Dzięki wydłużeniu terminu karalności wykroczeń sprawcom trudniej będzie uniknąć odpowiedzialności. Tylko czy warto rozmontowywać cały system, by rozwiązać marginalny problem?
Dziś wykroczenia przedawniają się po roku od momentu popełnienia czynu lub po dwóch latach, jeśli wobec obwinionego zostało wszczęte postępowanie (patrz infografika). Ministerstwo Sprawiedliwości poprzez zmianę art. 45 kodeksu wykroczeń chce drugi z tych terminów wydłużyć do trzech lat.
Wyolbrzymiony problem
Bezpośrednim asumptem do zmian była głośna sprawa „Froga”, pirata drogowego, który uniknął odpowiedzialności za 81 wykroczeń drogowych. Upiekło mu się, bowiem karalność czynów zdążyła się przedawnić, zanim sąd drugiej instancji rozpoznał sprawę. Jako że bieg przedawnienia liczony jest od momentu popełnienia czynu, to im później zostanie wszczęte postępowanie, tym mniejsza jest szansa na uzyskanie prawomocnego rozstrzygnięcia przed upływem tego terminu. Zwłaszcza że, jak przypomina MS, na bieg terminów nie ma wpływu odraczanie i przerywanie rozpraw czy uchylenie wyroku w drugiej instancji i zwrot sprawy do ponownego rozpoznania.
„Zatem nawet jeżeli w dacie orzekania w pierwszej instancji przedawnienie jeszcze nie nastąpiło, ale obwiniony wystąpi z apelacją i wówczas upłynie termin przedawnienia, musi dojść w sądzie odwoławczym do uchylenia wyroku i umorzenia postępowania, i to nawet gdyby skarżący cofnął następnie swój środek odwoławczy” – uzasadnia potrzebę zmian ministerstwo.
Zdaniem resortu obecnie obowiązujące terminy nie uwzględniają złożoności postępowań, w szczególności tych dotyczących wykroczeń drogowych, w których bardzo często strony posiłkują się opiniami biegłych. MS wskazuje, że w niektórych przypadkach rozpoznanie sprawy w dwóch instancjach zabiera 8–10 miesięcy. „Efektem są stosunkowo częste wypadki umorzenia postępowania sądowego z uwagi na przedawnienie karalności wykroczenia” – przekonuje resort.
Dane pokazują jednak co innego. W 2015 r. liczba postępowań dotyczących wykroczeń przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji przekroczyła 340 tys. Przedawnieniu uległo niewiele ponad tysiąc spraw, co stanowi 0,3 proc. wszystkich. Z tego m.in. powodu propozycję zmiany negatywnie ocenia Krajowa Rada Sądownictwa. Sędziowie uważają też, że zamierzony efekt – ograniczenie liczby przedawnień – łatwiej byłoby osiągnąć przez usprawnienie działania organów ścigania i sądów.
Ustanie karalności / Dziennik Gazeta Prawna
Z kolei dr Marek Kulik z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie uważa, że choć większość postępowań w sprawach o wykroczenia przebiega sprawnie, to zmiana ma sens. – W propozycji MS tkwi pewna racja. Zdeterminowany obwiniony, znający trochę przepisy, jest niekiedy w stanie „dotrwać” do przedawnienia – zauważa prawnik.
Jednak zdaniem prof. Ryszarda Stefańskiego z Uczelni Łazarskiego, wydłużenie terminu nie rozwiąże problemu. – Jeśli potem okaże się, że nadal zdarzają się przypadki, gdy w ciągu trzech lat nie zapadnie prawomocny wyrok, to znowu będziemy wydłużać okres karalności? – pyta retorycznie. – Problem z przedawnieniami nie leży w krótkim terminie, lecz w sprawności działania sądów – dodaje.
Alibi dla imposybilizmu
Jeszcze dalej idzie dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, który uważa, że wydłużenie okresu przedawnienia podyktowane jednostkowymi przypadkami może wręcz spowodować, że ogół spraw o wykroczenia będzie rozpoznawany jeszcze wolniej. – Wizja szybkiego przedawnienia sprawy, która dziś motywuje do pośpiechu, zostanie oddalona. Obawiam się, że może to skutkować jeszcze większą przewlekłością. Wszelkie próby wydłużenia okresu przedawnienia służą jednemu celowi: usprawiedliwieniu niesprawnego działania sądów i organów ścigania – twierdzi dr Kładoczny.
Takich obaw nie ma dr Mikołaj Małecki z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Biorąc pod uwagę realia funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, proponowana zmiana byłaby pewnym ułatwieniem dla sądu, pozwalającym na spokojniejsze planowanie pracy. Jednocześnie nie powinna rozleniwić organów odpowiadających za przygotowanie materiału dowodowego w sprawie. Termin „bazowy” się nie zmienia, bo wynosi on nadal tylko rok – zaznacza dr Małecki, który dodaje, że tak w sprawach o wykroczenia, jak i przestępstwa priorytetem zawsze powinno być jak najszybsze przesądzenie o odpowiedzialności sprawcy. – Tym szybsze, im bardziej błahy jest czyn – konkluduje karnista.