Prezydent dał zielone światło dla rozpoczęcia procesu uzupełnienia kadry sędziowskiej Sądu Najwyższego. Oficjalnego bojkotu ze strony środowiska raczej nie będzie.
Prezydent dał zielone światło dla rozpoczęcia procesu uzupełnienia kadry sędziowskiej Sądu Najwyższego. Oficjalnego bojkotu ze strony środowiska raczej nie będzie.
Na opublikowanie w Monitorze Polskim czeka już obwieszczenie prezydenta o wolnych stanowiskach sędziego w Sądzie Najwyższym. Ostateczna data jego ukazania się to 11 czerwca br.
Kandydaci będą
Na razie nie jest znana treść dokumentu. Nie wiadomo więc, ilu stanowisk dotyczy obwieszczenie i w jakich izbach. Z regulaminu SN (Dz.U. z 2018 r. poz. 660) wynika jednak, że ostatecznie sędziów SN ma być 120, a w nowych izbach SN – dyscyplinarnej oraz kontroli nadzwyczajnej i spraw publicznych – będzie odpowiednio 16 i 20 stanowisk. Z kolei ustawa o SN (Dz.U. z 2017 r. poz. 5 ze zm.) określa, że aby można było rozpocząć procedurę wyboru kandydatów na I prezesa SN, obsadzonych musi być co najmniej 110 stanowisk (patrz: grafika). Co więcej, do podjęcia uchwały w sprawie wyboru kandydatów na to stanowisko przez zgromadzenie ogólne sędziów SN wymagana jest obecność co najmniej 2/3 liczby sędziów z każdej z izb.
/>
Jest jednak mało prawdopodobne, żeby udało się zakończyć proces uzupełniania kadry do wymaganych przez prawo poziomów do czasu przejścia w stan spoczynku obecnej I prezes SN prof. Małgorzaty Gersdorf. Od momentu ukazania się obwieszczenia chętni do zasiadania w SN będą mieli miesiąc na zgłoszenie. Po zamknięciu tego etapu zgłoszeniami zajmie się Krajowa Rada Sądownictwa. Standardowo procedura oceny kandydatów przez ten organ trwa co najmniej kilka miesięcy. Później niezadowoleni z decyzji KRS mają jeszcze dwa tygodnie na odwołanie się do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Pojawiają się jednak głosy, że w tym przypadku procedura może być nieco krótsza niż normalnie. W nieoficjalnych rozmowach bowiem słyszymy, że listy z osobami mającymi zasiadać w SN tak naprawdę są już gotowe.
– Jestem pewny, że są już chętni sędziowie do startowania w tym konkursie – mówi Waldemar Żurek, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie, członek zarządu Stowarzyszenia Sędziów „Themis”.
Marek Celej, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, również uważa, że nie będzie problemu ze znalezieniem kilkudziesięciu chętnych do zasiadania w SN.
– Jednak magia wielkiej kariery działa. Choć muszę zastrzec, że żaden z moich znajomych sędziów nie zadeklarował wprost, że stanie do konkursu – podkreśla. I dodaje, że on sam nawet nie pomyślał o tym, żeby brać udział w tej procedurze.
– Jeżeli ktoś na pierwszym miejscu stawia konstytucję, to niekonsekwencją z jego strony byłoby brać udział w konkursie odbywającym się przed organem, co do którego są poważne wątpliwości, czy został powołany w sposób zgodny z ustawą zasadniczą – kwituje warszawski sędzia.
Na podobnym stanowisku stoi sędzia Żurek. – Dopóki KRS nie zostanie na powrót wyłoniona przez sędziów, uważam, że nie należy brać udziału w konkursach sędziowskich – podkreśla.
Inne zdanie na ten temat ma z kolei Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. – Absolutnie nie wykluczam swojego startu w konkursie na stanowisko w SN. Należy bowiem pamiętać, że każdy z uczestników może zaskarżyć decyzję KRS do NSA. A to otwiera drogę do dokonania oceny konstytucyjności obecnej rady przez inne organy – zauważa. NSA bowiem może zadać pytanie prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Warto dodać, że ustawodawca zadecydował, że do SN mogą startować nie tylko sędziowie z 10-letniem stażem pracy, niezależnie od tego, w jakim sądzie orzekają, ale także prokuratorzy mogący się pochwalić tak samo długą obecnością w zawodzie.
– To z całą pewnością takie koło ratunkowe dla rządzących, gdyby nie udało im się znaleźć odpowiedniej liczby kandydatów w środowisku sędziowskim – uważa Bartłomiej Starosta, sędzia Sądu Rejonowego w Sulęcinie, przewodniczący Forum Współpracy Sędziów.
Apeli nie będzie
I choć niemal wszyscy nasi rozmówcy są zgodni co do tego, że stawanie w konkursie do SN to nie najlepszy pomysł, to jednak stowarzyszenia sędziowskie raczej nie będą wydawać oficjalnych stanowisk w tej sprawie, tak jak to było podczas wyborów do KRS. Wówczas solidarnie apelowano o to, aby sędziowie nie brali udziału w tej procedurze.
– To będą indywidualne decyzje. Każdy sędzia musi w swoim sumieniu rozważyć, czy wystartować i może uda mu się zrobić tam coś dobrego, czy też nie brać udziału, aby nie legitymizować w ten sposób organu wyłonionego w procedurze niezgodnej z polską konstytucją. Każdy sędzia musi też pamiętać, jakie standardy zostały wprowadzone ostatnim czasie w Trybunale Konstytucyjnym, ponieważ może to mieć również przełożenie na sposób funkcjonowania Sądu Najwyższego – zauważa Bartłomiej Starosta.
Z drugiej jednak strony zarówno on, jak i sędzia Żurek przypominają, że aktualne są stanowiska stowarzyszeń, w których nie ma co prawda mowy wprost o SN, ale jednak jest apel o to, aby w ogóle nie brać udziału w konkursach przed obecną KRS.
Z kolei Krystian Markiewicz zaznacza, że w Iustitii decyzje o ewentualnych w sprawie SN jeszcze nie zapadły.
– Myślę, że wiele będzie tu zależało od tego, czy i jakie ewentualnie stanowisko zajmie w tej kwestii sam SN – mówi sędzia.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama