W razie wycieku źle zabezpieczonych danych ZUS czy NFZ zapłaci maksymalnie 100 tys. zł kary, a nie jak prywatne firmy do 20 mln euro – wynika z projektu nowej ustawy o ochronie danych osobowych.
Opublikowany wczoraj przez Ministerstwo Cyfryzacji projekt nie jest jeszcze skończony i prace nad nim będą kontynuowane. Już ta wersja zapowiada jednak wiele istotnych zmian w przepisach o ochronie danych osobowych. Potwierdza się to, o czym DGP już informował – nowy organ stojący na straży prywatności nie będzie nosił nazwy Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Zastąpi go Urząd Ochrony Danych Osobowych. Chodzi o to, by uniknąć mylenia pracowników GIODO z inspektorami ochrony danych, czyli niezależnymi ekspertami, którzy zastąpią dzisiejszych administratorów bezpieczeństwa informacji.
– Spytaliśmy Komisję Europejską, czy możemy angielskie określenie „data protection officer” przetłumaczyć jako „oficerowie ochrony danych”. Niestety otrzymaliśmy odpowiedź odmowną. Dlatego też musimy zmienić nazwę organu. Inaczej jego kontrolerzy nazywaliby się tak samo, jak specjaliści pracujący w prywatnych firmach czy instytucjach publicznych – wyjaśnia dr Maciej Kawecki z Ministerstwa Cyfryzacji, który przygotowuje nową ustawę.