EWA RUTKOWSKA - Doświadczenie innych państw, w których funkcjonuje sprzedaż internetowa leków na receptę, pokazuje, że taki zakaz nie jest uzasadniony ani proporcjonalny. Problem można byłoby rozwiązać, wprowadzając właściwe przepisy
Ministerstwo Zdrowia chce uniemożliwić handel w internecie lekami na receptę. Prawo już zabrania takiej praktyki. W czym tkwi zatem problem?
Prawo pozwala aptekom i punktom aptecznym na sprzedaż wysyłkową leków bez recepty, ale już nie leków na receptę. Brak jest definicji sprzedaży wysyłkowej w prawie farmaceutycznym. Moim zdaniem główny problem to chęć walki z inną formą sprzedaży leków, zwaną potocznie sprzedażą pełnomocniczą, której organy nadzoru nie odróżniają od sprzedaży wysyłkowej. Taką formę zakupu umożliwiają pacjentom niektóre apteki z wykorzystaniem witryny internetowej. Jeśli ktoś kupuje w aptece lek w imieniu pacjenta, to nie jest to sprzedaż wysyłkowa, bo to nie apteka wysyła lek pacjentowi, ale wydaje go osobie, która zawiera w imieniu pacjenta umowę sprzedaży i odbiera lek.
Czy zdefiniowanie wysyłkowej sprzedaży leków cokolwiek pomoże?
Definicja na pewno jest potrzebna. Jej brak wprowadza sporą niepewność prawną i prowadzi do chaotycznych działań organów nadzoru, które uznają za niezgodne z prawem modele niemieszczące się w pojęciu sprzedaży wysyłkowej, co potwierdził w jednym z wyroków sąd administracyjny. Proponowana obecnie przez MZ definicja miesza jednak sposób wykonania umowy, czyli dostawy leku poprzez wysyłkę, o czym mowa w nazwie definiowanego pojęcia, ze sposobem zawarcia umowy sprzedaży, odwołując się do wykorzystania środków komunikacji elektronicznej.
Czy wprowadzanie takich ograniczeń jest w ogóle potrzebne? Może warto tak skonstruować przepisy, by także lekami na receptę można było handlować w internecie?
Doświadczenie innych państw, gdzie funkcjonuje sprzedaż internetowa leków na receptę, pokazuje, że taki zakaz nie jest uzasadniony ani proporcjonalny. Wiele państw w Europie, w tym bliskie nam Niemcy, taką sprzedaż dopuściło. Dopuszczenie wiązało się oczywiście z wprowadzeniem wielu przepisów zabezpieczających sytuację pacjenta.
Często argumentuje się, że sprzedaż leku przez internet jest niebezpieczna. Tymczasem ten problem można byłoby rozwiązać wprowadzając właściwe przepisy regulujące na przykład postępowanie z produktami sfałszowanymi. Poza tym należy widzieć to zagadnienie w kontekście zasad obowiązujących w obrocie konwencjonalnym. W aptece stacjonarnej nie ma obowiązku sprawdzania tożsamości osoby przedstawiającej receptę do realizacji i można tam kupić lek w imieniu innej osoby, dla której została wystawiona recepta. Stąd dopuszczalna jest całkowicie sytuacja, w której wnuczek kupuje leki dla babci, w tym także leki na receptę.
Należy zwrócić uwagę, że wbrew temu, co podaje się w uzasadnieniu projektu nowelizacji, ETS w wyroku C-322/01 (tzw. Sprawa DocMorris) nie uznał sprzedaży wysyłkowej leków na receptę za sprzeczną z prawem wspólnotowym.