Jedną z osób, która szczególnie wyraźnie formułuje opinie o niezgodności niektórych przepisów ustawy z konstytucją, jest obecny rzecznik prasowy KRS. Rolą rzecznika jest, zdawałoby się, prezentowanie stanowiska całej rady lub przynajmniej większości jej członków. Tymczasem – co warto przypomnieć – obecny skład KRS nie zdecydował się na skierowanie ustawy do TK. Choć widząc rzekome zagrożenie dla niezależności sądów i niezawisłości sędziów, powinien to zrobić.
Skąd to zaniechanie? Odpowiedź nasuwa się sama: z powodów politycznych, jak również ze względu na miałkość argumentów prawnych przemawiających za niekonstytucyjnością ustawy o KRS. Racjonalny prawnik nie inicjuje postępowania przed sądem czy trybunałem, wiedząc, że nie ma mocnych kart. Sędziowie zasiadający obecnie w KRS są prawnikami z długoletnim stażem i doświadczeniem, a zatem należy domniemywać, że znają dobrze treść zarówno Konstytucji RP, jak i obowiązującej ustawy o KRS. Muszą zatem wiedzieć, że z art. 187 ustawy zasadniczej nie wynika, iż 15 członków rady wyłanianych spośród sędziów Sądu Najwyższego oraz sądów powszechnych, administracyjnych i wojskowych mają bezpośrednio wybierać sędziowie. Za to ust. 4 tego artykułu wprost określa, że „ustrój, zakres działania i tryb pracy Krajowej Rady Sądownictwa oraz sposób wyboru jej członków określa ustawa”. Konstytucja pozostawiła zatem tę kwestię do uregulowania w ustawie zwykłej.
Konstytucja w art. 4 stanowi, że władza zwierzchnia w Polsce należy do narodu, który sprawuje ją przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio. Skoro zatem ustawa o KRS pozwala zgłosić kandydatów do rady grupie 2 tys. obywateli lub 25 czynnym sędziom, a następnie dokonać wyboru przedstawicielom narodu, czyli posłom zasiadającym w Sejmie, to jest to zgodne z konstytucją. Faktem jest, że konstytucja w art. 187 ust. 3 roztacza ochronę ciągłości czteroletniej kadencji wybieranych członków KRS. Należy mieć jednak na uwadze, że Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 18 lipca 2007 r. (sygn. akt K 25/07) dopuścił możliwość skrócenia kadencji sędziów zasiadających w KRS w sytuacji, gdy zaistnieją nadzwyczajne, konstytucyjnie uzasadnione okoliczności. Taką okolicznością z pewnością jest wola ustawodawcy ustanowienia wspólnej kadencji wszystkich członków rady. Pod wpływem decyzji samej KRS (a nie ustawodawcy) z 12 lutego 2002 r. ugruntowało się stanowisko, że okres czterech lat, wskazany w art. 187 ust. 3 konstytucji, odnosi się do poszczególnych członków rady. Ale nie jest to jedyna możliwa interpretacja tego przepisu. Tym bardziej, że trudno dopuszczać, aby sama KRS ograniczała kompetencje ustawodawcy w zakresie ustalenia tego, jak ma działać rada.
Niezależnie od istniejącej różnicy poglądów w tej kwestii należy zgodzić się z prof. Adamem Strzemboszem, który podczas ostatniego zgromadzenia SSP „Iustitia” stwierdził, że „najważniejsze jest orzecznictwo (...) by tworzyć środowisko, które pozwala tym, którzy są narażeni na różne naciski, oprzeć się naciskom i orzekać zgodnie z sumieniem i prawem, prawym prawem”. Zadaniem nowej KRS będzie m.in. tworzenie warunków sprzyjających orzekaniu zgodnie z prawem i sumieniem sędziego. W tym miejscu pragnę zaznaczyć, że pod moim zgłoszeniem do KRS podpisało się 31 czynnych sędziów kilku sądów rejonowych znajdujących się na obszarze właściwości Sądu Okręgowego w Katowicach. O poparcie zwróciłem się wyłącznie do sędziów tych sądów, wiedząc, że znają mnie, moją działalność w organach samorządu sędziowskiego i moje orzecznictwo. Z uwagi na groźby, jakie prominentni sędziowie sądów wyższych instancji kierowali pod adresem moim i popierających mnie osób, zaniechałem zbierania większej liczby podpisów, by nie narażać nikogo na niepotrzebny stres związany z całą sytuacją. W mediach lansowana jest teza o bliskich związkach kandydatów do KRS z resortem sprawiedliwości. Ja nie zwracałem się o poparcie do sędziów pracujących w Ministerstwie Sprawiedliwości (do osób mi bliskich także zresztą nie). Nie zabiegałem też o poparcie ministra sprawiedliwości, którego osobiście nigdy nie widziałem i z którym nigdy nie miałem przyjemności rozmawiać. Biorąc pod uwagę to, że minister z mocy ustawy jest członkiem KRS, mam nadzieję na udaną współpracę z nim. Nigdy jednak nie zapomnę, że jako sędzia podlegam jedynie konstytucji i obowiązującemu prawu. Kandyduję do Krajowej Rady Sądownictwa, ponieważ chcę wykorzystać moją wiedzę i zdolności w służbie obywatelom poprzez stanie na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Czy wśród rzeszy ok. 10 tys. sędziów są osoby z większą ode mnie wiedzą i zasługami? Z pewnością tak. Ja jednak mam wolę i odwagę, by zmieniać polskie sądownictwo.