Obywatel Rumunii Alex Patrascu padł ofiarą prowokacji policyjnej. W lutym 2007 r. oficer w cywilu podszedł do niego w klubie nocnym w celu weryfikacji, czy zajmuje się on handlem narkotykami. Z późniejszych zeznań policjanta wynikało, że Patrascu stwierdził, że jest w stanie zdobyć wszelkiego rodzaju narkotyki, a po ich zakupie skontaktuje się z zamawiającym. W marcu 2007 r. zostało wobec niego wszczęte tajne postępowanie śledcze o handel narkotykami. Po kilku dniach Patrascu zadzwonił do policjanta, proponując mu zakup ecstasy. Policjant podjął próby kontaktu z rzekomym dealerem również w kwietniu i maju 2007 r. w celu umówienia miejsca na odbiór narkotyków.
Spotkanie zostało ostatecznie umówione na 19 lipca 2007 r. Podczas transakcji w miejscu spotkania pojawili się prokurator i policjanci. W lutym 2008 r. Patrascu został skazany na sześć lat pozbawienia wolności za handel narkotykami. W odwołaniach do sądu apelacyjnego i najwyższego wskazywał nieskutecznie, że został poddany prowokacji, która wywołała jego działania. Sądy nie uwzględniły tej argumentacji, wskazując, że oskarżony dwukrotnie sam inicjował kontakt z policjantem. Jako dowód w sprawie przedstawiono transkrypcje rozmów telefonicznych z policją.
Patrascu zwrócił się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, powołując się na nierzetelność postępowania, tj. naruszenie art. 6 par. 1 Konwencji (skarga nr 7600/09). Wskazał, że dowody w sprawie zostały zebrane w wyniku prowokacji. Argumentował, że do tej pory nie prowadził żadnej działalności związanej z handlem narkotykami, szczególnie w momencie, w którym tajna operacja wobec niego została zainicjowana.
W wyroku z 14 lutego 2017 r. ETPC przypomniał test, który skonstruował w odniesieniu do spraw dotyczących prowokacji. Zbadał w nim, czy policjanci przekroczyli granicę pasywnego zbierania dowodów, stając się tzw. agents provocateur. W pierwszej kolejności strasburscy sędziowie zauważyli, że wydając zgodę na tajną operację, policjanci i sąd dysponowali tylko daleko idącą presupozycją, że skarżący może być zainteresowany handlem narkotykami. Po drugie zaś kontakt został zainicjowany przez policjanta. Z materiału dowodowego nie można wnioskować, jak bardzo skarżący był zachęcany przez policję do kontaktu zwrotnego i złożenia oferty co do handlu narkotykami. W dodatku do transakcji miało dojść wiele miesięcy po pierwszym kontakcie.
Następnie trybunał zbadał, czy sądy krajowe w wystarczającym stopniu zweryfikowały ewentualne przekroczenie uprawnień przez policjantów w zbieraniu dowodów. Strasburscy sędziowie uznali, że nic w aktach sprawy nie wskazuje na to, aby sąd krajowy, wydając decyzję o tajnej operacji, rozważył jakiekolwiek dowody ponad zeznania policjantów, którzy wskazywali, że skarżący jest potencjalnym dealerem. Sąd nie wziął pod uwagę faktu, że pierwszy kontakt policjanta ze skarżącym miał miejsce przed wydaniem zgody na prowadzenie operacji. Nie rozważył również, czy Patrascu był wcześniej karany za posiadanie narkotyków oraz czy znaleziono przy nim choćby śladową ich ilość. Nie sprawdzono też, czy w wyniku transakcji miał on otrzymać jakieś korzyści materialne.
Stwierdzając naruszenie art. 6 par. 1 Konwencji, ETPC podkreślił ponadto, że sądy krajowe oparły wyroki skazujące wyłącznie na materiałach pozyskanych w wyniku prowokacji, nie uwzględniając żadnych innych dowodów w sprawie. Skarżącemu przyznano 2,4 tys. euro zadośćuczynienia.
Tylko czekać, jak przed ETPC pojawi się podobna sprawa z Polski. Warto bowiem podkreślić, że nowelizacja polskiego kodeksu postępowania karnego z 2016 r. przywróciła możliwość stosowania jako dowodów owoców z zatrutego drzewa, w tym uzyskanych w wyniku prowokacji (art. 168 a), co stoi w sprzeczności z orzecznictwem ETPC. Przypomnieć należy postanowienie Sądu Najwyższego z 30 listopada 2010 r. w sprawie rzekomej korupcji kardiochirurga, w którym SN wywnioskował bezpośrednio z konstytucji zakaz uwzględniania w postępowaniu sądowym dowodów zebranych w wyniku prowokacji. W wyniku nowelizacji przepisów doszło do ewolucji stanowiska SN, który w orzeczeniu z lutego 2016 r. uznał, że w polskim porządku prawnym nie funkcjonuje zasada owoców zatrutego drzewa, a zatem materiały uzyskane w wyniku prowokacji powinny być uwzględniane przez sądy.
Tylko czekać, jak przed ETPC pojawi się podobna sprawa z Polski. Nowelizacja polskiego kodeksu postępowania karnego z 2016 r. przywróciła bowiem możliwość stosowania jako dowodów owoców z zatrutego drzewa, w tym uzyskanych w wyniku prowokacji