Według RPO, arbitralna decyzja organu władzy wykonawczej wobec przedstawiciela władzy sądowniczej, nie da się pogodzić z zasadą podziału i równowagi władz oraz prawa do sądu. Bodnar dodał, że nowe obowiązki takiego sędziego i konieczność dojazdów do sądu apelacyjnego, mogą też zwiększyć przewlekłość postępowań w macierzystym sądzie sędziego.
Rzecznik skierował do ministra sprawiedliwości pismo, w którym przedstawił swoje wątpliwości wobec uchwalonych 8 grudnia 2017 r. przepisów nowelizacji ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych. Chodzi o przepis zgodnie z którym, sędzia sądu powszechnego, po zaopiniowaniu przez Krajową Radę Sądownictwa, może zostać powołany przez ministra sprawiedliwości na sześcioletnią kadencję na stanowisko sędziego sądu dyscyplinarnego przy sądzie apelacyjnym.
Przepisy przewidują, że na sędziego sądu dyscyplinarnego może zostać powołany każdy sędzia sądu powszechnego o co najmniej dziesięcioletnim stażu, a wykonywanie tych obowiązków jest niezależne od obowiązków związanych z zajmowanym przez sędziego miejscem służbowym.
Rzecznik odnosząc się do tej regulacji wskazał, że powoływanie sędziego na stanowisko sędziego sądu dyscyplinarnego bez jego zgody oraz bez braku możliwości odwołania się od tej decyzji stanowi naruszenia prawa do sądu. "Prawo do sądu naruszone zostaje w ten sposób dwojako. Po pierwsze, wprost, poprzez zamknięcie sędziemu drogi do odwołania się od arbitralnej decyzji ministra sprawiedliwości do sądu. Po drugie przyjęte rozwiązanie może również prowadzić do ograniczenia prawa do sądu obywateli" - wyjaśnił Bodnar.
Zdaniem Rzecznika, brak zgody sędziego na powołanie sprawia, że decyzja ministra sprawiedliwości ma charakter arbitralny wobec władzy sądowniczej, co jest - według RPO - nie do pogodzenia z konstytucyjną zasadą podziału i równowagi władzy.
Bodnar w liście do Ziobry zwrócił uwagę, że Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 2009 r. uznał za niekonstytucyjne przepisy, które przewidywały możliwość delegacji sędziów, bez ich zgody do innego sądu, niż ich sąd macierzysty. Trybunał wskazywał wtedy, że "delegowanie sędziego bez jego zgody do innej jednostki lub do innego sądu może stanowić instrument odsunięcia go od orzekania w konkretnej sprawie, a zatem podważać prawo do sądu".
RPO przypomniał też opinię I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf, według której "istnieje ryzyko, że powierzenie obowiązków w sądach dyscyplinarnych może być traktowane jako środek represji wobec określonych sędziów".
"Nie można przy tym wykluczyć, że siedziby tych sądów będą od siebie znacznie oddalone. Może to także doprowadzić do nadmiernego obciążenia pracą sędziów i w konsekwencji negatywnie wpływać na poziom ich orzecznictwa. Może to ponadto prowadzić do przewlekłości postępowań prowadzonych przez sędziego, który został powołany do sądu dyscyplinarnego, w jego macierzystym sądzie" - wskazywała Gersdorf.
Rzecznik podkreślił też, że przed nowelizacją ustawy o Ustroju sądów powszechnych, skład sądów dyscyplinarnych był wyznaczany w drodze losowania i bez ingerencji przedstawiciela władzy wykonawczej.