Zdaniem prawników sprawa Celmera być może istotniejsza dla naszego kraju niż polityczna procedura wszczęta na podstawie art. 7.
Czy sądy w państwach członkowskich UE mogą samodzielnie oceniać praworządność w Polsce? Czy polscy przestępcy unikną kar przez zmiany w kraju i wzmocnienie pozycji Zbigniewa Ziobry? Na te pytania Trybunał Sprawiedliwości UE odpowie zapewne w lipcu. Już dziś jednak odpowiedzi udzieli rzecznik generalny TSUE. To ważne, bo opinie rzecznika są wskazówkami dla sędziów trybunału. W 80 proc. przypadków oceny dokonane przez niego znajdują potwierdzenie w późniejszych wyrokach.
Chodzi o sprawę Celmera, zainicjowaną w marcu 2017 r. przed TSUE przez irlandzką sędzię Aileen Donnelly. Artur Celmer to Polak oskarżany o handel narkotykami. Polska wystawiła za nim europejski nakaz aresztowania (ENA), czyli skorzystała z unijnego dobrodziejstwa w postaci możliwości przeprowadzenia ekstradycji w uproszczonej formie. Mężczyzna został zatrzymany w Irlandii w 2017 r. Obrońca podnosił jednak, że jego klient nie będzie mógł liczyć w Polsce na sprawiedliwy proces. Jak bowiem mają czuć się oskarżeni, gdy jeden polityk jest równocześnie prokuratorem generalnym, sprawującym nadzór nad śledczymi, oraz ministrem sprawiedliwości mającym wpływ na obsadę sądów powszechnych?
Irlandzka sędzia podzieliła te wątpliwości. Uznała, że zmiany w Polsce spowodowały, iż nie można już mówić o praworządności nad Wisłą. Postanowiła więc spytać TSUE, czy w ramach procedury ENA należy wydać obywatela do państwa, w którym ograniczona jest praworządność.
To sprawa o największym możliwym ciężarze gatunkowym. Pewnie najważniejsza, z którą zmierzy się TSUE w 2018 r., a może i jedna z najważniejszych w historii europejskiego sądownictwa. Jednym z filarów UE jest bowiem wzajemne zaufanie. Procedura ENA to tego emanacja, a zarazem ogromne ułatwienie dla wymiaru sprawiedliwości, bo pozwala na osądzenie podejrzanych i oskarżonych ujętych w innych państwach UE. Odmowa wydania naszych obywateli przez inne kraje oznaczałaby, że wielu z nich najprawdopodobniej uniknęłoby kary.
Profesor Ireneusz Kamiński, były sędzia ad hoc Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, wyjaśniał na łamach DGP tuż po złożeniu pytania do TSUE, że niekorzystny dla Polski wyrok mógłby oznaczać wypuszczenie wielu osób na wolność. Jeśli podejrzani nie popełnili czynu zabronionego w państwie, w którym przebywają, nie ma podstaw do osądzenia ich tam. A zarazem nie zostaliby oni przetransportowani do Polski, skoro zdaniem zagranicznych sędziów istniałoby zagrożenie dla sprawiedliwego procesu.
– Irlandzki sąd próbuje ustalić, czy zmiany w Polsce mogą skutkować odmową wydania podejrzanego w ramach ENA. Pozytywna odpowiedź byłaby rewolucyjna dla całego systemu ENA. TSUE analizował podobny problem dotyczący przeludnienia w więzieniach w niektórych państwach. Ale bez wątpienia sprawa irlandzka jest trudniejsza, bo ograniczenie niezależności sądownictwa jest trudniej zmierzyć niż zjawisko przeludnienia – spostrzega dr Barbara Grabowska-Moroz z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Gdyby TSUE orzekł niekorzystnie dla Polski, możliwa stałaby się erozja procedury ENA w całej UE. Przykładowo sąd portugalski mógłby odmówić wydawania zatrzymanych Węgrom, sąd niemiecki – Hiszpanii itd.
To główny powód, dla którego w postępowaniu przed trybunałem wsparła nas Komisja Europejska. Jej zdaniem sądy krajowe nie powinny ingerować w kompetencje zastrzeżone dla Komisji. A taką jest ocena tego, czy w danym kraju spełnione są warunki uznania państwa za hołdujące zasadzie praworządności. – Wyrok TSUE, który pozwoliłby sądom krajowym każdorazowo oceniać stan niezależności sądownictwa w innych państwach, mógłby osłabić system współpracy w sprawach karnych, a tym samym osłabić wzajemne zaufanie między państwami i sądami w ramach całej UE – uważa dr Barbara Grabowska-Moroz.

OPINIA

Stanowisko TSUE będzie zniuansowane

Wiktor Wesołowski, adwokat, partner w kancelarii KKLW Kurzyński Łyszyk Wierzbicki

Nie powinniśmy oczekiwać, że TSUE jasno odpowie na pytanie, czy w Polsce jest łamana praworządność, czy nie. Stanowisko rzecznika generalnego, a następnie trybunału, będzie zapewne bardziej zniuansowane i skupione na kwestiach proceduralnych. Można się spodziewać, że dostarczy argumentów zarówno zwolennikom tezy o końcu demokracji w Polsce, jak i tym, którzy uważają, że przeprowadzane reformy są potrzebne i właściwe.
Wyrok TSUE powinien za to udzielić odpowiedzi na pytanie, czy jeśli sąd krajowy uzna, że w państwie występującym z ENA są kłopoty z praworządnością, może odmówić wydania obywatela bez konieczności dodatkowych działań wyjaśniających. Gdyby trybunał stwierdził, że tak, byłby to precedens mogący skutkować ograniczeniem zasady lojalnej współpracy między państwami członkowskimi. Byłoby to niepokojące z punktu widzenia poszczególnych państw i sądów, które cenią sobie współpracę wewnątrzunijną.
Niekorzystny dla Polski wyrok w warstwie praktycznej oznaczałby, że sądy innych państw UE mogłyby odmawiać wydawania nam osób oskarżonych o popełnienie przestępstw w Polsce. Nie wyglądałoby to co prawda tak, że wszystkie sądy musiałyby odmówić realizacji polskich wniosków, ale można sobie wyobrazić, że dla wielu wyrok byłby wystarczającą zachętą. Problem mógłby rozciągnąć się też na inne kwestie związane z międzynarodowym obrotem prawnym, jak uznawanie za granicą wyroków polskich sądów.
Wyrok trybunału, w którym pozostawi on sądom luz decyzyjny, również będzie niekorzystny dla Polski. Procedura ENA opiera się na szybkości i prostocie współpracy. Sytuacja, w której zagraniczne sądy będą każdorazowo oceniały, czy w Polsce zachowana jest praworządność, wydłużyłaby postępowania i uczyniła instrument ENA mniej efektywnym.

Sąd w Irlandii wziął sprawy w swoje ręce

Dr Piotr Bogdanowicz, counsel w kancelarii Clifford Chance, adiunkt na WPiA UW

Sprawa Celmer jest ważna z kilku powodów. Po pierwsze, stanowi przykład roli sądów krajowych, nazywanych czasami „sądami europejskimi”, w prawie unijnym. Nieco upraszczając, można zaryzykować tezę, że nie czekając na dalszy rozwój procedury z art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej czy działania Komisji Europejskiej, sąd irlandzki postanowił „wziąć sprawy w swoje ręce” i zadał pytanie prejudycjalne dotyczące skutków naruszania praworządności w Polsce.
Po drugie, trybunał będzie miał okazję orzec, czy wyjątki od zasady wzajemnego uznania mogą być zastosowane w przypadku naruszania praworządności w państwie członkowskim, z którego pochodzi europejski nakaz aresztowania. Jeżeli trybunał udzieli pozytywnej odpowiedzi na to pytanie, konieczna może być odpowiedź na kolejne. Na przykład jakie dokumenty powinno brać się pod uwagę, podejmując decyzję o uchyleniu zasady wzajemnego uznania. Albo czy wystarczające są zalecenia Komisji dotyczące praworządności, albo uzasadniony wniosek w procedurze z art. 7 TUE.
Trudno jest wyrokować, jakie będzie orzeczenie trybunału. Warto zauważyć, że irlandzki sąd niejako przesądził już o naruszeniu praworządności w Polsce. W związku z tym trybunał może się po prostu skupić na odpowiedzi na pytania prejudycjalne i nie odnosić się do stanu praworządności w Polsce. Nie można jednak wykluczyć, że trybunał uzna, iż musi ocenić, czy założenie przyjęte przez irlandzki sąd jest słuszne. Dzięki temu moglibyśmy poznać stanowisko trybunału na temat zmian w Polsce, zanim trybunał orzeknie w sprawie skargi Komisji dotyczącej ustawy o zmianie ustroju sądów powszechnych (trzeba jednak pamiętać, że zarzuty Komisji są mocno techniczne) czy też w sprawie Sądu Najwyższego (jeżeli Komisja skieruje ostatecznie skargę).
OPINIA

Dr Barbara Grabowska-Moroz, Helsińska Fundacja Praw Człowieka

Sąd irlandzki nie miał większych wątpliwości co do tego, że zmiany w polskim wymiarze sprawiedliwości wprowadzone przez ostatnie ponad 2 lata stwarzają ryzyko nierzetelnych postępowań sądowych, ponieważ osłabiają mechanizmy ochrony niezależności sądownictwa.

Sąd próbuje ustalić, czy zmiany te mogą skutkować odmową wydania podejrzanego w ramach ENA. Pozytywna odpowiedź byłaby rewolucyjna dla całego systemu ENA. Wcześniej TS UE analizował podobny problem dotyczący przeludnienia w więzieniach w niektórych państwach członkowskich. Bez wątpienia jednak sprawa irlandzka jest trudniejsza, ponieważ ograniczenie niezależności sądownictwa trudniej jest „zmierzyć” niż zjawisko przeludnienia w więzieniach. Trudniej również wykazać nawet potencjalny (polityczny) wpływ na rzetelność postępowania sądowego w danej sprawie. Z tego względu odpowiedź na pytanie sądu irlandzkiego będzie wymagała przeprowadzenia bardziej zniuansowanej analizy. Nie zmienia to jednak faktu, że ten „potencjalny wpływ” na niezależność sądów i rzetelność postępowań ma odzwierciedlenie w obowiązującym prawie. Kompetencje prokuratora generalnego, nadzorującego prezesów sądów, będącego jednocześnie aktywnym politykiem, mogą zostać dyskrecjonalnie wykorzystane np. w imię woli Narodu. Zmienione prawo pozwoliło mu dotychczas m.in. na arbitralną wymianę kierownictwa sądów powszechnych.

Jednak wyrok TS UE, który pozwoliłby sądom krajowym każdorazowo oceniać stan niezależności sądownictwa w innych państwach mógłby osłabić system współpracy w sprawach karnych, a tym samym osłabić wzajemne zaufanie między państwami (i sądami) w ramach całej UE. Dlatego rozstrzygnięcie TS UE może mieć kluczowe znaczenie dla kondycji tego zaufania – również zaufania do Polski.