Rządowy projekt nowelizacji Prawa łowieckiego wzmacnia ochronę prawa własności mieszkańców terenów myśliwskich - powiedziała PAP rzecznik prasowy PZŁ Diana Piotrowska. W poniedziałek przedstawiciele organizacji społecznych złożyli w siedzibie władz PiS ponad 50 tys. podpisów pod apelem o przerwanie prac nad nowelizacją.

Piotrowska w rozmowie z PAP przypomniała, że w 2014 r. Trybunał Konstytucyjny uznał niemożność zgłaszania wniosków o wyłączenie nieruchomości z obwodu łowieckiego za niezgodne z ustawą zasadniczą. "Według projektu nowelizacji prawa łowieckiego, do wyłączenia nieruchomości z obwodu łowieckiego będzie wystarczyła decyzja sądu bez konieczności przeprowadzania rozprawy. W związku z wprowadzeniem obowiązku informowania o polowaniach zbiorowych przez burmistrza lub wójta danej gminy, jej mieszkańcy otrzymają możliwość zgłoszenia sprzeciwu z racji zagrożenia dla ich życia lub zdrowia. Jeżeli prowadzenie biznesu na terenie obwodu łowieckiego wpłynie negatywnie na dochody przedsiębiorstwa, pokrzywdzeni będą mogli złożyć wniosek do urzędu marszałkowskiego o wypłacanie przez trzy lata odszkodowania" - podkreśliła.

Zdaniem rzecznik PZŁ, postulowane przez środowiska ekologiczne zwiększenie minimalnej odległości strzelania od zabudowań mieszkalnych ze 100 do 500 m nie zwiększy bezpieczeństwa ludzi, za to utrudni walkę z plagą dzików na terenach podmiejskich. "Aktualny Regulamin Polowań zakazuje nawet składania się do strzału niezaładowaną bronią w odległości mniejszej niż 100 m od zabudowań mieszkalnych" - przypomniała.

Pytana o postulat wprowadzenia obowiązkowych okresowych badań okulistycznych i psychologicznych dla myśliwych, Piotrowska zwróciła uwagę, że jedyną grupą posiadaczy broni mającą obecnie taki obowiązek, są właściciele broni osobistej i krótkiej. "Myśliwi odbywają takie badania przy składaniu wniosku o zezwolenie na broń. Oczywiście, gdy zajdzie taka konieczność, muszą się też im poddawać na wezwanie policji" - dodała.

Według Piotrowskiej, nie ma konieczności wprowadzania w Prawie łowieckim zakazu udziału dzieci w polowaniach, ponieważ ustawa o ochronie zwierząt zabrania obecności dzieci przy uśmiercaniu zwierzyny. "Polowanie to nie tylko uśmiercanie, lecz także m.in. tropienie i obserwacja. Biuro Analiz Sejmowych uznało zakaz udziału dzieci w polowaniach za pogwałcenie konstytucyjnego prawa do wychowania dzieci według własnych przekonań. Trzeba też pamiętać, że Polska obok Litwy i Słowenii ma najbardziej restrykcyjne prawo w tej kwestii" - podkreśliła rzecznik.

Piotrowska powiedziała PAP, że ustawowy zakaz używania ołowianej amunicji nie jest obecnie możliwy do wprowadzenia. "Proponowane zamienniki są jeszcze bardziej toksyczne niż ołów. Używane w tym celu miedź i cynk łatwiej niż ołów wchodzą w reakcje chemiczne, co może prowadzić do zatruwania wód gruntowych. Pociski z tych materiałów są też bardziej podatne na rykoszety" - ostrzegła.

W poniedziałek przedstawiciele organizacji społecznych Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, Fundacja Viva!, Akcja Demokracja i Niech żyją! złożyli w siedzibie władz PiS ponad 50 tys. podpisów pod apelem o przerwanie prac nad rządowym projektem nowelizacji Prawa łowieckiego. Ich zdaniem, nowelizacja nie zapewnia bezpieczeństwa ludziom i zwierzętom oraz jest sprzeczna z poglądami większości Polaków. Rada Ministrów przyjęła przedłożony przez ministra środowiska projekt ustawy o zmianie ustawy prawo łowieckie 22 września. Jak podkreślił wiceminister środowiska Andrzej Konieczny, "wdrożenie proponowanych rozwiązań zapewni racjonalne prowadzenie gospodarki łowieckiej". We wtorek o godz. 11 rozpatrzeniem projektu zajmie się powołana w tym celu sejmowa podkomisja nadzwyczajna.(PAP)