Niepewny pozostaje los 13 kandydatów na sędziów, których przedstawiła prezydentowi Krajowa Rada Sądownictwa i którzy nadal czekają na powołanie. Niektórzy od pół roku.
Andrzej Duda nie zamierza tłumaczyć, dlaczego akurat te osoby wciąż nie dostały zaproszenia do Pałacu Prezydenckiego. O tym, że prezydent nie powołał kilkunastu sędziów (część z nich czeka na to od końca zeszłego roku), mimo że przeszli pozytywnie całą procedurę przed KRS, pisaliśmy w drugiej połowie maja br. Informowaliśmy wówczas, że Kancelaria Prezydenta nie odpowiedziała na nasze pytania dotyczące tej sytuacji. Teraz odpowiedzi nadeszły.
Osobista prerogatywa
Po pierwsze wskazano, że konstytucja stanowi, iż powoływanie sędziów jest osobistą prerogatywą prezydenta i nie ma żadnych ustawowych regulacji mówiących o tym, w jakim terminie prezydent może skorzystać z tej prerogatywy. Nikt nie może więc pośpieszać prezydenta w podjęciu tego typu decyzji. Takie stanowisko zgodne jest z orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego, który w wyroku z 5 czerwca 2012 r. (sygn. akt K 18/09) jasno stwierdził, że wiązanie prezydenta ustawowym terminem na dokonanie nominacji jest niezgodne z ustawą zasadniczą.
Wątpliwości może jednak budzić to, iż prezydent nie zamierza w ogóle informować o powodach, jakie stoją za tym, że 13 kandydatów wskazanych przez radę wciąż nie otrzymało od niego aktów powołania. W uzasadnieniu wspomnianego wyroku trybunał bowiem zastrzegł również, iż prezydent musi działać bez zbędnej zwłoki. Z uzasadnioną zwłoką będziemy zaś mieli do czynienia, jeżeli już po przesłaniu wniosku do prezydenta wyjdą na jaw nowe fakty dotyczące kandydata, np. wszczęte zostanie wobec niego postępowanie dyscyplinarne. W takim przypadku – zauważył trybunał – prezydent może zwrócić wniosek do KRS w celu ponownego rozpoznania. Nic nie wiadomo, by tak miało być również teraz.
Bez KRS bis
Wiadomo już jednak, że Andrzej Duda nie powołał „KRS bis”, która miałaby jeszcze raz sprawdzać kandydatów na sędziów. „(...) W Kancelarii Prezydenta RP nie działa zespół, który zajmowałby się opiniowaniem kandydatów przedstawionych przez Krajową Radę Sądownictwa prezydentowi RP z wnioskiem o powołanie do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego” – zapewnia biuro prasowe KP.
To istotna informacja. Gdyby bowiem taki zespół został stworzony, to moglibyśmy mówić o sporze kompetencyjnym pomiędzy KRS a głową państwa. Teza ta znajduje poparcie w postanowieniu TK z 23 czerwca 2008 r. (sygn. akt Kpt 1/08). Wówczas to umarzając postępowanie wszczęte z wniosku I prezesa Sądu Najwyższego o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego pomiędzy ówczesnym prezydentem śp. Lechem Kaczyńskim a KRS, trybunał zauważył bowiem, że z takim sporem mielibyśmy do czynienia, gdyby „Prezydent (...) oświadczył (potwierdził), że przy powołaniu skorzystał z innych opinii (niż te przedstawione mu przez radę – red.). Dokonanie takich czynności przez Prezydenta, podobnie jak podjęcie aktu powołania sędziego przez Krajową Radę Sądownictwa, musiałoby skutkować ich nieważnością”.