Trybunał Konstytucyjny uznał, że przepis ustawy o społecznej inspekcji pracy "dający społecznym inspektorom prawo żądania informacji i dokumentów od pracodawcy i pracowników nie gwarantuje autonomii informacyjnej pracowników, których te dokumenty mogą dotyczyć".
W uzasadnieniu wyroku sędzia TK Piotr Pszczółkowski podkreślił, że autonomia informacyjna jednostki jest jednym z elementów życia jednostki objętego ochroną konstytucji. Wskazał, że oznacza ona możliwość decydowania przez osobę zainteresowaną o dostępie do dotyczących jej danych.
"Podstawowym instrumentem ochrony tak rozumianej autonomii informacyjnej jest zgoda, tej osoby na udostepnienie informacji innemu podmiotowi. Dlatego też art. 8 ust. 2 ustawy w zakresie, w jakim nie uzależnia obowiązku udzielenia inspektorowi społecznej inspekcji pracy informacji i okazania mu dokumentów od uzyskania zgody pracownika w wypadkach, których realizacja tych obowiązków wiązałaby się z udostępnieniem danych osobowych tego pracownika, jest niezgodny z art. 47 konstytucji" - podkreślono w uzasadnieniu orzeczenia.
Skargę do Trybunału wniosła prezydent Konfederacji Lewiatan Henryka Bochniarz. We wniosku wskazano, że "ustawa uprawnia społecznego inspektora pracy do wstępu do każdego pomieszczenia na terenie zakładu pracy oraz do żądania od kierownika zakładu i od pracowników informacji dotyczących spraw wchodzących w zakres jego działania".
Wnioskodawca zaznaczył, że zgodnie z przepisami inspektor może pozyskiwać szereg informacji o pracownikach zakładu, w tym również danych wrażliwych. Zdaniem prezydenta Konfederacji Lewiatan może to spowodować naruszenie konstytucyjnego prawa do prywatności.
We wniosku wskazano również, że przepisy wyposażają społecznych inspektorów pracy w uprawnienia znacznie wykraczające poza cel działania społecznej inspekcji pracy. "Inspektorzy mogą kontrolować stan budynków, maszyn, urządzeń technicznych oraz procesy technologiczne i wchodzić do pomieszczeń zakładu w każdym czasie, a pracodawca nie ma żadnego mechanizmu umożliwiającego powstrzymanie inspektora przed takimi działaniami, nawet gdyby ich podjęcie mogło spowodować znaczne straty dla pracodawcy" - zaznaczył prezydent Konfederacji Lewiatan.
Wnioskodawca zakwestionował też zawarte w ustawie uprawnienie społecznych inspektorów do wydawania kierownikowi zakładu pracy zaleceń usunięcia w określonym terminie stwierdzonych uchybień. Zdaniem Konfederacji Lewiatan, narusza to konstytucję, "gdyż brak jest wytycznych co do zakresu zagadnień, jakich może dotyczyć takie zalecenie".
Trybunał w czwartkowym orzeczeniu nie podzielił zarzutów wnioskodawcy w tym zakresie. "Środki te (przewidziane w ustawie-PAP) są niezbędne dla efektywnego realizowania zadań przez inspektorów w zakresie kontroli przestrzegania przepisów prawa pracy. Nie są tez szersze niż te, jakimi dysponują inspektorzy państwowej inspekcji pracy" - uzasadnił sędzia Pszczółkowski.
Według Trybunału, społeczny inspektor pracy nie może korzystać z prawa wstępu do pomieszczeń zakładowych w sposób dowolny. "Korzystanie z prawa wstępu lub żądania dokumentów nie zwalnia inspektora z nakazu przestrzegania ogólnych norm prawa pracy dot. pracownika. Osoba pełniąca tę funkcję pozostaje pracownikiem ze wszystkimi wynikającymi z tego tytułu prawami i obowiązkami" - zaznaczono w uzasadnieniu.
TK podkreślił, że uprawnionym do kierowania zaleceń jest wyłącznie jeden inspektor pracy, a nie wszyscy społeczni inspektorzy. W uzasadnieniu wyroku zawrócono też uwagę, że pracodawca, który kwestionuje zasadność i trafność zalecenia społecznego inspektora może wnieść sprzeciw do Państwowej Inspekcji Pracy. "Te rozwiązania zapewniają dostateczną ochronę pracodawcy przed ewentualnymi próbami nadużywania uprawnień przez inspektorów społecznych" - wyjaśniono.
Wnioskodawca zakwestionował również konstytucyjność przepisów dot. przyznania społecznym inspektorom pracy kompetencji w zakresie kontroli przestrzegania prawa pracy. Jak zaznaczono dla wykonywania funkcji społecznego inspektora pracy nie jest konieczne posiadanie określonych kwalifikacji i pracownicy wybrani na te funkcje mogą nie mieć odpowiedniego przygotowania, co w konsekwencji nie pozwoli im na rzeczywiste sprawowanie nadzoru w tym zakresie.
Odnosząc się do tego zarzutu, Trybunał uznał, że wnioskodawca pominął istotę społecznej kontroli społecznej inspekcji pracy. "Kontrole tę wykonują pracownicy danego zakładu najlepiej rozeznani w warunkach wykonywania pracy. Z istoty społecznego charakteru takiej kontroli wynika, że nie muszą oni mieć wiedzy specjalistycznej, którą mają inspektorzy inspekcji państwowej. Społeczni inspektorzy korzystają nadto z pomocy państwowej inspekcji. W tym również jeśli chodzi o poradnictwo prawne" - wskazał TK.
Sędzia Pszczółkowski zauważył, że w ustawie wskazano pewne minimalne wymagania merytoryczne inspektorów pracy. "Nie jest więc prawdą, że społecznym inspektorem pracy może być osoba nie mająca podstawowego rozeznania w warunkach pracy w danym zakładzie" - podkreślono w uzasadnieniu.
TK postanowił umorzyć rozpatrzenie sprawy w pozostałym zakresie.
Sprawę rozpoznał Trybunał w składzie pięciu sędziów. Wyrok TK jest ostateczny.