Zawarcie umowy o zrzeczenie się prawa do zachowku jest dopuszczalne. A co za tym idzie, nic nie stoi na przeszkodzie, by przyszły spadkodawca prowadzący niewielką działalność postanowił jeszcze za życia uprościć prowadzenie firmy najbliższym po jego śmierci. Uznał tak w ostatni piątek Sąd Najwyższy w podjętej uchwale.
Sprawa dopuszczalności zrzeczenia się prawa do zachowku wzbudza emocje od co najmniej kilkunastu lat. Podstawowe powody są dwa. Po pierwsze, Polacy coraz częściej dostrzegają problemy związane ze spadkobraniem. Na tle podziału majątku po zmarłym często wybuchają rodzinne konflikty, a zadowalające wszystkich „podzielenie” np. prowadzonej działalności gospodarczej jest niemożliwe. W efekcie kończy się w sądach. Choć nie musiałoby, jeśli jeszcze za życia przyszłego spadkodawcy uregulowano by niektóre sprawy, jak choćby prawo do zachowku spadkobierców.
Ale tu objawia się drugi powód: niestety przepisy są niejednoznaczne. Generalna zasada, określona w art. 1047 kodeksu cywilnego, stanowi, że umowa o spadek po osobie żyjącej jest nieważna. Mogą być od niej wyjątki, ale muszą być przewidziane w kodeksie. Jeden z nich przewidziany jest już w art. 1048. Zgodnie z nim spadkobierca ustawowy może przez umowę z przyszłym spadkodawcą zrzec się dziedziczenia po nim. Umowa taka powinna być zawarta w formie aktu notarialnego.
I tu pojawia się kłopot, z którym przez wiele lat borykali się rejenci. Czy w świetle zakazu sformułowanego w art. 1047 k.c. dopuszczalne jest zawarcie umowy o zrzeczenie się prawa do zachowku pomiędzy przyszłym spadkodawcą i uprawnionym do zachowku spadkobiercą ustawowym, na podstawie stosowanego odpowiednio art. 1048 k.c.? Innymi słowy, czy jeśli istnieje przepis pozwalający na – pisząc w uproszczeniu – rozwiązanie problemu związanego ze spadkiem jeszcze za życia, można na jego podstawie zająć się także kwestią wyłącznie zachowku?
Na to pytanie odpowiedział właśnie Sąd Najwyższy. Rozstrzygnięcie jest jednoznaczne: nic nie stoi na przeszkodzie, by zawrzeć umowę o zrzeczenie się prawa do zachowku.
– Nie dostrzegamy w kodeksie cywilnym zakazu zawarcia takiej umowy. Artykuł 1047 przewiduje jedynie zakaz zawierania umów o spadek – stwierdziła przewodnicząca składu orzekającego sędzia Sądu Najwyższego Iwona Koper. Jak podkreślała, należy dostrzegać różnicę pomiędzy spadkiem a instytucją zachowku.
Zdaniem Sądu Najwyższego umożliwienie zawarcia umowy przez przyszłego spadkodawcę niesie ze sobą wiele korzyści. Powinny być one istotne w szczególności dla przedsiębiorców. Dlaczego?
Zwolennicy teorii uznanej w piątek za właściwą zwracają uwagę, że w przypadku podejmowania decyzji przez spadkodawcę często istotniejsze od losów spadkowych aktywów jest ograniczenie pasywów. Mówiąc najprościej: ważniejsze nawet od tego, czy się przekaże firmę z zyskiem rzędu 10 tys. zł, czy też 100 tys. zł rocznie, jest to, by w ogóle prowadzenie biznesu po śmierci jej właściciela było możliwe. Jeśli pojawią się konflikty, które będzie musiał rozstrzygnąć sąd, może się okazać, że na sporze nikt nie zyska. Podczas trwania żmudnych postępowań sądowych wiele małych firm upadnie. A jeśli można to ryzyko ograniczyć – o czym wspominała także sędzia Koper – należy to uczynić.
Tym bardziej że argumenty za niedopuszczalnością zawierania umów o zrzeczenie się prawa do zachowku nie mają podłoża biznesowego ani nawet nie opierają się na wykładni językowej czy celowościowej, tylko historycznej.
Artykuł 10 par. 2 dekretu – Prawo spadkowe z 1946 r. przewidywał możliwość zrzeczenia się prawa do zachowku. W obowiązującym kodeksie cywilnym wprost już taka możliwość nie jest przewidziana. Część ekspertów, odwołując się do założenia racjonalnego ustawodawcy, uważa więc, że gdyby ustawodawca chciał utrzymać to uprawnienie, po prostu przepis z dekretu przeniósłby do kodeksu. Skoro tego nie zrobił – takiej ewentualności nie dopuszcza.
Ta argumentacja jednak Sądu Najwyższego nie przekonała. Między innymi dlatego, że w ostatnich latach zarówno w orzecznictwie, jak i deklaracjach władzy ustawodawczej widać tendencję uelastycznienia prawa spadkowego. Sędzia Iwona Koper zaznaczyła, że jest ono nadal niedocenione. Żeby zaś było doceniane – powinno służyć społeczeństwu.
Jeżeli zaś zarówno przyszły spadkodawca i uprawniony do zachowku chcą zawrzeć umowę, w ramach której ten drugi zrezygnuje ze swego uprawnienia – należy to im umożliwić.
Tu wszakże jedno istotne zastrzeżenie. Chodzi wyłącznie o umowę zawartą pomiędzy przyszłym spadkodawcą i spadkobiercą ustawowym uprawnionym do zachowku. Innego rodzaju kontrakt – np. między przyszłym spadkobiercą a uprawnionym do zachowku, czyli w ogóle bez udziału przyszłego spadkodawcy – należałoby uznać nieważny.
Ważne
Ważniejsze nawet od tego, czy się przekaże firmę z zyskiem rzędu 10 tys. zł, czy też 100 tys. zł rocznie, jest to, by w ogóle prowadzenie biznesu po śmierci jej właściciela było możliwe
ORZECZNICTWO
Uchwała Sądu Najwyższego z 17 marca 2017 r., sygn. III CZP 110/16.