94 umowy cywilnoprawne zawarło Ministerstwo Sprawiedliwości w latach 2014–2015 ze swoimi pracownikami. Dodatkowo płacono m.in. za wgrywanie nośników pamięci, analizę akt osobowych kandydatów na adwokatów czy radców prawnych, czy też tłumaczenie wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Największy zastrzyk gotówki otrzymali jednak ci, którzy zajmowali się rekonfiguracją oraz aktualizacją baz aktów prawnych. Oni bowiem mogli zarobić na tym nawet 7,5 tys. zł za dwa miesiące dodatkowej pracy. Takich umów ministerstwo podpisało ze swoimi pracownikami kilkanaście.

Zawieranie umów cywilnoprawnych z własnymi zatrudnionymi samo w sobie nie jest niezgodne z prawem. Za takie może zostać uznane jedynie wówczas, gdy umowa-zlecenie będzie miała cechy umowy o pracę oraz dotyczyć będzie prac rodzajowo takich samych, jak te, które są wykonywane przez pracownika w ramach stosunku pracy. W większości udostępnionych DGP umów znajduje się zastrzeżenie, że ich przedmiot nie jest objęty zakresem czynności wykonywanych przez pracownika przyjmującego zlecenie. Są również zapisy, zgodnie z którymi zleceniobiorca ma wykonać zobowiązanie wynikające z umowy poza godzinami pracy. Tak więc pod względem formalnym wszystko się zgadza.
A jednak budzi to pewne wątpliwości. Zgłaszała je na łamach DGP Międzyzakładowa Organizacja Związkowa NSZZ „Solidarność” Pracowników Sądownictwa. Jej zdaniem ta praktyka świadczy albo o tym, że w resorcie zatrudniani są nieodpowiedni ludzie na nieodpowiednich stanowiskach, albo o tym, że zakres ich obowiązków służbowych jest nieprawidłowo określony. Ponadto organizacja podkreślała, że jeżeli weźmie się pod uwagę, iż osoby zatrudnione w sądownictwie powszechnym nie mogą liczyć na takie dodatkowe zajęcie, to sytuacja wydaje się wątpliwa także pod względem moralnym.
Zwłaszcza że nierzadko umowy cywilnoprawne, jakie zawierał i nadal zawiera resort z pracownikami etatowymi, opiewają na całkiem spore kwoty. Dla przykładu – za udzielenie, za pośrednictwem systemu teleinformatycznego, odpowiedzi na 7,2 tys. wniosków przesłanych do Krajowego Rejestru Karnego można było zarobić ponad 5 tys. zł. Opłacalne było również wgrywanie plików. Za wgranie ponad 19 tys. sztuk w ciągu 5 dni można było dorobić 6352 zł.
Resort podkreśla, że tego typu kontrakty są zawierane jedynie w szczególnych sytuacjach, gdy uzasadnieniem dla takiego rozwiązania jest charakter usług oraz kompetencje i wiedza pracowników. ©?