- Osoby, które reagują na nadużycia w miejscu pracy, nie mają w Polsce właściwej ochrony – uważa Fundacja im. Stefana Batorego.
W jej ocenie, nie zapewnią jej także zaproponowane przez rząd, w ramach projektu ustawy o jawności życia publicznego, rozwiązania. Dlatego we współpracy z Forum Związków Zawodowych, Helsińską Fundacją Praw Człowieka i Instytutem Spraw Publicznych przedstawiła dziś obywatelski projekt ustawy o ochronie sygnalistów.
– Chcemy otworzyć debatę nad tą propozycją. Może ona zastąpić propozycję rządu – mówi Grzegorz Makowski, dyrektor Programu Odpowiedzialne Państwo Fundacji im. Stefana Batorego.
- Osoby, które ostrzegają nas przez łamaniem praw obywatelskich, ujawniają marnotrawstwo publicznych pieniędzy, korupcję czy zagrożenia dla zdrowia i życia ludzkiego, zasługują na specjalną ochronę. Nie ma do tego lepszego narzędzia aniżeli osobna ustawa o ochronie sygnalistów, której kształt zaproponowaliśmy i do której będziemy starać się przekonywać obywateli i rządzących – podkreśla Marcin Waszak z Fundacji im. Stefana Batorego.
Tym co różni projekt obywatelski od propozycji firmowanej przez ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego i jego zastępcę Macieja Wąsika, jest w pierwszej kolejności kwestia związana z nadawaniem statusu sygnalisty. W rządowej propozycji kompetencje w tym zakresie miałby prokurator. Obywatelski projekt od tego odchodzi.
- Nie zgadzamy się, aby jakikolwiek organ arbitralnie nadawał czy odbierał status sygnalisty – mówi Marcin Waszak. Dlatego w projekcie obywatelskim zapisano, że każda osoba, która informuje o nieprawidłowościach w trybie określonym w ustawie, uzyskuje ochronę. Ewentualne wątpliwości w tym zakresie ma rozstrzygać sąd.
W obywatelskim projekcie rozszerzono także samą definicję sygnalisty.
– Zgodnie z naszą propozycją, może nią być każda osoba fizyczna, niezależnie od podstawy zatrudnienia lub charakteru stosunku prawnego łączącego ją z pracodawcą, którego dotyczą zgłaszane nieprawidłowości – mówi Waszak. – Uważamy, że przepisy dotyczące sygnalistów powinny objąć osoby zatrudnione na umowie o dzieło czy zleceniu, a nawet wolontariuszy lub stażystów – dodaje.
Kolejnym zarzutem w stosunku do propozycji rządowej, zgłaszanym przez organizacje pozarządowe, było ograniczenie statusu sygnalisty wyłącznie do osób, które zgłaszają podejrzenie popełnienia przestępstwa o charakterze korupcyjnym i zdecydowały się wyjść z tą wiedzą poza miejsce pracy. Obywatelska propozycja znacznie poszerza listę możliwych do zgłoszenia nieprawidłowości, których ujawnienie gwarantowałoby ochronę. - Stworzyliśmy otwarty katalog, w którym oprócz nieprawidłowości związanych z przepisami prawa powszechnie obowiązującego, uwzględniliśmy zachowania niezgodne z regulacjami wewnętrznymi i kodeksami etyki – mówi Waszak.
Projekt przewiduje jednak karę grzywny dla osób, które decydują się rozpowszechniać informacje na temat danej firmy, zdając sobie sprawę z tego, że są one nieprawdziwe. Zaproponowane regulacje uwzględniają też środki ochrony sygnalistów.
- Muszą się oni mierzyć z różnymi problemami, związanymi ze zgłaszaniem nieprawidłowości. Dlatego w projekcie znalazł się otwarty katalog możliwych zakazanych działań odwetowych – mówi Konrad Siemaszko z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Należą do nich m.in.
- rozwiązanie stosunku prawnego łączącego sygnalistę z pracodawcą lub zmiana jego warunków na mniej korzystne dla zatrudnionego,
- przeniesienie sygnalisty na inne stanowisko służbowe lub zmiana miejsca wykonywania obowiązków wynikających z umowy,
- wymierzanie kar dyscyplinarnych lub podejmowanie innych niekorzystnych dla sygnalisty decyzji personalnych.
W przypadku złamania tego zakazu, sygnaliście przysługiwać będą dwie ścieżki ochrony jego praw: karna i cywilna.
Projekt zakłada jednocześnie odwrócenie ciężaru dowodu. – To na pracodawcy będzie ciążył obowiązek udowodnienia, że działania, których skutkiem jest pogorszenie sytuacji sygnalisty nie miały związku ze zgłoszeniem nieprawidłowości – wyjaśnia Siemaszko.