"Przynosimy do państwa kompleksową ustawę, która na nowo określa ustrój, model kancelarii prawniczej, relacje między możliwościami komornika, a państwem, porządkuje wiele spraw, usuwa wiele patologii, które narosły wokół działalności egzekucyjnej państwa" - przekonywał Jaki w Senacie podczas debaty nad ustawą o komornikach.
Mówił, że ustawa precyzuje status komornika i określa go jako funkcjonariusza publicznego oraz organ władzy publicznej, a także wskazuje, że samorząd komorniczy nie może prowadzić działalności gospodarczej. Jaki podkreślił, że w ustawie określa się też tylko bardzo wąski zakres innych zajęć, których będą mogli się podejmować komornicy, ograniczając go właściwie tylko do pracy naukowej. Według wiceszefa MS, ma to "profesjonalizować ten zawód".
Zmiana - mówił Jaki - ma też dotyczyć modelu kancelarii komorniczych. Obecnie, ocenił, elementem patologii komorniczej są "duże hurtownie". "Niektóre statystyki pokazują, że są nawet 130 hurtownie komornicze, których obrót wynosi ponad 2 mln zł. Do pewnego momentu jeden komornik brał 10 tys. spraw, od pewnego czasu jest to 5 tys. Jako, że komornik każdą czynność egzekucyjną powinien wykonać sam, nie wiem jak jest to robione; fizycznie jest to niemożliwe" - mówił wiceszef MS.
Wskazywał, że w tej sytuacji młodzi komornicy, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy, nie mają szans na przebicie się.
"Jaki model proponujemy? Będzie to model holistyczny, egalitarny. Chcemy, by było więcej kancelarii, które liczą po 2,5 tys. spraw; nie tak jak kiedyś 10, potem 5 tys. Dlaczego? Bo nasze badania pokazują, że takie kancelarie są skuteczniejsze i najlepsze jakościowo" - mówił Jaki.
Kolejny element ustawy - jak mówił wiceszef MS - dotyczy profesjonalizacji zawodu komornika. Wskazywał, że obecnie ok. 30 proc. komorników nie ma wykształcenia wyższego. "Skończymy z wysługiwaniem się asesorami" - powiedział.
Jaki zapowiedział ponadto, że zostaną stworzone specjalne sekcje i wydziały w sądach, które będą zajmowały się wyłącznie egzekucją i że będą wyspecjalizowani sędziowie, którzy będą się zajmowali tylko tym obszarem.
Wiceszef MS podkreślił, że resort chce też, by egzekucja długów była bardziej "humanitarna", dlatego ustawa wprowadza obowiązek nagrywania egzekucji prowadzonych w terenie, obowiązek wręczenia dłużnikowi formularza z zapisanymi jego prawami oraz danymi potrzebnymi do tego, by się odwołać. W ocenie Jakiego, do tej pory zdarzało się, że komornicy wykorzystywali nieporadność i niewiedzę dłużników, a ci nie mieli możliwości obrony.
Kolejnymi ulepszeniami mają być: przepis pozwalający na pełnienie aktywnej roli policjantowi, który będzie mógł zwrócić się o przerwanie egzekucji, jeśli uzna, że jest ona przeprowadzana w sposób nieprawidłowy, wprowadzenie katalogu niezbędnych przedmiotów, których nie będzie można zabierać w ramach egzekucji jak pralka czy lodówka oraz ograniczenie handlu długami.
Inne rozwiązania, które mają "ucywilizować" kwestię egzekucji długów to publiczne aukcje elektroniczne i wzmocnienie kontroli nad komornikami. "Tu zmieni się niemal wszystko, bo musi zmienić się wszystko, bo zbyt wiele patologii narosło" - mówił Jaki. Zapowiedział wprowadzenie możliwości kontroli prewencyjnej MS i obowiązku kontroli kancelarii komorniczych raz na dwa lata.
Jaki podkreślił, że ważnym elementem ustawy jest zwiększenie przejrzystości opłat dla wierzycieli i dłużników. "Dziś stawek jest dużo; niewiele z tego rozumie wierzyciel, niewiele rozumie dłużnik. To prowadzi do patologii. Dlatego - mówił - przepisy upraszczają katalog opłat egzekucyjnych wprowadzając jedną 10 proc. opłatę w miejsce obowiązujących obecnie 8 proc. i 15 proc. To będzie łatwiejsze do policzenia dla dłużnika" - zauważył.
Podczas debaty nad ustawą o komornikach senator Jan Rulewski (PO) pytał Patryka Jakiego jak reagują na ustawę komornicy oraz kto określa ich zadania. Jaki odpowiedział, że komornicy "szczęśliwi nie są" w związku z nową ustawą. Mówił, że gdy ją tworzono, to średnie zarobki komornika w Polsce wynosiły 50 tys. złotych.
Według Jakiego, powinny być tu zachowane właściwe proporcje. "Pamiętajmy, że mamy do czynienia z zawodową grupą ludzi, która dorabiała się tych gigantycznych pieniędzy kosztem często najsłabszych, których tak wpędzano w spiralę zadłużenia, że nigdy nie mogli z niej wyjść" - mówił wiceminister.
Jaki pytany był też przez Rulewskiego o system alimentacyjny. Wiceszef MS przekonywał, że dzięki zmianom, które wprowadził resort, ściągalność alimentów wzrosła o 100 proc. Wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (PO) dopytywał o konkretne liczby związane ze wzrostem ściągalności alimentów; wiceminister odpowiedział, że odpowie na to pytanie na piśmie.