimizacja, po drugie, ochrona danych osobowych, a także tajemnicy adwokackiej i prywatności osób pokrzywdzonych lub tych, których sprawa może dotyczyć. Należy anonimizować w taki sposób, by analizując dane sprawy, nie można było zidentyfikować stron, bowiem jest to również specyfika postępowań dyscyplinarnych.
Ale takie wymogi istniały wcześniej, RODO tutaj dużo nie zmieniło.
Owszem, istniały. Jednak wcześniej była koncepcja jednoosobowego prowadzenia tej strony, a teraz ścierają się różne poglądy i stanowiska członków zespołu.
Dlaczego powołano zespół do czegoś, co wcześniej robiła jedna osoba? Nie można znów wyznaczyć jednej osoby do prowadzenia strony?
Tej osoby nie ma w składzie sędziów wyższego sądu ani w składzie żadnego z sądów izbowych, więc nie może jej prowadzić.
Jak rozumiem, trudność wynika z konieczności opracowania orzeczeń i przyporządkowania ich pod konkretne tezy. Skąd taki pomysł? Nie lepiej publikować wszystkie orzeczenia?
Wówczas zmieniłoby się to w bibliotekę publiczną. Sprawy, które dotyczą wielu osób – nie mówię już nawet o adwokatach, ale osobach, których dobra zostały w jakiś sposób naruszone, nagle byłyby dostępne do publicznej wiadomości, jedynie po czystej anonimizacji. Uważamy, że istotne jest, by zagadnienia, które jawią się w trakcie orzekania, grupować i podporządkowywać konkretnym tezom – np. niezwrócenie klientowi dokumentacji po zakończonej sprawie. Pozwoliłoby to sprawdzić, jak sądy izbowe i wyższy sąd interpretują tego rodzaju zdarzenia.
Przecież nawet orzeczenia sądów powszechnych są publikowane po anonimizacji i nikt nie ma problemu z tym, że znajdują się tam informacje o osobach poszkodowanych. Opracowanie rodzi ryzyko, że pewne sprawy nie zostaną uwzględnione. A przy publikacji wszystkich orzeczeń każdy mógłby znaleźć to, co go interesuje.
Orzeczeń jest bardzo dużo, tylko od 1 stycznia do 6 czerwca tego roku wydano 75 postanowień i orzeczeń. Nie będę udawał, że mnie ta sprawa nie obchodzi i nie ma znaczenia. Absolutnie ma znaczenie i powinno to być zrobione. Wyrażam ubolewanie, że do tej pory nie ma efektów w postaci wywieszonych na stronie orzeczeń. Mówiąc o zwłoce w publikacji orzeczeń, opieram się na informacjach, jakie otrzymuję od zespołu.
Czy jako prezes nie ma pan możliwości wpływu na zespół, żeby szybciej to zrobił?
Dwa zgromadzenia temu oświadczałem, na forum całej Naczelnej Rady Adwokackiej, że jeżeli ten stan nie ulegnie zmianie, to będę zmuszony ten zespół rozwiązać i powołać inną grupę, która być może zrobi to szybciej. Rozmawiałem już z dwoma adwokatami – sędziami dyscyplinarnymi, którzy zajmowali się tego typu sprawami, i jeśli sytuacja w najbliższych tygodniach się nie poprawi, będę zmuszony rozwiązać zespół.
Rozumiem, że będzie to duża pula publikacji, obejmująca orzeczenia z ostatnich kilkunastu miesięcy. A co dalej? Czy następne będą publikowane na bieżąco?
Tak jak zapewnia mnie przewodniczący zespołu, panuje w nim zgoda, że najpierw mają być opracowane tezy i pod te tezy mają być dopasowywane poszczególne orzeczenia. Ja ten pogląd podzielam. Uważam, że ta forma jest właściwa, bowiem spowoduje większą przejrzystość publikacji i ułatwi znajdowanie zagadnienia, którego ktoś będzie szukał. Mam takie przekonanie, że tezy, opracowane przez prof. Antoniego Bojańczyka, będą kompletne i wówczas będzie można aktualizować orzecznictwo dyscyplinarne na bieżąco.