Posłowie, którzy chcą, aby Trybunał Konstytucyjny unieważnił powołanie prof. Małgorzaty Gersdorf na I prezesa Sądu Najwyższego, obrali złą taktykę. Kwestionowanie uchwał Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN w sprawie wyboru kandydatów na to stanowisko nic bowiem nie da, gdyż ich podjęcie nie skutkuje obsadzeniem tej funkcji.
Posłowie, którzy chcą, aby Trybunał Konstytucyjny unieważnił powołanie prof. Małgorzaty Gersdorf na I prezesa Sądu Najwyższego, obrali złą taktykę. Kwestionowanie uchwał Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN w sprawie wyboru kandydatów na to stanowisko nic bowiem nie da, gdyż ich podjęcie nie skutkuje obsadzeniem tej funkcji.
Decydujące znaczenie ma tutaj dopiero postanowienie prezydenta o powołaniu określonej osoby na I prezesa SN. Dopóki więc postanowienia głowy państwa z lat 2004, 2010 i 2014 pozostaną w obrocie prawnym, dopóty nie będzie można uznać, że SN przez blisko 13 lat pozbawiony jest I prezesa. Takie wnioski płyną z przedstawionego przez prof. Małgorzatę Gersdorf stanowiska do postępowania toczącego się przed Trybunałem Konstytucyjnym.
Sprawę zainicjowali posłowie PiS. Złożyli wniosek, w którym kwestionują przepisy, na których opiera się proces wyłaniania kandydatów na stanowisko I prezesa SN. Ten obowiązuje od 2004 r. i regulował wybory, na skutek których ZO SSN wskazało m.in. Lecha Gardockiego, Stanisława Dąbrowskiego i Małgorzatę Gersdorf. Następnie kandydatów tych na urząd powołał prezydent.
Podstawowy zarzut posłów dotyczy tego, że proces wyłaniania prezesów został pozostawiony do uregulowania w akcie wewnętrznym, jakim jest regulamin uchwalany przez ZO SSN. A posłowie uważają, że zagadnienie to powinno być uregulowane w ustawie.
Z tą tezą ostro polemizuje prof. Gersdorf. Jej zdaniem wniosek posłów ma na celu uzyskanie wpływu na procedurę wyboru kandydatów na I prezesa SN. Taki bowiem byłby skutek, gdyby TK uznał, że rzeczywiście to ustawodawca, a więc w konsekwencji każdorazowa większość parlamentarna, powinien ustalać w ustawie zasady wyłaniania przyszłego szefa SN.
Zdaniem prof. Gersdorf obecne rozwiązanie gwarantuje, że sędziowie mogą samodzielnie o tym decydować, bez ryzyka ingerencji innych władz w ten proces. A to z kolei świadczy o woli respektowania przez ustawodawcę zasady podziału władz i autonomii oraz suwerenności władzy sądowniczej.
Poza tym prof. Gersdorf zaprzecza, aby ten wewnętrzny akt prawny, jakim jest regulamin wyboru kandydatów na I prezesa SN, nie wiązał podmiotów zewnętrznych, a konkretnie prezydenta. Głowa państwa przy powoływaniu szefa SN jest bowiem związana jedynie postanowieniami ustawy zasadniczej. „To Konstytucja RP nakazuje Prezydentowi RP podjęcie określonego działania wobec przedstawionych kandydatów, a nie sam regulamin” – czytamy w stanowisku.
I prezes SN odniosła się również do zarzutu braku uchwały w sprawie wyboru kandydatów na ten urząd. Jej zdaniem ustawodawca celowo w ustawie o SN nie przewidział obowiązku podejmowania takiej uchwały przez ZO SSN. Gdyby było inaczej, to przecież mógłby tę nieścisłość wyeliminować chociażby w trakcie niedawnych prac nad ustawą o organizacji i trybie postępowania przed TK, gdzie jest mowa o tym, że ZO sędziów trybunału przedstawia prezydentowi kandydatów na prezesa właśnie w formie uchwały.
Poza tym prof. Gersdorf wytyka, że wbrew twierdzeniom wnioskodawców „w demokratycznym państwie prawnym organy kolegialne nie działają tylko w prawnej formie uchwały”. I jako przykład podaje Sejm, który przecież nie podejmuje osobnych uchwał o uchwaleniu ustawy, ale ustawę po prostu uchwala, głosując za jej przyjęciem.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama