Sąd Najwyższy odmówił odpowiedzi na pytanie prawne ws. umocowania Julii Przyłębskiej, bo nie zostały spełnione warunki prawne jej udzielenia - poinformował rzecznik SN sędzia Michał Laskowski.



Tak trzech sędziów SN rozstrzygnęło kwestię pytania Sądu Apelacyjnego w Warszawie z lutego br. w sprawie umocowania sędzi Przyłębskiej "do dokonywania czynności za prezesa TK, jako stronę albo uczestnika postępowania cywilnego" oraz problemu, czy tę kwestię może oceniać sąd powszechny.

Sprawa miała swój początek, gdy w 2016 r. Andrzej Rzepliński - jako ówczesny prezes TK - wniósł o udzielenie przez sąd, w myśl prawa cywilnego, tzw. zabezpieczenia pozwu poprzez nakazanie sędziom TK, wybranym przez Sejm w grudniu 2015 r. (Mariuszowi Muszyńskiemu, Henrykowi Ciochowi i Lechowi Morawskiemu) powstrzymania się od orzekania w TK - do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia swego zapowiadanego pozwu w tej sprawie.

W listopadzie ub.r. Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił wniosek, wskazując na niedopuszczalność drogi sądowej. Rzepliński zażalił się do SA. 19 grudnia ub.r. upłynęła jego kadencja w TK, a 21 grudnia prezydent Andrzej Duda powołał sędzię Przyłębską na prezesa TK. 11 stycznia br. złożyła ona oświadczenie o wycofaniu zażalenia Rzeplińskiego. Jego pełnomocnicy kwestionowali w SA skuteczność tej czynności i podważali jej pełnomocnictwo w tym procesie, wskazując na naruszenie przepisów przy powołaniu jej na prezesa. W związku z tym SA zadał z urzędu pytanie prawne SN.

"Prezes TK, niezależnie kto nim jest, nie ma zdolności sądowej, więc rozstrzygnięcie SO o odrzuceniu wniosku Rzeplińskiego o zabezpieczenie było prawidłowe" - ocenił SN. "Trzeba stwierdzić, że rozstrzygnięciem sprawy, tej sprawy, w której przedmiotem był wniosek o zabezpieczenie, w ogóle nie jest kwestia czy prezes TK został właściwie, czy niewłaściwie powołany, tylko czy posiada zdolność sądową" - mówił w uzasadnieniu postanowienia sędzia SN Maciej Pacuda.

Jak podkreślił, jeśli prezes TK "nie ma takiej zdolności", to bez względu na to, kto pełni ten urząd - i jak został powołany - "i tak zachodzi w odniesieniu do takiej osoby negatywna przesłanka procesowa, która musi powodować odrzucenie wniosku". "Trzeba stwierdzić kategorycznie, że prezes TK nie ma zdolności sądowej, i to w sposób oczywisty" - podkreślił SN. Dodał, że zdolność taką mają albo osoby fizyczne, albo osoby prawne, albo "jednostki organizacyjne, którym ta zdolność została przyznana na podstawie ustawy".

Sędzia Pacuda zaznaczył, że prezes TK takich uprawnień nie ma, bo nie jest wymieniony, jako organ o zdolności sądowej w żadnym z przepisów Kodeksu postępowania cywilnego, takiej zdolności nie nadają mu też przepisy o Trybunale.

SN odmówił odpowiedzi, bo nie zostały spełnione warunki prawne jej udzielenia - poinformował rzecznik SN sędzia Michał Laskowski. "SN uznał, że w tej sprawie prezes TK nie mógł zainicjować takiego postępowania, jakie się toczyło" - dodał sędzia Laskowski. Podkreślił, że wniosek Rzeplińskiego powinien być odrzucony przez sądy, bo żaden prezes TK nie ma "zdolności procesowej, a to postępowanie nie może się toczyć". "Tym samym odpowiadanie na pytanie, obojętnie, w jakim kierunku, nie ma znaczenia dla sprawy” – oświadczył sędzia. Według niego, teraz SA powinien utrzymać orzeczenie sądu okręgowego o odrzuceniu wniosku Rzeplińskiego.

Pytany, czy jest to "unik" SN, sędzia Laskowski odparł, że SN "orzeka w oparciu o przepisy prawa i nie może stosować różnych reguł w odniesieniu do różnych postępowań" oraz "dba o ład prawny".

Zaznaczył, że poniedziałkowy wyrok TK (który orzekł niejednogłośnie z wniosku posłów PiS, że sądy, w tym SN, w trybie cywilnym nie mogą badać prawidłowości powołania prezesa TK oraz wyboru sędziów TK przez Sejm) wiązałby SN, gdyby uznał on, że są warunki do udzielenia odpowiedzi. "Skoro warunków nie ma, to to wczorajsze orzeczenie nie ma znaczenia dla dzisiejszego rozstrzygnięcia" - oświadczył sędzia.

W uzasadnieniu sędzia Pacuda przyznał, że SN ma świadomość tego, że TK wydał wyrok, który "przynajmniej w części pozostaje w związku z zagadnieniem prawnym". "Ma również SN świadomość tego, że wyrok TK, co znamienne, z zachowaniem absolutnie wyjątkowej sprawności postępowania w administracji, został również wczoraj opublikowany w Dzienniku Ustaw o godz. 13" - powiedział. Jak dodał "tym niemniej SN pragnie w szczególności podkreślić, że aby móc przystąpić do rozpoznania zagadnienia prawnego" musiał rozważyć, czy zagadnienie to spełnia formalne wymagania prawne.

"Wygrała sprawiedliwość proceduralna" - powiedział dziennikarzom pełnomocnik Rzeplińskiego mec. Roman Nowosielski, według którego "SN niestety uciekł w kruczki prawne, zamiast podjąć bardzo zdecydowane działania". Dodał, że decyzja SN pokazuje, iż "polski system prawa jest nieszczelny". "SN pokazał absurd niekontrolowanej władzy" – zaznaczył. "Dziś poległa konstytucja" - ocenił adwokat, wspominając o "końcu państwa prawa".

Według Nowosielskiego, "zdolność sądowa przysługuje osobie fizycznej piastującej urząd" i tak to było ujęte we wniosku Rzeplińskiego do SO. Dodał, że taką zdolność sądową ma RPO, który może wystąpić do sądu "by skontrolować wybór pani Przyłębskiej".

Na rozprawie w SN mec. Nowosielski wniósł, by SN udzielił odpowiedzi pozytywnej na pierwsze pytanie, a przy drugim - by określił kryteria prawidłowości umocowania prezes TK. Zdaniem adwokata, funkcję prezesa TK "pełni osoba nieuprawniona". Prok. Bożena Górecka wniosła, by SN odmówił odpowiedzi na oba pytania. Mówiła w SN, że pytanie SA nie powinno być zadane, a SA powinien był samodzielnie rozstrzygnąć sprawę.