- To było populistyczne zagranie: zagonić wszystkich do roboty. A efekty są takie, że w prokuraturze panuje dziś organizacyjny chaos i wszystko jest bardzo nieprzejrzyste - wylicza w rozmowie z Emilią Świętochowską Iwona Palka, prokurator w stanie spoczynku, w przeszłości prokurator apelacyjna w Katowicach.
/>
Podczas swojego wystąpienia na walnym zebraniu członków stowarzyszenia Lex Super Omnia bardzo krytycznie oceniła pani efekty reorganizacji struktur i roszad kadrowych w prokuraturze, które nastąpiły po przejęciu jej przez nowe kierownictwo. Powołując się na dane uzyskane w trybie dostępu do informacji publicznej, wykazała pani m.in., że wcale nie stało się, jak zapowiadano, że wszyscy prokuratorzy, w tym funkcyjni, prowadzą śledztwa i oskarżają w sądzie. Przeważająca część prokuratorów regionalnych, ich zastępców i naczelnicy wydziałów organizacyjno-sądowych w ostatnim roku albo nie wzięli udziału w żadnej rozprawie, albo najwyżej jednej.
Kierownicy wielu jednostek pozorują wykonywanie tego ustawowego obowiązku. Nie jest to nawet zarzut, gdyż nie da się wszystkiego robić naraz i wszystkiego równie dobrze. W dużych jednostkach kierownicy mają na głowie zarządzanie, finanse, sprawy organizacyjno-kadrowe i korespondencję liczącą nawet 100–200 nowych pism dziennie. Nie da się tego pogodzić jeszcze z przesłuchiwaniem czy chodzeniem na rozprawy. Byłam szefem przez osiem lat i sporadycznie udawało mi się wychodzić z pracy o normalnej porze, mimo że nie prowadziłam śledztw i nie oskarżałam przed sądem.
Musiałam dokonywać wglądu do akt postępowań i przyjmować referaty moich podwładnych, weryfikować ich oceny i wnioski, a to, wbrew pozorom, złożone zadania. Dlatego uważam, że rozwiązanie, które na każdego prokuratora nakłada obowiązek prowadzenia lub nadzorowania postępowań przygotowawczych oraz oskarżania przed sądem, od początku było wadliwe.
Po co więc była ta fasada?
To było populistyczne zagranie: zagonić wszystkich do roboty. Uznano, że jest grupa takich, co nic nie robią, tylko przekładają teczki. A to nieprawda. Przepracowałam w prokuraturze prawie 34 lata w różnych czasach i wydawało mi się, że dobrze zorganizowałam pracę w Prokuraturze Apelacyjnej w Katowicach, zwłaszcza po tym, jak utworzyłam dodatkowy wydział ds. przestępczości gospodarczej. To wszystko w krótkim czasie zostało zdemolowane. Trudno mi spokojnie patrzeć na to, co dziś się z prokuraturą dzieje. Panuje w niej organizacyjny chaos. Zadania prokuratury okręgowej czy dawnej apelacyjnej, a obecnie regionalnej były i są znaczenie szersze niż prowadzenie postępowań przygotowawczych: nadzór instancyjny i służbowy, wizytacje, konkursy na stanowiska prokuratorskie, sprawy organizacyjne, informatyzacja czy obrót prawny z zagranicą. W wydziałach nadzoru prokuratorzy rozpoznawali też zażalenia i pisma stron, które kwestionowały prawidłowość prowadzonego postępowania czy decyzji, czasem do skutku. Zaniechać badania tych spraw się nie dało. A to wszystko angażowało część prokuratorów, którzy mogli skupić się na tej pracy. Im bardziej złożone zadania, tym większe ryzyko, że dobry poziom jednego uzyskany zostanie kosztem drugiego. Zawsze cudza sprawa będzie mniej ważna niż moja, a tak jest wtedy, gdy prowadzi się własne sprawy i nadzoruje postępowania prowadzone w innych jednostkach.
Nadzór służbowy też miał zostać ograniczony, a ci, którzy tylko tym się zajmowali – prowadzić śledztwa...
Z danych PK wynika, że w 2016 r. zwierzchnim nadzorem było objęte 3 tys. spraw, rok wcześniej – nieco ponad 2,7 tys., więc zwierzchni nadzór służbowy nie tylko nie został ograniczony, ale wdrożono go w większej liczbie spraw niż przed tzw. reformą prokuratury. Sytuacja zmieniła się o tyle, że teraz po nazwie komórki nie da się ustalić,w której jest sprawowany. Z jednej strony regulamin urzędowania prokuratury przewiduje przypadki, w jakich prokuratury regionalne mogą sprawować nadzór zwierzchni. Z drugiej – regulamin nie dopuszcza możliwości tworzenia wydziałów ds. nadzoru. I był to zabieg celowy. W efekcie wszystko jest bardzo nieprzejrzyste.
Zgodnie z nowym regulaminem na prokuratury regionalne miał spaść obowiązek prowadzenia najpoważniejszych postępowań gospodarczych, finansowo-skarbowych oraz spraw o błędy medyczne ze skutkiem śmiertelnym. Ale od początku przejmowanie spraw od niższych jednostek szło jak po grudzie...
Jest w tym zakresie trochę chaosu, a kryteria przekazywania spraw pozostają niejasne. Mimo że spraw o błędy w sztuce lekarskiej jest bardzo dużo, to jedynie w czterech prokuraturach regionalnych powstały wyspecjalizowane działy. I wcale nie jest tak, że sprawy te prowadzone są tylko w tych działach. W sumie spośród 902 postępowań przygotowawczych prowadzonych na początku kwietnia przez prokuratury regionalne 341 dotyczyło błędów medycznych. W jednostce w Łodzi, gdzie nie stworzono odrębnego działu, sprawy te stanowią 58 proc. wszystkich toczących się postępowań. Ogólnie zadania prokuratur regionalnych pozostały takie same jak apelacyjnych, znikła tylko częściowo przestępczość zorganizowana i korupcja, które przeszły do wydziałów zamiejscowych Prokuratury Krajowej. Te mają jednak ograniczone możliwości. Zwłaszcza że opierają się niemal wyłącznie na prokuratorach delegowanych.
Docelowo prokuratury regionalne miały się jednak zajmować przede wszystkim ściganiem tych najbardziej skomplikowanych spraw gospodarczych. Brak takiego wyspecjalizowanego pionu miał zresztą – w ocenie kierownictwa – stanowić dowód na to, że jego poprzednicy nie przykładali dużej wagi do tego rodzaju przestępczości.
Prokuratura Regionalna w Katowicach prowadzi teraz np. postępowanie wobec sędzi, która rzekomo przyznała biegłym nienależne koszty, czy wobec byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Czy to są sprawy gospodarcze albo finansowo-skarbowe? Sprawdziłam m.in., jaki odsetek w prokuraturach regionalnych stanowią postępowania o poważne przestępstwa finansowe na szkodę wielu pokrzywdzonych. I okazuje się, że w całym kraju, poza jednostką w Gdańsku, która nie udostępniła mi danych, na początku kwietnia było prowadzonych 12 takich spraw, z czego tylko pięć wszczęto w ostatnim roku. Jeśli chodzi o poważne sprawy VAT-owskie, a było ich 168, to 30 proc. z nich przejęto z prokuratur apelacyjnych. W sumie ponad połowę wszczęto jeszcze przed 4 marca 2016 r. Natomiast spośród 218 postępowań dotyczących przestępstw przeciwko obrotowi gospodarczemu tylko 65 zainicjowano po zmianie kierownictwa. Przedstawione przeze mnie dane osłabiają, a nawet podważają tezę, że dopiero utworzenie pionu do spraw przestępczości gospodarczej spowodowało zainteresowanie prokuratury tym rodzajem przestępstw. Poza tym prokuratura nie ma znaczącego wpływu na to, jak działają służby, które je wykrywają. Przecież postępowania dotyczące VAT-owskich nieprawidłowości najczęściej są wszczynane po doniesieniach generalnego inspektora informacji finansowej o podejrzeniu prania pieniędzy, ustaleniach służb finansowych czy policji, a nie są wynikiem własnych ustaleń prokuratora.
Z pani analizy wynika, że ogólnie doszło też do znacznego wydłużenia czasu trwania postępowań przygotowawczych. Dlaczego tak się stało?
Po wejściu w życie nowego prawa o prokuraturze niektóre kategorie spraw miały być przekazane do dalszego prowadzenia przez specjalne komórki organizacyjne, takie jak wydziały zamiejscowe ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej czy wydziały śledcze w jednostkach regionalnych w związku ze zmianą właściwości rzeczowej. Rozpoczęła się więc masowa wędrówka spraw i to bez względu na stopień ich zaawansowania, a to oznaczało też masowe zmiany referentów. Ponadto prokuratorzy, którzy zostają delegowani, a jest takich obecnie bardzo wielu, najczęściej zostawiają za sobą to, co robili do tej pory. Przychodzą więc inni, który muszą się ze sprawami zapoznać. A jeśli jedna sprawa ma na przykład 50 tomów, a prokurator, który ją dostał, pierwszy raz w życiu widzi tak wielkie postępowanie na oczy, to zapoznawanie się z aktami i opracowanie koncepcji dalszego postępowania siłą rzeczy będzie trwało.