Tylko właściciele kont internetowych w największych bankach oraz posiadacze kart kredytowych mogą teraz korzystać z e-sądu. Taki jest efekt dokonania przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmiany operatora obsługującego płatności online w elektronicznym postępowaniu upominawczym (EPU).
E-sąd w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna
Dotyczy ona zresztą nie tylko e-sądu, lecz także wszystkich usług internetowych świadczonych przez resort oraz sądy powszechne, takich jak elektroniczne księgi wieczyste (EUKW), system rejestracji spółek (S24) i Krajowy Rejestr Karny (e-KRK).
Obecnie mają one jedną, wspólną platformę e-Płatności, za pośrednictwem której można szybkim przelewem typu pay-by-link (gdy dane do transakcji wypełniane są automatycznie) wnieść opłaty sądowe, kupić e-znaki opłat sądowych oraz uregulować należności za e-usługi. Przed wdrożeniem nowego systemu były one obsługiwane przez różnych operatorów transakcji bezgotówkowych na podstawie odrębnych umów. W trybie postępowania koncesyjnego wyłoniono jeden podmiot odpowiedzialny za dostarczenie MS scentralizowanej platformy płatniczej.
Platforma e-Płatności
Jak informuje DGP ministerstwo, wnioski o zawarcie umowy koncesji złożyło sześć firm, w tym między innymi dotychczasowy operator – eCard.
– Obiektywnym kryterium oceny i wyboru najkorzystniejszej oferty była wysokość prowizji – stałej i proporcjonalnej – pobieranej za obsługę transakcji płatniczych realizowanych przez klientów sądów oraz e-usług dostarczanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości – wyjaśnia Milena Domachowska, główny specjalista w MS.
Ostatecznie zwyciężył Dotpay (tak jak eCard jest spółką z portfela funduszu inwestycyjnego MCI Capital) i to ta firma 1 stycznia tego roku oficjalnie uruchomiła platformę e-Płatności (pierwotnie ministerstwo zaplanowało, że system będzie gotowy pół roku wcześniej, ale postępowanie koncesyjne się przeciągało). Część platformy umożliwiająca dokonywanie przelewów za pozwy w elektronicznym postępowaniu upominawczym wystartowała 23 czerwca.
Problem dla samorządów
Szkopuł w tym, że od niektórych samorządów i kancelarii prawnych, które wcześniej bez problemu korzystały z e-sądu, zaczęły płynąć sygnały, że nie są już w stanie opłacić pozwu online. Stało się tak dlatego, że nowy operator płatności internetowych nie przewidział opcji „dowolny przelew”, dzięki której w starym systemie opłatę sądową mógł uiścić każdy, kto nie miał rachunku w jednym z banków spoza listy instytucji współpracujących z platformą (tyle że określone dane do transakcji trzeba było uzupełnić ręcznie).
Dotyczy to choćby banków spółdzielczych czy tych, które należą do grup zagranicznych. Dotpay udostępnia możliwość opłacenia przez internet e-pozwu bądź opłaty sądowej w tradycyjnym sądzie cywilnym za pośrednictwem tylko 23 banków komercyjnych.
– Część kancelarii korzystała z opcji dowolnego przelewu, dlatego spotykamy się teraz z pytaniami, dlaczego nie można już jej wybrać – potwierdza pracownica wydziału cywilnego Sądu Rejonowego Lublin-Zachód, który obsługuje EPU. – System został tak zaprojektowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Dostaliśmy od resortu już gotowy produkt, nie braliśmy udziału w jego tworzeniu na żadnym etapie – mówi inna.
MS tłumaczy, że funkcjonalność „dowolny przelew” nie gwarantowała „nieodwracalnego zainicjowania procedury opłacenia pisma i pełnej, automatycznej identyfikacji podmiotu wnoszącego opłatę sądową”. Ponadto do umowy koncesyjnej wpisano warunek minimalny, zgodnie z którym operator e-Płatności był zobowiązany do obsługi szybkich przelewów z rachunków w bankach mających łącznie co najmniej 17,5 mln klientów korzystających z usług internetowych. Wartość ta – jak wyjaśnia resort – została ustalona m.in. na podstawie danych o liczbie właścicieli kont elektronicznych i informacji od podmiotów startujących w konkursie.
– Żaden z operatorów biorących udział w postępowaniu koncesyjnym nie obsługiwał w zakresie przelewów pay-by-link wszystkich banków funkcjonujących na polskim rynku – twierdzi Milena Domachowska z MS. I podkreśla, że osoby fizyczne czy samorządy mogą też zapłacić za e-pozew kartą kredytową Mastercard lub Visa.
Pozostaje tradycyjny sąd
Eksperci są wyrozumiali dla względów, jakimi kierował się resort.
– Nie można stawiać tu zarzutu nierównego traktowania podmiotów, które nie mają rachunku w jednym z 23 banków obsługiwanych przez operatora płatności. Prawda jest taka, że EPU jest tylko alternatywą dla tradycyjnej drogi sądowej. Równie dobrze można by twierdzić, że nierówno traktowane są osoby pozbawione dostępu do internetu – przekonuje prof. Jacek Gołaczyński, były wiceminister sprawiedliwości i jeden z twórców elektronicznego postępowania upominawczego.
Pełnomocnicy zaznajomieni z infrastrukturą informatyczną wymiaru sprawiedliwości zauważają też, że po narzędzia elektroniczne takie jak EPU wciąż sięgają głównie profesjonaliści, a także firmy windykacyjne.
– Znacznie rzadziej korzystają z nich samodzielnie strony. Dlatego też wydaje mi się, że negatywne skutki społeczne wynikające ze zmiany operatora są stosunkowo niewielkie względem oczekiwanych korzyści, takich jak obniżenie opłaty manipulacyjnej – podkreśla mec. Rafał Dębowski z Naczelnej Rady Adwokackiej. – Moim zdaniem od początku to nie obywatele byli adresatami e-sądu, lecz podmioty, które miały hurtowe należności, choć kwoty ich roszczeń były niewielkie – dodaje adwokat.