Tortury to jedno z najpoważniejszych naruszeń praw człowieka. Społeczeństwo, które określa siebie jako cywilizowane, nie powinno zgadzać się na tego typu praktyki w żadnej sytuacji.
O śmierci Igora Stachowiaka powiedziano i napisano wiele. Od informacji dziennikarzy o zaniedbaniach policji i prokuratury przez prawnicze analizy ekspertów oceniających decyzje podjęte w śledztwie i dyskusje o roli policji w państwie, po zapewnienia o rzetelnym wyjaśnieniu tej tragicznej sprawy. Paradoksalnie ta tragedia może być początkiem dobrych zmian w policji.
To dobry moment, aby na chłodno przyjrzeć się temu i innym przypadkom stosowania tortur przez policjantów i zastanowić się, co można zrobić, aby do nich na polskich komisariatach nigdy więcej nie dochodziło. Istnienie silnej, skutecznej i szanowanej policji leży bowiem w interesie nas wszystkich.
Jak często dochodzi do tortur?
Musimy zdawać sobie sprawę, że nie znamy rzeczywistej skali problemu. Wiemy jednak, że przypadek Igora Stachowiaka nie był jedyny. Brak przestępstwa tortur w kodeksie karnym utrudnia nam ustalenie, ile zawiadomień o popełnieniu takich czynów trafiło do organów ścigania i jak zostały rozpoznane. Prokuratury i sądy stosują bowiem różną kwalifikację prawną, niekoniecznie mającą związek ze stosowaniem przemocy (np. w sprawie znęcania się nad Igorem Stachowiakiem śledztwo toczyło się w sprawie przekroczenia uprawnień, które niekoniecznie musi polegać na torturowaniu zatrzymanego).
Trzeba też być świadomym tego, że nie każda przemoc ze strony funkcjonariusza jest torturą, czyli zachowaniem ekstremalnym, powodującym silny ból fizyczny lub psychiczny, podejmowanym w określonym celu. Nie zapominajmy też o tzw. ciemnej liczbie przestępstw, a więc czynach, do których doszło, ale nie zostały zgłoszone organom ścigania. Liczba takich przypadków oczywiście jest nieznana. A jeśli przypomnimy sobie konferencję prasową w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich po emisji reportażu stacji TVN „Śmierć na komisariacie”, podczas której poinformowano, że w głośnej sprawie tortur na olsztyńskim komisariacie sprzed kilku lat zarzuty usłyszało kilkunastu funkcjonariuszy, i weźmiemy pod uwagę ostatnie doniesienia mediów o przemocy policji, to nie ulega wątpliwości, że problem jest poważny. Wszystkie statystyki należy jednak traktować wyłącznie jako pewien sygnał, że do stosowania tortur dochodzi również w Polsce, a także jako impuls do przyjrzenia się działaniom zapobiegawczym.
Pojedyncze metody to za mało
Pomysł wyposażenia policjantów w kamery noszone przy mundurze, które pozwalają na rejestrację dźwięku i obrazu (System Rejestracji Audio-Wideo RAW), zwane potocznie body cameras, jest dobry. Nie rozwiąże on jednak problemu przemocy w polskiej policji. Pilotażowy program, który ruszył w grudniu 2017 r., pokazuje, że system ten z punktu widzenia prewencji tortur ma wiele wad. Po pierwsze, w kamery zostali wyposażeni jedynie funkcjonariusze wydziałów patrolowo-interwencyjnych i drogowych. Nie mają ich policjanci z wydziałów kryminalnych i dochodzeniowo-śledczych, czyli funkcjonariusze, którzy rozpytują i przesłuchują zatrzymanych oraz świadków. A to podczas tych właśnie czynności najczęściej może dochodzić do stosowania tortur. Po drugie, kamery nie rejestrują całego przebiegu służby policjanta – są włączane i wyłączane przez samego funkcjonariusza (posiadają wprawdzie bufor, ale w momencie włączenia urządzenia rejestruje ono przebieg zdarzenia jedynie 0,5 min wcześniej). W sytuacjach dla funkcjonariusza niewygodnych kamera najprawdopodobniej po prostu nie zostanie włączona.
Sprawa Igora Stachowiaka pokazuje, że sprawcy tortur zawsze będą szukać sposobów na obejście zabezpieczeń (torturowano go w łazience, bo tam nie było kamer!). Monitoring bywa też zawodny, psuje się, może zarejestrować tortury, ale w taki sposób, że nie da się ustalić sprawcy.
Nie wystarczy też samo nagrywanie przesłuchań. Nietrudno wyobrazić sobie przesłuchanie zaaranżowane zaraz po tym, jak zatrzymany był maltretowany. Z dużym prawdopodobieństwem zezna to, do czego został w ten sposób „przekonany”. Wszak oko kamery nie uchwyci śladów po duszeniu torbą foliową, podtapianiu, biciu po piętach i pośladkach czy straszeniu gwałtem. A zmęczona twarz zatrzymanego, pozbawionego snu przez wiele godzin, nie musi dowodzić takich praktyk. Paradoksalnie więc przesłuchiwanemu trudniej będzie dowieść, że znęcano się nad nim, skoro kamera żadnych nieprawidłowości nie wychwyciła (pamiętajmy, że z prawomocnych wyroków sądów wynika, iż tortury mają najczęściej miejsce nie podczas formalnych przesłuchań, lecz w czasie poprzedzających je, nieprotokołowanych rozmów – tzw. rozpytań).
Kamery i monitoring mogą jednak być doskonałym uzupełnieniem innych gwarancji ochronnych wskazywanych przez Rzecznika Praw Obywatelskich, który w Polsce pełni także funkcję Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur. Należą do nich m.in.:
  • obowiązkowe badanie lekarskie wszystkich zatrzymanych,
  • zapewnienie obrońcy od samego początku zatrzymania,poinformowanie osób trzecich o zatrzymaniu,
  • poinformowanie zatrzymanego o przysługujących mu prawach,
  • skuteczny system skargowy.
Wszystkie te rozwiązania funkcjonujące łącznie, w połączeniu z nagrywaniem przesłuchań i body cameras, mogą dać efekty. Polskie władze powinny zrobić wszystko, by gwarancje te były realnie dostępne, gdyż praktyka pokazuje, że bywa z tym różnie, a skorzystanie przez zatrzymanego z przysługujących mu praw zależy od policjanta.
Monitoring użycia paralizatorów
Może warto też zastanowić się nad skutecznym, niezależnym od policji, monitoringiem użycia paralizatorów przez funkcjonariuszy? Rzecznik praw obywatelskich w wystąpieniu do komendanta głównego policji domagał się wprowadzenia obowiązku przedstawienia przełożonemu szczegółowej notatki z użycia paralizatora oraz analizowania prawidłowości podjętych czynności. Działający przy Radzie Europy Europejski Komitet ds. Zapobiegania Torturom (European Committee for the Prevention of Torture and Inhuman or Degrading Treatment or Punishment – CPT) idzie o krok dalej, rekomendując sporządzenie szczegółowego raportu do władz wyższego szczebla (wraz z informacją techniczną zarejestrowaną przez pamięć chipową i nagraniem wideo z użycia) oraz zapewnienie regularnego zewnętrznego monitoringu przeprowadzanego przez podmiot odpowiedzialny za nadzór organów egzekwujących prawo. Taki organ powinien systematycznie otrzymywać informacje o wszystkich przypadkach, w których użyto broni elektrycznej, i je analizować. Co jednak, gdy funkcjonariusze używają prywatnej, niezarejestrowanej nigdzie broni?
Najpierw edukacja
Jeśli realnie myślimy o bezpieczeństwie na polskich komisariatach, powinniśmy zacząć pracę od podstaw. Od budowy kultury braku społecznej akceptacji dla tortur. Tortury to jedno z najpoważniejszych naruszeń praw człowieka. Społeczeństwo, które określa siebie jako cywilizowane, nie powinno zgadzać się na tego typu praktyki w żadnej sytuacji. Brak społecznej akceptacji dla tortur wymusi właściwe postawy funkcjonariuszy, ich przełożonych i rządzących, co będzie miało wpływ na nasze bezpieczeństwo. Edukacja społeczeństwa jest też najlepszą prewencją, bo wpływa na ludzkie postawy i wspiera konstruktywne działania.
Przemoc to brak profesjonalizmu
Ważne jest to, by sama policja postrzegała przemoc jako niedopuszczalny brak profesjonalizmu. Można bowiem czasem odnieść wrażenie, że wśród policjantów panuje przyzwolenie na drobne naruszenia w stosunku do zatrzymanego wynikające z poczucia władzy i kultu siły. Nieuprzejmość, wulgarne odzywki, wyśmiewanie, krzyki, popychanie, szturchanie, drobne uderzenia, nadmierne stosowanie kajdanek... Stąd już niedaleko do przekroczenia granicy tortur.
Lektura prawomocnych wyroków sądowych w sprawach, w których stosowano tortury, pokazuje, że sprawców było zazwyczaj kilku. W pomieszczeniu, w którym dochodziło do przemocy, przebywali też inni (często nieustaleni) funkcjonariusze, przełożeni... Nikt nie reagował, niektórzy wręcz naśmiewali się z zatrzymanych lub komentowali ich zachowania (zob. np. wyroki: SR dla Wrocławia-Śródmieścia – sygn. akt V K 1561/06, SR w Toruniu – sygn. akt VIII K 1700/11, SR w Olsztynie – sygn. akt II K 16/10, SR w Koszalinie – sygn. akt II K 278/10, SR Poznań Grunwald i Jeżyce w Poznaniu – sygn. akt III K 909/08, SR w Nysie – sygn. akt II K 507/07, SR w Lipnie – sygn. akt II K 646/10, SR we Włocławku – sygn. akt II 213/09, SO w Opolu – sygn. akt III K 145/06, SR w Giżycku – sygn. akt II K 47/07, SR w Wyszkowie – sygn. akt II K 218/07, SR w Bolesławcu – sygn. akt II K 1490/10, SR w Kaliszu – sygn. akt II K 411/09, SR w Szczytnie – sygn. akt II K 763/09, SR w Tarnobrzegu – sygn. akt II K 429/10, SR w Chełmie – sygn. akt VII K 1569/10, SR w Białej Podlaskiej – sygn. akt II K 404/07, SR w Wodzisławiu Śląskim – sygn. akt II K 618/12, SR w Płocku – sygn. akt X K 9/13, SR dla Warszawy-Żoliborza w Warszawie – sygn. akt III K 71/10, SR w Dębicy – sygn. akt II K 1016/13, SO w Rzeszowie – sygn. akt II Ka 48/15, SR w Bełchatowie – sygn. akt II K 25/15, SR w Tarnowskich Górach – sygn. akt VI K 539/15 czy SR w Pruszkowie – sygn. akt II K 375/13).
Sprawa Igora Stachowiaka prowokuje też pytanie, jak to możliwe, że w komendzie nikt nie słyszał krzyków człowieka błagającego o litość? A jeśli słyszał, to dlaczego nie reagował? I czy możemy czuć się bezpiecznie, wiedząc, że przemoc dotyka nie tylko podejrzanych? Przypomnę, że analiza Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur, którą przedstawił w 2017 r. rzecznik praw obywatelskich, dowodzi, że przemoc spotyka także świadków. Często są to najsłabsi: nieletni czy młode kobiety. Czasem ludzie, którzy nie zrobili nic złego albo po prostu mieli pecha, bo zatrzymani w sprawie drobnego wykroczenia trafili akurat na lubujących się w przemocy funkcjonariuszy. Każdy z nas może stać się ofiarą – czy chcemy, aby tak było?
Należy więc włożyć wysiłek w budowanie odpowiedniej kultury policyjnej. Pamiętajmy, że sposób myślenia i postępowania młodego funkcjonariusza kształtuje się przez obserwację jego starszych kolegów, nic bowiem nie zastąpi doświadczenia praktycznego. Jeśli będą oni prezentować nieodpowiednią postawę, będzie to miało bezpośredni wpływ na dalsze postępowanie nowicjusza. Tak więc samo środowisko policyjne powinno promować odpowiednie postawy i wręcz zachęcać funkcjonariuszy do zgłaszania nieprawidłowości – dla dobra służby, jej wizerunku i szacunku dla prawa.
Jak pomóc policji? Skutecznym narzędziem, rekomendowanym zresztą przez CPT, może być zapewnienie ochrony prawnej sygnalistom, czyli funkcjonariuszom, którzy informują odpowiednie instytucje o nieprawidłowościach w służbie.Wprowadzenie odpowiednich uregulowań prawnych chroniących takie osoby (nie tylko w służbach mundurowych) postulują organizacje pozarządowe, środowiska prawnicze i RPO. Jak na razie – bezskutecznie.
Czujność sędziów i prokuratorów
Nie może też zabraknąć wyczulenia i wrażliwości sędziów i prokuratorów na wszelkie niepokojące sygnały, które mogą wskazywać, że przesłuchiwany złożył zeznania lub wyjaśnienia w wyniku tortur. Jednorazowe pytanie do przesłuchiwanego, czy do nich doszło, może nie wystarczyć. Ofiara może z różnych powodów, także bariery psychicznej, nie chcieć zdradzić, że padła ofiarą przemocy.
Pewne wskazówki, jak postępować z taką osobą i jak prowadzić skuteczne śledztwo w sprawie stosowania tortur, zawiera rekomendowany przez ONZ, stworzony przez grupę ekspertów „Podręcznik skutecznego badania i dokumentowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania” (zwany potocznie Protokołem Stambulskim). Pozwala on też na dokonanie przeglądu aktualnych metod tortur, ich objawów oraz barier, z jakimi sędzia, prokurator i lekarz będą musieli się zmierzyć.
Czasem można odnieść wrażenie, że sędziowie i prokuratorzy zbyt łatwo wykluczają możliwość wymuszenia zeznań, zgłaszane zarzuty traktując jako linię obrony. Czytając wyroki i postanowienia, nie rozumiem czasem, dlaczego zarzuty podnoszone przez oskarżonych lub podejrzanych zostały uznane za niewiarygodne (może są niewiarygodne, ale z lektury samych decyzji to nie wynika).
Cieszy jednak, że spotykamy też postawy godne uznania i naśladowania, jak choćby działania pani prokurator Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Południe, która przesłuchując w charakterze podejrzanego młodego mężczyznę w sprawie o kradzież rowerów i widząc, że jedynym dowodem potwierdzającym sprawstwo są jego wyjaśnienia, ponownie wezwała go na przesłuchanie. Jak sama poinformowała, w takich sytuacjach ma zawsze wątpliwości, czy nie doszło do wymuszenia wyjaśnień, i weryfikuje swoje obawy kolejnym przesłuchaniem. Podczas drugiego przesłuchania podejrzany rozpłakał się i opowiedział o przemocy podczas rozpytania (rozebraniu do bielizny, skuciu kajdankami z rękami z tyłu, podwieszeniu na wieszaku od ubrań, biciu pałką, nałożeniu na pałkę gumowej rękawiczki, polaniu jej płynem i groźbach zgwałcenia z jej wykorzystaniem, wyzwiskach). Gehenna trwała 4 godziny. Następnie rozpytywany został zmuszony do udziału w eksperymencie procesowym, podczas którego miał przyznać się do winy i zalegalizować przekazane informacje.
Po odebraniu wyjaśnień podejrzanego, prokurator wyłączyła materiały do odrębnego postępowania, inicjując w ten sposób nowe śledztwo, które finalnie zakończyło się prawomocnym skazaniem dwóch funkcjonariuszy wydziału kryminalnego (wyrok SR dla Warszawy Pragi-Południe, sygn. akt III K 1131/13). Po lekturze tego wyroku ciągle chodzi za mną pytanie: czy nikt w komendzie nie słyszał krzyków tego człowieka? Nie miał on zaklejonych ust...
Gdyby więc nie wyjście pani prokurator poza schemat, o torturach na warszawskim komisariacie prawdopodobnie nigdy byśmy się nie dowiedzieli i przypadek ten wpisałby się w niechlubną liczbę niezgłoszonych przestępstw.
Dlaczego dochodzi do tortur?
Na pewno podczas naboru do służby warto zwrócić uwagę na predyspozycje kandydatów i ich ewentualne skłonności do zachowań siłowych. Ale jest też inny problem – statystyka, która determinuje wszystkie działania i wyznacza, który policjant lub prokurator jest uznawany za skutecznego, a który nie. Liczba spraw do realizacji, małe zasoby kadrowe, brak odpowiednich szkoleń, presja przełożonych i nadzorujących prokuratorów, potrzeba sprostania wymaganiom, obcowanie z kryminalistami i środowiskowe przyzwolenie na drobne odstępstwa sprawiają, że pojawia się pokusa naruszenia reguł. Czy zatem powinniśmy być zdziwieni, że w błahych sprawach dochodzi do tortur, skoro – jak usłyszałem niedawno – „na półce leży kilkadziesiąt innych spraw i nie ma czasu na ceregiele”?
Prawomocne wyroki pokazują, że do torturowania zatrzymanych dochodzi również w celu sztucznego zwiększenia wykrywalności. Policjanci chcieli, aby torturowany przyznał się nie tylko do czynu, o który go podejrzewali, lecz również innych nierozwiązanych spraw, niekoniecznie związanych z przedmiotem zatrzymania (najczęściej kradzieży i włamań w okolicy). Nie chodziło o prawdę, chodziło wyłącznie o zwiększenie wykrywalności... Czy zatem odpowiednie władze nie powinny zastanowić się nad tym, czy sposób, w jaki mierzona jest skuteczność organów ścigania, jest właściwy i nie ma wpływu na występujące w służbie patologie?
Niewykorzystany potencjał
Pomysłów i metod na skuteczne zapobieganie torturom jest wiele. Przy ich wyborze warto zdać się na doświadczenie ekspertów z instytucji zajmujących się prewencją takich zachowań.
W 2002 r. Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło Protokół fakultatywny do Konwencji w sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania (zwany OPCAT). Polska ratyfikowała ten dokument w 2007 r., zaś 18 stycznia 2008 r. obowiązek utworzenia Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur powierzono rzecznikowi praw obywatelskich. W tym roku obchodzimy więc dziesięciolecie sprawowania tej funkcji przez RPO. To dobry moment na uzmysłowienie sobie fenomenu OPCAT, tym bardziej że jest on częścią naszego porządku prawnego i w przypadku, gdy jego postanowień nie da się pogodzić z ustawą, ma pierwszeństwo przed ustawą (art. 91 Konstytucji RP).
OPCAT przypomina wszystkim państwom, że najskuteczniejszą formą walki z torturami jest prewencja. Chodzi o to, by wdrożyć skuteczne działania, zanim stanie się coś złego, nie zaś wszczynać alarm dopiero w następstwie tragedii.
Preambuła OPCAT wskazuje, że skuteczne działania zapobiegawcze polegają przede wszystkim na edukacji i połączeniu środków legislacyjnych, administracyjnych i sądowych. Państwo powinno więc stworzyć kompleksowy system, który z jednej strony będzie edukował społeczeństwo, z drugiej – poprzez sprawny aparat sądowo-administracyjny i skuteczne prawo – zminimalizuje ryzyko zaistnienia tortur i innych form nieludzkiego lub poniżającego traktowania.
Aby państwo mogło sprostać powyższym zadaniom, OPCAT przewiduje, że utworzy ono niezależną od władz instytucję – Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur. Jej przedstawiciele mają prawo otrzymywania informacji o każdym miejscu pozbawienia wolności w danym kraju i liczbie przetrzymywanych tam osób, wejścia w każdym momencie do dowolnego miejsca pozbawienia wolności w celu oceny warunków pobytu i traktowania oraz wskazania władzom, co mogą zrobić, aby nie dochodziło do tortur. Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur opiniuje też obowiązujące i tworzone akty prawne oraz prowadzi działalność edukacyjną.
Jego zadaniem jest więc monitorowanie tego, co dzieje się w miejscach odosobnienia, ocena, czy prawo lub praktyka nie stwarzają ryzyka pojawienia się tortur w przyszłości, oraz wskazywanie władzom luk w systemie ochronnym i metod zaradczych. Władze są zobowiązane do analizy zaleceń takiej instytucji i prowadzenia dialogu w celu ustalenia możliwych środków ich realizacji. Ta kooperacja nie powinna sprowadzać się tylko do umożliwienia wykonywania działań prewencyjnych i udzielania odpowiedzi na zalecenia. Powinna przede wszystkim polegać na podjęciu starań zmierzających do implementacji przedstawianych rekomendacji. Tylko w taki sposób możliwe jest stworzenie skutecznego systemu prewencyjnego.
KMPT nie ma możliwości nakładania kar i stosowania sankcji – może tylko rekomendować rozwiązania i apelować o ich realizację. Jest to jednak wiedza ekspercka i w interesie wszystkich obywateli i ich bezpieczeństwa jest to, by władze te wiedzę wykorzystały. Skuteczne zapobieganie torturom wymaga bowiem nie tylko wyznaczenia krajowego mechanizmu prewencyjnego, lecz także kompleksowego, wielopłaszczyznowego podejścia do problematyki tortur i woli politycznej władz centralnych i lokalnych, zmierzającej do współpracy z nim. Kooperacja wymaga bowiem partnerstwa, wzajemnego szacunku, zaufania i wspólnych wysiłków w szukaniu skutecznych rozwiązań.

Może więc z okazji dziesięciolecia sprawowania funkcji KMPT w Polsce przez Rzecznika Praw Obywatelskich i po doświadczeniach zebranych w sprawie śp. Igora Stachowiaka czas wrócić do debaty o skutecznych działaniach zapobiegawczych? Z dramatów wszystkich ofiar można wyciągnąć wnioski na przyszłość. Mam nadzieję, że tak się stanie, gdyż zapobieganie torturom to nasza wspólna sprawa. Razem możemy to zrobić. Tylko razem.

Rafał Kulas, Zespół Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich