Posłowie PiS chcą by Trybunał Konstytucyjny uznał, że niekonstytucyjna jest możliwość badania przez sądy w trybie cywilnym prawidłowości powołania prezesa TK przez prezydenta. 12 września Sąd Najwyższy ma w tym trybie badać "umocowanie" Julii Przyłębskiej jako prezesa TK.

"Istotą wniosku jest zbadanie przez TK przepisów Kodeksu postępowania cywilnego, na których podstawie sądy cywilne roszczą sobie prawo do badania decyzji związanych z powołaniem przez pana prezydenta Andrzeja Dudę prezesa Trybunału Konstytucyjnego" - powiedział PAP o wniosku posłów PiS do TK jeden z nich Arkadiusz Mularczyk.

W lutym br. Sąd Apelacyjny w Warszawie, na kanwie wniosku byłego prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego, zadał SN pytanie prawne ws. "umocowania" sędzi Przyłębskiej jako prezesa TK oraz problemu, czy tę kwestię może oceniać sąd powszechny. SA wskazał m.in., że w grudniu 2016 r. nie została podjęta przewidziana w przepisach uchwała Zgromadzenia Ogólnego TK, przedstawiająca prezydentowi kandydatów na stanowisko prezesa. SN ma zbadać to pytanie 12 września br.

"TK ze zdziwieniem przyjmuje fakt, że sąd cywilny prowadzi sprawę z powództwa osoby nieposiadającej żadnej legitymacji procesowej do zajmowania się problemem funkcjonowania TK, a taką osobą jest były już prezes TK" - komentował wtedy sprawę Trybunał.

Posłowie PiS wnoszą by TK uznał za niekonstytucyjne zapisy Kpc w zakresie, w jakim pozwalają na ocenę prawidłowości procesu wyboru prezesa TK. Zdaniem wnioskodawców, ustawodawca świadomie nie przewidział odpowiedniego ich stosowania do zagadnień dotyczących organizacji TK, w tym powoływania prezesa.

Umożliwienie badania przez sądy kwestii konstytucyjnych na podstawie Kpc godzi w konstytucyjną zasadę podziału i równowagi władzy, a także wykracza poza kompetencje sądów - napisano we wniosku do TK, z którym zapoznała się PAP. Według niego, Kpc narusza przepisy konstytucyjne także w zakresie, w jakim pozwala na badanie prawidłowości aktu urzędowego prezydenta RP.

"Uważamy, ze przepisy, na które powołuje się sąd, a mianowicie art. 1 Kpc, który mówi o pojęciu sprawy cywilnej, art. 68, 67 oraz 325 Kpc, nie dają podstaw w tym zakresie do badania przez sądy trybu powołania czy legalności powołania przez prezydenta prezesa Trybunału" - mówił Mularczyk. "A zatem uważamy, że tego typu działania, jakie podejmują sądy obecnie, nie opierają się na przepisach prawa, ponieważ narusza to zasadę demokratycznego państwa prawnego i trójpodział władz, który jest określony w konstytucji" - podkreślił Mularczyk.

Według niego władza sądownicza nie ma prawa badania legalności prawidłowości powołania przez prezydenta prezesa Trybunału.

Wniosek stwierdza, że Kpc normuje postępowanie sądowe w sprawach ze stosunków z zakresu prawa cywilnego, rodzinnego i opiekuńczego oraz prawa pracy, jak również w sprawach z zakresu ubezpieczeń społecznych oraz w innych sprawach, do których przepisy Kodeksu stosuje się z mocy ustaw szczególnych. "Przepis ten wskazuje na materialny i formalny zakres spraw cywilnych, co do których rozstrzygnięcia kompetentny jest sąd cywilny" - podkreślono.

Dodano, że przez sprawę cywilną w ujęciu materialnym należy rozumieć taką, w której ochrona prawna dotyczy stosunku cywilnoprawnego sensu largo, a więc stosunku osobistego, rodzinnego lub majątkowego, którego podmioty – na wypadek sporu – występują jako równorzędni partnerzy. Jeżeli choćby jeden z nich uzyskuje pozycję organu działającego z mocy swej władzy zwierzchniej, to stosunek taki nie jest stosunkiem cywilnoprawnym - wskazano.

Wniosek podkreśla, że z konstytucyjnej zasady podziału władz wynika norma, zgodnie z którą władza sądownicza nie może sobie uzurpować kompetencji przynależnych władzy wykonawczej, w tym prezydentowi RP.

Przypominając, że zgodnie z konstytucją prezesa i wiceprezesa TK powołuje prezydent spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne TK, podkreślono że ta kompetencja ma charakter prerogatywy i stanowi realizację konstytucyjnej kompetencji głowy państwa. "Prezydent RP musi wykonać tę prerogatywę zgodnie z przepisami prawa, a więc musi powołać organ spośród kandydatów przedstawionych mu przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK. Nie jest przy tym związany instrukcjami tego Zgromadzenia" - dodano.

Wskazano też, że prezydent nie musi kierować się żadnymi kryteriami przy dokonywaniu wyboru prezesa spośród przedstawionych mu osób. "Nie jest w szczególności związany liczbą otrzymanych głosów przez kandydatów lub sugestiami innych organów państwowych" - podkreślono.

Wymaganie przez konstytucję podpisu prezesa Rady Ministrów dla ważności aktów urzędowych prezydenta nie dotyczy powoływania prezesa i wiceprezesa TK - przypomina wniosek. "Za akt ten prezydent nie ponosi zatem odpowiedzialności politycznej" - dodano.

Jeszcze jako prezes TK, Rzepliński wniósł w 2016 r. o udzielenie przez sąd, w myśl prawa cywilnego, tzw. zabezpieczenia pozwu poprzez nakazanie sędziom wybranym przez Sejm w grudniu 2015 r. (Mariuszowi Muszyńskiemu, Henrykowi Ciochowi i Lechowi Morawskiemu) powstrzymania się od orzekania w TK - do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia zapowiadanego pozwu Rzeplińskiego wobec tych sędziów oraz wobec prezydenta RP o stwierdzenie nieważności lub ustalenie nieistnienia oświadczenia o złożeniu przez nich ślubowania przed prezydentem.

Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił wniosek, wskazując na niedopuszczalność drogi sądowej. Rzepliński zażalił się do SA. Zadał on pytanie prawne SN, wskazując, że nie została podjęta przewidziana w przepisach uchwała ZO TK, przedstawiająca prezydentowi kandydatów na stanowisko prezesa, a w zgromadzeniu z 20 grudnia 2016 r. nie uczestniczyli wszyscy sędziowie TK, którzy złożyli ślubowanie wobec prezydenta (nie brał w nim udziału sędzia Stanisław Rymar).

Ponadto - jak zaznaczył SA - w ZO uczestniczyły oraz oddały głos osoby, które zostały wybrane przez Sejm VIII kadencji na "obsadzone stanowiska" w TK - Muszyński, Cioch i Morawski. "Nie uczestniczyły w tym zgromadzeniu osoby wybrane wcześniej przez Sejm VII kadencji na stanowiska sędziów TK, czyli Andrzej Jakubecki, Roman Hauser i Krzysztof Ślebzak" - podkreślił SA i dodał, że wybór tych osób na sędziów TK został "kilkakrotnie, chociaż pośrednio, potwierdzony w orzecznictwie TK". Jak zaznaczył ponadto SA, ZO nie zostało zwołane przez wiceprezesa TK i przeprowadzone pod jego przewodnictwem, lecz przez sędziego, któremu prezydent powierzył obowiązki.

"Fakt zadania tego pytania prawnego SN, w miejsce oddalenia zażalenia z powodu oczywistej niedopuszczalności drogi sądowej w tej sprawie, dowodzi, że według SA, art. 1, 68 par. 1 oraz 325 Kpc pozwalają na ocenę oraz rozstrzygnięcie przez sąd powszechny lub SN zagadnienia prawidłowości procesu powołania na stanowisko sędziego TK, prezesa oraz wiceprezesa TK w formie wyroku, postanowienia czy uchwały jako sprawy cywilnej" - głosi wniosek posłów PiS.

Rozpatrując niedawno cywilną sprawę, wytoczoną przez osobę prywatną prezesowi TK o odszkodowanie, sędzia Wojciech Łączewski zawiesił proces, powołując się na pytanie prawne do SN. Jak podawał sąd, nie podważał on wyboru Przyłębskiej na prezesa TK, ale uznał że od odpowiedzi SN może zależeć sprawa, którą prowadzi.

TK oświadczył wtedy, że poza jurysdykcją sądu cywilnego, a nawet całego sądownictwa powszechnego, są sprawy dotyczące wyboru prezesa TK i możliwość oceny działania prezydenta RP w tym zakresie. "Tego rodzaju aktywność sądu cywilnego wpisuje się w dostrzegane ostatnio publicznie, niebezpieczne dla państwa prawa, próby przekraczania konstytucyjnych i ustawowych kompetencji przez pracowników wymiaru sprawiedliwości. Trybunał ufa, że Sąd Najwyższy przerwie te działania" - dodano. Przypominano też, że w 2008 r. SN wypowiedział się, że sądy cywilne w ramach procesu cywilnego nie mają prawa do badania aktów powołań przedstawicieli różnego rodzaju urzędów państwowych.