Zdarzenie miało miejsce w styczniu tego roku. Oksana Charczenko w ciężkim stanie trafiła do szpitala, wciąż trwa jej rehabilitacja. Jędrzej C., właściciel firmy, w której pracowała kobieta, usłyszał zarzut nielegalnego zatrudniania pracowników.
Szef Prokuratury Rejonowej w Środzie Wielkopolskiej prok. Grzegorz Gucze potwierdził w poniedziałek, że śledczy dysponują już opinią sporządzoną przez Zakład Medycyny Sądowej w Poznaniu i biegłego neurologa. Powiedział, że dotyczy ona tego, czy nieudzielenie pomocy w odpowiednim momencie narażało obywatelkę Ukrainy na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Nie chciał mówić o szczegółach, zasłaniając się dobrem śledztwa. Nie wiadomo na razie, kiedy zapadnie decyzja o ewentualnych kolejnych zarzutach dla Jędrzeja C.
"Musimy kompleksowo spojrzeć na tę sprawę. Decyzja w tym zakresie zapadnie po tym, gdy dostaniemy wyniki kontroli przeprowadzonej przez inspekcję pracy i inspekcję sanitarną" – powiedział prokurator Gucze.
Obywatelka Ukrainy mieszkała na terenie zakładu w gminie Kleszczewo (Wielkopolskie), w którym była nielegalnie zatrudniona. Z ustaleń prokuratury wynika, że gdy na początku stycznia poza godzinami pracy kobieta nagle źle się poczuła, pracodawca zamiast wezwać pomoc, zawiózł ja swoim samochodem do Środy Wielkopolskiej, gdzie zatrzymał się w pobliżu przystanku autobusowego i zatelefonował pod numer alarmowy, prosząc o przybycie pogotowia ratunkowego. Pokrzywdzona w poważnym stanie została przewieziona do szpitala w Poznaniu.
W lutym Jędrzej C. usłyszał zarzut zatrudnienia bez stosownej procedury i rejestracji poszkodowanej obywatelki Ukrainy i jej siostry. Jeśli usłyszy zarzut narażenia Oksany Charczenko na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, grozić mu będą nawet trzy lata więzienia.