Z omyłką mamy do czynienia tylko w takiej sytuacji, gdy zamawiający może ją poprawić samodzielnie, bez udziału wykonawcy.
Główny Inspektorat Transportu Drogowego prowadzi przetarg w celu zawarcia umowy ramowej na dostawę i instalację fotoradarów.
Jest o co rywalizować, gdyż wartość zamówienia szacuje się na ponad 66 mln zł. Ofertę złożyła m.in. firma KAPSCH, która już obsługuje system płatności za drogi. Niestety popełniła błąd w swej ofercie. GITD wymagał, by okres gwarancji na urządzenia wynosił co najmniej dwa lata.
Tymczasem spółka wskazała 12 miesięcy. Sytuację jeszcze bardziej komplikował fakt, że okres gwarancji był jednym z dwóch poza ceną kryteriów oceny ofert i mógł zadecydować o tym, która oferta zostanie ostatecznie uznana za najkorzystniejszą.

Każdy powinien się zorientować

Przedsiębiorca nie kwestionował swej pomyłki. W złożonym do Krajowej Izby Odwoławczej odwołaniu przekonywał jednak, że błąd ten powinien zostać poprawiony przez GITD na podstawie art. 87 ust. 2 pkt 3 ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2010 r. nr 113, poz. 759 z późń. zm.).
Tłumaczył, że gdy tylko zorientował się w swym błędzie, od razu wysłał do zamawiającego pismo prostujące błąd.

Z omyłką mamy do czynienia w sytuacji, gdy zamawiający może ją poprawić samodzielnie, bez udziału wykonawcy

Jego zdaniem dla wszystkich powinno być oczywiste, że skoro w specyfikacji wymagano co najmniej dwóch lat gwarancji, to nikt celowo nie oferowałby terminu krótszego. Tym bardziej że w ramach oferty złożył oświadczenie, w którym potwierdzał, że zapoznał się ze specyfikacją i akceptuje jej postanowienia.
Skoro tak, to również to dotyczące minimalnego okresu gwarancji. Zdaniem przedstawicieli spółki poprawienie omyłki przez zamawiającego nie spowodowałoby istotnych zmian w treści oferty.
Krajowa Izba Odwoławcza nie zgodziła się z tą argumentacją.
– Z omyłką mamy do czynienia w sytuacji, gdy zamawiający może ją poprawić samodzielnie, bez udziału wykonawcy – podkreśliła w wyroku oddalającym odwołanie przewodnicząca składu orzekającego Aneta Mlącka.
Z jednej strony nie może być żadnych wątpliwości, że chodzi o omyłkę, a z drugiej musi też być oczywiste, w jaki sposób powinna ona zostać poprawiona.
W omawianej zaś sprawie zamawiający nie mógł być pewien, że okres jednego roku wpisano błędnie, ani też jak długą gwarancję zamierzał podać przedsiębiorca.

Nie wiadomo, czego chciała firma

– Zamawiający, określając kryterium okresu gwarancji urządzeń, pozostawił wykonawcom możliwość złożenia dowolnego oświadczenia w tym zakresie.
Nie można zatem uznać, aby mógł sam, bez udziału wykonawcy, poprawić omyłkę, skoro treść oświadczenia co do oferowanego terminu gwarancji nie była mu znana. To wykonawca decydował, na jak długi okres udziela gwarancji – zauważyła przewodnicząca.
– Sposób poprawienia omyłki nie był wcale oczywisty, bo w miejscu wpisywanego okresu gwarancji mógł zostać wpisany dowolny okres, byleby mieścił się w ramach wskazanych przez zamawiającego – dodała.
Co więcej, ewentualne poprawienie omyłki istotnie zmieniałoby treść oferty. Okres gwarancji był bowiem jednym z kryteriów oceny ofert i to kryterium ważnym, gdyż stanowiącym aż 40 proc. punktacji.
Co prawda dokonanie korekty w sposób sugerowany przez spółkę nie wpłynęłoby na kolejność ofert, ale okazało się to dopiero po ich otwarciu. Wykonawca byłby więc uprzywilejowany w stosunku do innych uczestników przetargu – wiedziałby, że wystarczy podać okres 24 miesięcy, by go wygrać. Nie mając tej wiedzy, być może wskazywałby inną długość gwarancji.

Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej, sygn. akt KIO 429/12.