Nowelizacja kodeksu spółek handlowych przygotowana przez Ministerstwo Rozwoju wcale nie rozwieje najważniejszych wątpliwości przedsiębiorców. Będzie wręcz sprzyjać powstawaniu nowych – twierdzi resort sprawiedliwości. Opinia przedstawiona przez wiceministra Łukasza Piebiaka, umieszczona na stronach internetowych Rządowego Centrum Legislacji, jest druzgocąca.



Projekt resortu rozwoju formalnie został nazwany nowelizacją niektórych ustaw w celu wprowadzenia uproszczeń dla przedsiębiorców w prawie podatkowym i gospodarczym. To ponad 50 korekt. Wiele z nich dotyczy k.s.h.
– Proponowane przez nas punktowe zmiany w kodeksie spółek handlowych są częścią pakietu, który ma na celu ułatwienie funkcjonowania sektora MSP. Prawo powinno być jasne i precyzyjne, dlatego skupiliśmy się przede wszystkim na wyjaśnieniu wątpliwości, które muszą na co dzień rozstrzygać przedsiębiorcy prowadzący spółki z ograniczoną odpowiedzialnością – wyjaśniał na naszych łamach wiceminister rozwoju Mariusz Haładyj.
I dodał, że propozycje zostały już uzgodnione z resortem sprawiedliwości (pisaliśmy o tym: „Ministerstwo uszyło nowy garnitur dla spółek”, DGP nr 190/2017).
Z opinii tego ostatniego wynika, że uzgodnienia nie potoczyły się pomyślnie.
Naczelna korekta ma być związana z dopuszczalnością potwierdzania wadliwych czynności. W orzecznictwie są dwie koncepcje. Jedna opiera się na tym, że czynność dokonana przez osobę niebędącą organem spółki lub dokonana z przekroczeniem kompetencji organu jest nieważna z mocy prawa. Druga – że można taką czynność w późniejszym terminie potwierdzić. Ministerstwo Rozwoju proponuje, by umożliwić potwierdzanie czynności dokonanych przez fałszywy organ, tak jak potwierdza się działania fałszywego pełnomocnika. Urzędnicy chcą więc przyznać pierwszeństwo praktyce obrotu nad formalizmem.
MS uważa jednak, że ewentualna zmiana legislacyjna – jaka by nie była – powinna znaleźć się w kodeksie cywilnym, a nie k.s.h. „Taki zabieg legislacyjny pozwoliłby w sposób kompletny uregulować kwestie związane z problemem reprezentacji osoby przez »fałszywy organ« jednolicie dla wszystkich kategorii osób prawnych, a poprzez odesłanie w art. 331 k.c., również do jednostek organizacyjnych niebędących osobami prawnymi, którym ustawa przyznaje zdolność prawną” – czytamy w opinii MS.
Łukasz Piebiak uważa, że propozycja MR wprowadziłaby duże zamieszanie. Z jednej strony kwestia byłaby jasna w odniesieniu do spółek handlowych. Z drugiej – nadal pozostawałyby wątpliwości odnośnie do innych podmiotów. Wiele osób mogłoby czuć się skonfundowanymi częściową korektą.
Wątpliwości budzi również druga z proponowanych zmian. Chodzi o to, na czyje ręce członek zarządu spółki kapitałowej powinien złożyć swoją rezygnację. Sąd Najwyższy w uchwale z 31 marca 2016 r. (sygn. III CZP 89/15) uznał, że menedżer składa oświadczenie woli spółce. Gdy zaś organ opróżniają wszyscy jego członkowie lub rezygnuje osoba zajmująca stanowisko jednoosobowe, należy złożyć pismo samemu sobie. Ministerstwo Rozwoju chce orzeczenie SN inkorporować do k.s.h. Z tym zastrzeżeniem, że osoba opróżniająca organ jako ostatnia (lub osoby rezygnujące razem) musiałaby powiadomić sąd rejestrowy o złożeniu rezygnacji.
Co na to MS? „Prosta inkorporacja tezy tego orzeczenia do k.s.h. nie jest rozwiązaniem problemu” – twierdzi. Nadal pozostanie wątpliwość, w jaki sposób członek zarządu ma złożyć spółce oświadczenie woli. Urzędników Zbigniewa Ziobry nie przekonuje też obowiązek powiadomienia sądu rejestrowego o opróżnieniu organu. Samo zawiadomienie nie da przecież sądowi podstaw do stwierdzenia, czy rezygnacja została skutecznie złożona.
„Projektowane przepisy nie stanowią odpowiedzi na podstawowe pytanie: z jaką chwilą i w jaki sposób złożone oświadczenie członka zarządu o jego rezygnacji wywołuje skutek prawny, oraz nie wskazują na żadne obowiązki wspólników (akcjonariuszy) albo innych osób uprawnionych do powołania zarządu, względnie będących członkami organów do tego uprawnionych” – przekonuje MS.
Co więcej, nałożenie dodatkowego obowiązku na odchodzących menedżerów byłoby nie do wyegzekwowania. Art. 202 par. 4 k.s.h. stanowi, że mandat wygasa z chwilą m.in. złożenia rezygnacji. Jeśli więc uznać, że ta została złożona skutecznie, sąd rejestrowy nie mógłby żądać przesłania mu powiadomienia od osoby, która już nie pełni funkcji członka zarządu. Byłaby to jedynie dobra wola menedżera, który nie mógłby podlegać żadnej sankcji za niewywiązanie się z quasi-obowiązku.
Podobna krytyka dotyczy wielu innych postulatów resortu rozwoju. Kwestionowane jest ogólne założenie, którym kierowali się jego urzędnicy.
„Wysoki poziom argumentacji Sądu Najwyższego, jakim cechują się jego orzeczenia oraz autorytet, jakim Sąd Najwyższy cieszy się w środowisku prawniczym, powodują, że poglądy wypowiedziane w orzecznictwie tego sądu stają się obowiązującą, powszechnie akceptowaną wykładnią przepisów” – przyznaje wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Ale nie może to oznaczać, że ustawodawca będzie zmieniał kodeksy pod wpływem uchwał i wyroków. Ustawy stałyby się wówczas zbyt kazuistyczne.
Etap legislacyjny
Po konsultacjach