Najbliższym współpracownikiem Michała Warcińskiego w Trybunale Konstytucyjnym został czynny radca prawny. A to może rodzić konflikt interesów
Chodzi o dr. Bogusława Lackorońskiego. To uznany wykładowca z Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalizuje się w prawie cywilnym i gospodarczym. Trzy lata temu DGP przyznał mu nagrodę Złote Skrzydła za książkę „Odpowiedzialność cywilna za pośrednie naruszenia dóbr”. Z początkiem lutego dr Lackoroński został zatrudniony w Trybunale Konstytucyjnym na stanowisku asystenta sędziego Michała Warcińskiego. Kłopot w tym, że dr Lackoroński oprócz pracy na uniwersytecie prowadzi własną kancelarię radcowską.
To, że trybunał nie jest jedynym pracodawcą dla zatrudnionych w nim prawników, nie jest niczym nowym. Wśród pracowników są też inne osoby mające uprawnienia radcy prawnego. Jednak czym innym jest posiadanie uprawnień, a czym innym aktywne wykonywanie tego zawodu. Zdaniem ekspertów sytuacja, w której asystentem sędziego jest radca prawny, rodzi ryzyko wystąpienia konfliktu interesów.
Nawet aplikantom nie wolno
Z uwagi na takie zagrożenie już w 2014 r. Krajowa Rada Sądownictwa wydała stanowisko, z którego wynika, że nie powinno się łączyć zatrudnienia na stanowisku asystenta sędziego z jednoczesnym wykonywaniem innego zawodu prawniczego. Wskazówki te dotyczyły już nawet nie radców czy adwokatów, lecz aplikantów. W opinii KRS zatrudnianie ich jako asystentów sędziów może podważać zaufanie do bezstronności sądu oraz negatywnie wpływać na jego wizerunek jako instytucji w pełni niezależnej i wolnej od jakichkolwiek zewnętrznych ingerencji.
Asystenci sędziów blisko z nimi współpracują, mają dostęp do akt spraw sądowych oraz do wewnętrznej bazy danych o toczących się postępowaniach.
Jak jednak zaznacza Waldemar Żurek, rzecznik prasowy KRS, o ile w przypadku asystentów sędziów sądów powszechnych prawdopodobieństwo wystąpienia konfliktu interesów jest bardzo duże, o tyle w przypadku asystentów sędziów TK jest ono znacznie mniejsze. – Należy pamiętać, że TK nie jest sądem faktów, ale sądem prawa. Rozstrzyga on więc problemy abstrakcyjne – przypomina.
Nie oznacza to jednak, że w ogóle takiego niebezpieczeństwa nie dostrzega. – Może ono wystąpić np. przy rozpatrywaniu przez Trybunał Konstytucyjny sprawy zainicjowanej pytaniem prawnym sądu powszechnego. W takim bowiem wypadku los całego postępowania toczącego się przed sądem będzie zależeć od tego, jakie rozstrzygnięcie podejmie TK. Tak więc za wyrokiem trybunału w niektórych przypadkach również mogą stać ogromne pieniądze – mówi sędzia Żurek.
I przypomina, że asystenci sędziów TK mają wiedzę na temat tego, co się dzieje podczas tajnych narad, które sędziowie odbywają w celu wypracowania projektu orzeczenia.
– Potencjalnie więc na tym wstępnym etapie otwiera się możliwość prowadzenia niewłaściwego lobbingu na rzecz klienta takiego radcy prawnego – asystenta sędziego – ostrzega rzecznik KRS. Dlatego też jego zdaniem należy zachować w tej kwestii maksymalnie dużo ostrożności.
Szymon Osowski z Sieci Obywatelskiej Watchdog jest natomiast przekonany, że łączenie pracy na stanowisku asystenta sędziego TK z prowadzeniem praktyki radcowskiej może w sposób negatywny wpłynąć na wizerunek trybunału.
– Lepiej więc byłoby unikać wszelkich sytuacji, które mogłyby choćby potencjalnie rodzić konflikt interesów – uważa ekspert. I pyta: a co by było, gdyby np. do trybunału skierowała wniosek Krajowa Izba Radców Prawnych?
Asystenci sędziów TK a standardy etyczne / Dziennik Gazeta Prawna
Konflikt interesów? Niewykluczony
Chcieliśmy się dowiedzieć, czy podobnych obiekcji nie ma sędzia Michał Warciński, ale ten nie był skłonny do rozmowy. Trudnego tematu nie unika za to sam zainteresowany. Doktor Lackoroński przyznaje, że rozumie obawy o wystąpienie konfliktu interesu.
– Oczywiście nie można z góry wykluczyć, że do niego nie dojdzie. Gdyby taka sytuacja zaistniała, musiałbym się wyłączyć. Zdaję sobie sprawę, że muszę się powstrzymywać od angażowania się w jakiekolwiek sytuacje, które wiązałyby się z konfliktem interesów – przypomina dr Lackoroński.
Tłumaczy też, że nie zrezygnował z prowadzenia kancelarii, ponieważ na razie w TK jest zatrudniony na trzymiesięczny okres próbny. – Nie chciałem więc rezygnować z prowadzenia kancelarii i przemodelowywać swojego życia zawodowego, zanim nie przekonam się, czy praca w TK będzie w moim przypadku możliwa do pogodzenia z obowiązkami na uniwersytecie – wyjaśnia prawnik.
Deklaruje, że wykonywanie przez niego zawodu radcy prawnego jest podyktowane nie tyle względami finansowymi, ile potrzebą kontaktu z praktyką. – Ma to pozytywny wpływ na jakość prowadzonych przeze mnie zajęć. Poza tym to nie jest moja dominująca działalność. Tą jest praca na uniwersytecie. Sprawy sądowe, które prowadzę jako radca, można policzyć na palcach dwóch rąk – dodaje radca. Zastrzega też, że zgłaszając swój akces do pracy w TK, poinformował pracodawcę o innych źródłach zatrudnienia.
Choć wówczas nie było to przeszkodą do zawarcia umowy, to dr Lackoroński już po rozpoczęciu pracy w TK zwrócił się z kolejnym pismem o zgodę na prowadzenie kancelarii radcy prawnego.
Jak usłyszeliśmy w trybunale, decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. – Kluczowe będzie zdanie naszych radców prawnych, którzy analizują tę sprawę. Jeśli z ich opinii będzie wynikało, że w przypadku dr. Lackorońskiego ryzyko konfliktu interesów będzie znikome, wówczas nie będzie przeszkód w łączeniu tych funkcji – mówi nam sędzia Mariusz Muszyński, który koordynuje prace Biura TK.