"Czy mylą się ci, którzy twierdzą, że chodzi o przejęcie kadrowe SN?" - pytał Zabłocki senatorów w swym niemal godzinnym wystąpieniu, w którym kilku przepisom ustawy zarzucił niekonstytucyjność. Prosił senatorów, by nie odbierali jego krytyki, jako "oporu politycznego" ze strony sędziów. Dodał, że każdy ma obowiązek przestrzegać konstytucji, a zwłaszcza sędzia.
W czwartek Senat kontynuuje debatę nad nową ustawą o SN, autorstwa prezydenta Andrzeja Dudy. Wprowadza ona możliwość składania do SN skarg nadzwyczajnych na prawomocne wyroki sądów. W SN powstaną dwie nowe izby - Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Dyscyplinarna - z udziałem ławników wybieranych przez Senat. Sędziowie SN będą przechodzić w stan spoczynku po 65. roku życia, z możliwością przedłużania tego przez prezydenta RP (dziś ten wiek to 70 lat).
Sędzia Zabłocki mówił, iż wbrew głosom pesymistom - że los SN i jego sędziów jest już przesądzony, ma "pewną dozę nadziei, że to, co w ustawie jest złe, niekonstytucyjne, państwo odrzucicie, albo naprawicie".
"Senat to izba refleksji, miejsce, gdzie koryguje się błędy izby niższej" - mówił Zabłocki. Dodał, że to w Sejmie "kipią racje polityczne", gdzie jedna z posłanek mogła wygłosić frazę, że z powodu "umowy politycznej" będzie głosować tak jak jej klub, choć - jak mówiła - dany zapis jest "jaskrawie niekonstytucyjny". "Głęboko wierzę, że w Senacie prawo jest ważniejsze od umowy politycznej" - oświadczył Zabłocki.
Przywołał zapis ustawy, na mocy którego można będzie wygasić kadencje I prezes SN Małgorzaty Gersdorf (ukończyła 65 lat). Według Zabłockiego, skoro ustawą zwykłą można wygasić kadencję I prezesa SN, to można też nią zmieniać każdy przepis konstytucji, bez większości konstytucyjnej.
Zabłocki dodał, że niczego nie zmienia to, że Gersdorf może wystąpić o przedłużenie możliwości orzekania, bo konstytucja mówi o kadencji I prezes SN "bez czyjegokolwiek łaskawego gestu". Pytał, czy ustawa wskazuje kryteria, dzięki którym prezydent będzie "dokonywał swoistej weryfikacji", komu przedłużyć orzekanie.
Według Zabłockiego, argumenty za zmianą w SN są "instrumentalne". Ocenił, że społeczeństwo chce przyspieszenia postępowań, a temu "może służyć jedynie usprawnienie procedur"; nie może zaś temu służyć skarga nadzwyczajna. Podkreślił, że SN bada sprawy średnio w 6-7 miesięcy, co w statystykach europejskich jest bardzo dobrym wynikiem.
"Podpisuję się pod ideą oczyszczenia sądownictwa, ale SN nie jest żadną +stajnią Augiasza+, naszpikowaną komunistycznymi oprawcami" - oświadczył Zabłocki. Przywołując zarzuty, że w SN jest osoba, która sporządzała raporty ze stanu orzecznictwa stanu wojennego, pytał, czemu za "ewentualne niegodne działania jednostki, odpowiedzialność miałaby ponieść cała instytucja".
Zabłocki mówił, że debatę w sprawie projektów o KRS i SN zastąpiono spotkaniami wnioskodawców z liderem większości parlamentarnej, a uzgodnione poprawki stanowiły tajemnicę do ostatniej chwili.
Powołując się na opinie, że w ustawach chodzi o zmniejszenie niezależności sądów, Zabłocki mówił, że bronił się przed daniem im wiary, aż zapoznał się z wystąpieniem sejmowym szefa sejmowej komisji sprawiedliwości Stanisława Piotrowicza (nie wymienił jego nazwiska – PAP). Poseł mówił m.in., że chodzi o takie zmiany personalne, by sędziowie byli ludźmi o mentalności "służebnej wobec państwa".
"Był taki smutny okres, gdy wiele tragedii było spowodowane tym, że sędziowie byli ludźmi o +mentalności służebnej wobec państwa" – mówił Zabłocki. Przyznał rację głosom, że tacy ludzie nie zostali rozliczeni przez środowisko. Wyraził nadzieję, że nowi sędziowie nie będą ludźmi o mentalności służebnej, bo - jego zdaniem - byłoby to "karykaturą sędziego".
"Służebny to m.in. lokaj, parobek. Czy chcecie państwo w tym kierunku przebudowywać mentalność polskich sędziów?"- pytał Zabłocki, dociekając, co będzie, gdy tacy ludzie będą sądzili sprawy na styku obywatel-państwo.
Mające powstać w SN dwie nowe izby będą - według Zabłockiego - "dwoma odrębnymi sądami". Krytykował też zapis o przydziale spraw w SN przez prezesów danej izby SN. "To regres wobec obecnej praktyki. Gdzie tu losowość, którą się teraz tak bardzo eksponuje?" - pytał.
Wcześniej prezydencki minister Paweł Mucha podkreślał, że wprowadzona w ustawie instytucja skargi nadzwyczajnej do SN na prawomocne wyroki polskich sądów, będzie działać dyscyplinująco na cały wymiar sprawiedliwości, m.in. pod kątem ograniczenia przewlekłości postępowań. "Gdyby nawet jedna taka skarga została rozpatrzona w sprawie, w której wyrządzono komuś krzywdę, to jest sens takiego rozwiązania" - przekonywał minister.
Senatorowie PO pytali, czy sędziowie delegowani w MS będą mogli być delegowani do SN. Mucha odparł, że w ustawie jest taka możliwość.
O godz. 11. ogłoszono przerwę w obradach na spotkanie opłatkowe parlamentarzystów.