Posłużenie się w nazwie stowarzyszenia imieniem osoby zmarłej nie wymaga uzyskania zgody jej bliskich. Każdy więc może założyć np. fundację im. Lecha Kaczyńskiego.
Posłużenie się w nazwie stowarzyszenia imieniem osoby zmarłej nie wymaga uzyskania zgody jej bliskich. Każdy więc może założyć np. fundację im. Lecha Kaczyńskiego.
Takie wnioski płyną z wydanego niedawno orzeczenia Sądu Apelacyjnego w Poznaniu.
Rozpoznawał on sprawę wniesioną przez Małgorzatę Niemen-Wydrzycką, wdowę po Czesławie Niemenie. Powódka prowadziła spór o ochronę dóbr osobistych – w postaci kultu pamięci zmarłego – ze Stowarzyszeniem Pamięci Czesława Niemena w Świebodzinie. Nie zgadzała się, by organizacja posługiwała się imieniem i nazwiskiem jej męża i zażądała, by stowarzyszenie dokonało zmian w sądzie rejestrowym, wykreślając jego personalia.
Fundacja a przedsiębiorstwo
Swoje powództwo oparła między innymi na brzmieniu art. 435 par. 3 kodeksu cywilnego. Zgodnie z nim umieszczenie w nazwie firmy nazwiska albo pseudonimu osoby fizycznej wymaga pisemnej zgody tej osoby, a w razie jej śmierci – małżonka i dzieci. Świebodzińskie stowarzyszenie natomiast od Małgorzaty Niemen stosownej zgody nie otrzymało.
To jednak nie przekonało sądu.
– W ocenie składu orzekającego art. 435 par. 3 k.c. dotyczący ochrony nazwy przedsiębiorcy, w którym znajduje się nazwisko osoby zmarłej, nie ma zastosowania do innych osób prawnych niż przedsiębiorcy – wskazuje adwokat Zbigniew Krüger z poznańskiej kancelarii Krüger & Partnerzy, który reprezentował wdowę po Niemenie.
Efekt? – W przypadku osób prawnych niebędących przedsiębiorcami, a więc w przypadku fundacji czy stowarzyszeń, brak jest postmortalnej ochrony nazwiska wykorzystanego w nazwach tych podmiotów – wyjaśnia mecenas Krüger.
– Teoretycznie można więc dziś założyć stowarzyszenie imienia Lecha Kaczyńskiego, Andrzeja Wajdy czy Jana Kulczyka, nie mając nic wspólnego z ich dorobkiem i koneksjami rodzinnymi – dodaje.
To, że sąd apelacyjny zdecydował się wydać orzeczenie, którego skutkiem może być wysyp tego typu organizacji, dziwi nie tylko pełnomocnika Małgorzaty Niemen. – Jestem bardzo ciekawy pisemnego uzasadnienia tego wyroku. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której samozwańcza fundacja imienia znanej, ale zmarłej osoby, przyznaje nagrody, posługując się jej nazwiskiem. Trudno w takiej sytuacji odmówić jej rodzinie prawnej ochrony – komentuje Maciej Ślusarek, adwokat z kancelarii Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy.
W ocenie eksperta bliscy zmarłego muszą dysponować prawem, by skutecznie nie zgadzać się na to, jak jest wykorzystywane jego nazwisko. – Abstrahując od brzmienia art. 435 kodeksu cywilnego cały czas mamy jeszcze artykuły 23 i 24 kodeksu, które mogą być stosowane niezależnie – dodaje mecenas Maciej Ślusarek.
Mowa o ogólnych przepisach dotyczących ochrony dóbr osobistych.
– Kult pamięci po osobie zmarłej zakłada pewnego rodzaju pieczę spadkobierców nad dobrym imieniem spadkodawcy. W tym zakresie wyobrażam sobie, że można by było wykreować dobro osobiste, jakim jest wykonywanie przez spadkobierców prawa do bycia przez zmarłego patronem tych czy innych instytucji. Z pewnością na tyle pojemny jest art. 23 k.c. – twierdzi mecenas Ślusarek.
Dziwny jest ten świat
Ten argument również podnoszony był w apelacji Małgorzaty Niemen.
„Zgodnie ze stanowiskiem Sądu Najwyższego kult pamięci zmarłego polega na przysługujących człowiekowi uprawnieniach wypływających ze sfery uczuć i odczuć odnoszącej się do postaci osoby zmarłej, okazywania szacunku dla wspomnień i pamięci o niej. (...) Efektywność tej ochrony wymaga przyznania bliskim (najbliższym) roszczeń zakazowych w określonych sytuacjach” – czytamy w piśmie procesowym.
/>
– W uzasadnieniu ustnym sąd do tej kwestii się jednak nie odniósł. Wskazał jedynie, że dostrzega lukę w ochronie postmortalnej nazwisk – jako dobra osobistego – w przypadku posługiwania się nimi przez fundacje czy stowarzyszenia. Zastrzegł przy tym jednak, że jest to luka aksjologiczna, a nie konstrukcyjna, nie można więc zastosować przepisów dedykowanych przedsiębiorcom – wyjaśnia mecenas Zbigniew Krüger.
I dodaje, że orzeczenie poznańskiego sądu nie jest dla niego zrozumiałe. Zarówno bowiem stowarzyszenia, jak i fundacje mogą prowadzić działalność gospodarczą. Wystarczy, że zamieszczą o tym wzmiankę w statucie. Dlatego też nie ma zamiaru składać broni. Sprawa trafi do Sądu Najwyższego. – Po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia orzeczenia sporządzona zostania skarga kasacyjna. Obawiam się bowiem, że zaraz znajdzie się więcej podmiotów, które w sposób nieuprawniony będą wykorzystywać nazwiska znanych zmarłych osób – mówi mec. Krüger.
Co ciekawe, pełnej ochrony imienia i nazwiska doczekała się w Polsce tylko jedna osoba. Fryderyk Chopin. To, że nikt samowolnie nie założy fundacji jego imienia, gwarantuje ustawa z 2001 r. o ochronie dziedzictwa Fryderyka Chopina (Dz.U. z 2001r. nr 16, poz. 168 ze zm.). Już w jej pierwszym artykule przeczytać możemy, że utwory Fryderyka Chopina i przedmioty z nim związane stanowią dobro ogólnonarodowe podlegające szczególnej ochronie. Jego nazwisko natomiast – podobnie jak i wizerunek – są chronione odpowiednio na zasadach dotyczących dóbr osobistych.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama