Uchwała siódemki ucięła wieloletni spór: na czyje ręce ustępujący menedżer powinien złożyć rezygnację. Teraz już wiadomo: oświadczenie należy złożyć jednemu członkowi zarządu lub prokurentowi. Przez lata orzecznictwo było bardzo rozbieżne.
Przez dziesięciolecia problem rezygnacji członka zarządu był nieznany polskiemu prawu handlowemu. Ustawodawca uważał, że kluczowa jest kwestia powołania danej osoby na funkcję, nie zaś to, na jakich zasadach może ona zrezygnować. Dopiero w ustawie z 15 września 2000 r. – Kodeks spółek handlowych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1030 ze zm.; dalej: k.s.h.) postanowiono umieścić odpowiednią regulację. Tyle że jest ona dość lakoniczna. Z przepisów kodeksu spółek handlowych wynika bowiem, że oświadczenie o rezygnacji członek zarządu składa spółce. Żaden przepis jednak nie wskazuje, kto – w przypadku braku wyraźnego postanowienia umownego (statutowego) – reprezentuje w takiej sytuacji spółkę. Innymi słowy, wiadomo, że członek zarządu chcący zrezygnować ze sprawowanej funkcji musi zawiadomić o tym spółkę. Nie wiadomo było jednak, kogo konkretnie powinien zawiadomić.
Trzy szkoły
Z orzeczeń sądów powszechnych oraz Sądu Najwyższego wynika, że zarysowały się trzy stanowiska w kwestii odpowiedzi na pytanie: kto reprezentuje spółkę kapitałową w razie rezygnacji członka zarządu. INFOGRAFIKA PONIŻEJ
Trzeba przy tym zaznaczyć, że są to jedynie główne możliwości. Niektórzy praktycy prawa handlowego twierdzą, że w orzecznictwie dostrzec można nawet sześć różnych wariantów.
Prezes pyta
Liczba spółek działających w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna
W końcu pierwsza prezes Sądu Najwyższego uznała, że niedopuszczalna jest sytuacja, w której zarówno menedżerowie, jak i przedsiębiorcy nie wiedzą, który z wariantów jest właściwy. Kilka miesięcy temu skierowała więc wniosek o rozstrzygnięcie przez skład siedmiu sędziów zagadnienia prawnego wywołującego rozbieżności w wykładni prawa.
Na czyje ręce należy składać rezygnację / Dziennik Gazeta Prawna
– Podjęcie uchwały rozstrzygającej wskazane rozbieżności jest niezbędne z uwagi na brak pewności prawa w tak istotnej kwestii, jaką jest skład zarządu spółki. Niespójność wykładni godzi przede wszystkim w interes członka zarządu zamierzającego złożyć rezygnację. Jego uprawnienie w tym zakresie nie powinno podlegać ograniczeniom ani utrudnieniom, gdyż staje się on w ten sposób „więźniem spółki” – tak uzasadniała konieczność wydania opinii przez siódemkę prof. Małgorzata Gersdorf, pierwsza prezes Sądu Najwyższego w wypowiedzi dla „Dziennika Gazety Prawnej”.
Jej zdaniem w praktyce niejasny stan prawny prowadzi nawet nieraz do składania przez członka zarządu oświadczenia o rezygnacji „na wszelki wypadek” wszystkim organom spółki i jej wspólnikom. – Powstaje także ryzyko dla samej spółki, która działa przez swoje organy, jej właściwa reprezentacja wymaga zatem pewności, kiedy zachodzi konieczność powołania zarządu czy też uzupełnienia jego składu. Ustalenie, czy rezygnacja członka zarządu była skuteczna, ma ponadto znaczenie dla ustalenia, czy ponosi on odpowiedzialność za dane zobowiązanie, co ma w konsekwencji wpływ na sytuację prawną wierzycieli – zwracała uwagę prof. Małgorzata Gersdorf.
Sąd Najwyższy w składzie siedmiu sędziów przesądził / Dziennik Gazeta Prawna
W odpowiedzi na pytanie sędziowie uznali, że właściwy, z pewnymi zastrzeżeniami, jest pierwszy z wymienionych wariantów, czyli że oświadczenie o rezygnacji należy złożyć członkowi zarządu lub prokurentowi spółki.
! Oświadczenie woli osoby rezygnującej z funkcji członka zarządu spółki jest wystarczające. Zgoda samej spółki nie ma żadnego znaczenia.
OPINIA EKSPERTA
Adrianna Gumowska prawnik w kancelarii Lach Janas Paśko Biernat / Dziennik Gazeta Prawna
Wydawać się może, że z punktu widzenia członka zarządu, który chciałby złożyć oświadczenie o rezygnacji z funkcji, wydana przez Sąd Najwyższy uchwała jest niezwykle korzystna.
Bez wątpienia, spośród wszelkich możliwych rozwiązań wariant wybrany przez SN wydaje się tym najprostszym dla członka zarządu mającego złożyć oświadczenie. Dotychczas jednym z możliwych rozwiązań było złożenie oświadczenia przed zgromadzeniem wspólników. Zwołanie takiego zgromadzenia z samej swej natury wymaga czasu. W konsekwencji oddalał się w czasie moment wystąpienia członka z zarządu. Złożenia oświadczenia jednemu z członków zarządu lub prokurentowi jest nieporównywalnie prostsze.
Czy jest to jednak rozwiązanie idealne? Wydaje się, że nie. Wariant wybrany przez SN traci na atrakcyjności, gdy rozważa się go w kontekście potencjalnego konfliktu mogącego istnieć pomiędzy członkami zarządu czy też członkiem zarządu a prokurentem. Rozwiązanie budzi jeszcze większe wątpliwości, jeżeli weźmie się pod uwagę możliwość podjęcia przez poszczególnych członków zarządu działań mających na celu unicestwienie całego organu. Nie pozostaje zatem nic innego, jak wstrzymać się z oceną wydanej przez SN uchwały do momentu sprawdzenia, co przyniosła ona za sobą w praktyce.
Przepis na skuteczną rezygnację według SN
W opublikowanym właśnie uzasadnieniu siódemka szczegółowo wyjaśniła, jakie warunki powinien spełnić ustępujący członek zarządu. Staranne dopełnienie wszelkich formalności jest istotne. W przeciwnym razie ważność oświadczenia może być kwestionowana, a to oznacza wstęp do lawiny problemów
Zanim rozważone zostaną szczegóły koncepcji przyjętej przez Sąd Najwyższy, warto wskazać, jaki charakter ma rezygnacja członka zarządu. Zgodnie z art. 202 par. 5 k.s.h. „do złożenia rezygnacji przez członka zarządu spółki z ograniczoną odpowiedzialnością stosuje się odpowiednio przepisy o wypowiedzeniu zlecenia przez przyjmującego zlecenie”. Podobnie sprawa ma się w spółce akcyjnej (art. 369 par. 6 k.s.h.).
Jak przy zleceniu
Z przepisów o zleceniu wynika zaś kilka istotnych okoliczności:
● po pierwsze: przyjmujący zlecenie może umowę-zlecenie wypowiedzieć w każdym czasie (stanowi o tym art. 647 par. 2 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny; t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 380 ze zm.; dalej: k.c.);
● po drugie: niedopuszczalne jest zrzeczenie się z góry przez przyjmującego zlecenie uprawnienia do wypowiedzenia zlecenia z ważnych powodów (zgodnie z art. 746 par. 3 k.c.);
● po trzecie: w sytuacji gdy zlecenie jest odpłatne (co ma miejsce w przytłaczającej większości sytuacji dotyczących zatrudniania menedżerów spółek), wypowiedzenie nastąpiło zaś bez ważnego powodu, przyjmujący zlecenie jest odpowiedzialny za szkodę (wynika to z art. 746 par. 2 k.c.).
Na podstawie trzech powyższych okoliczności można więc sformułować istotny wniosek. Otóż członek zarządu spółki kapitałowej ma przyznaną dużą swobodę w korzystaniu z uprawnienia, jakim jest złożenie rezygnacji. Może to uczynić w zasadzie w każdym czasie. Nieważne będzie postanowienie umowne zabraniające mu rezygnacji. Co najwyżej – jeśli jego rezygnacja zostanie uznana za złożoną nieprofesjonalnie (bez ważnego powodu) – możliwa będzie odpowiedzialność takiego menedżera, jeśli z powodu tego kroku spółka finansowo ucierpi.
Jak wielokrotnie wskazywał SN, rezygnacja, wskutek której następuje wygaśnięcie stosunku organizacyjnego powstałego między spółką kapitałową a osobą powołaną w skład zarządu, stanowi jednostronną czynność prawną osoby powołanej w skład zarządu.
Forma dowolna
Skoro wiadomo, że rezygnacja członka zarządu jest jednostronnym oświadczeniem woli, to w związku z tym należy zwrócić uwagę na art. 60 k.c. Stanowi on, że „z zastrzeżeniem wyjątków w ustawie przewidzianych, wola osoby dokonującej czynności prawnej może być wyrażona przez każde zachowanie się tej osoby, które ujawnia jej wolę w sposób dostateczny (...)”. Takiego wyjątku kodeks spółek handlowych nie zawiera. W efekcie oświadczenie członka zarządu spółki kapitałowej (co do zasady) może być wyrażone w dowolnej formie. Praktyka obrotu wymusiła jednak, aby oświadczenia o rezygnacji były składane albo w formie pisemnej (pismo wysyłane na adres spółki), albo chociaż w postaci wiadomości e-mail.
Tu akt notarialny jest potrzebny
Wyjątkiem od zasady, że oświadczenia członka zarządu spółki kapitałowej o rezygnacji może być złożone w dowolnej formie, jest sytuacja, w której wspólnik, któremu przysługują wszystkie udziały lub który jest jedynym wspólnikiem, a udziały przysługują jemu i spółce – pełni jednocześnie funkcję jednoosobowego zarządu. Wówczas czynność prawna między wspólnikiem a reprezentowaną przez niego spółką wymaga formy aktu notarialnego.
Notariusz powinien o dokonaniu czynności prawnej zawiadomić sąd rejestrowy, przesyłając wypis aktu notarialnego.
Termin: istotna chwila dotarcia
Zgodnie z art. 61 par. 1 k.c. oświadczenie woli, które ma być złożone innej osobie (czyli właśnie np. spółce), jest złożone z chwilą, gdy dotarło do niej w taki sposób, że mogła się ona zapoznać z jego treścią. PRZYKŁADY 1 I 2
W tym właśnie momencie szczególnego znaczenia nabiera treść uchwały SN. Przypomnijmy: sąd rozstrzygał, czy za reprezentującego spółkę należy uznać: (a) członka zarządu lub prokurenta, (b) radę nadzorczą lub pełnomocnika powołanego przez zgromadzenie, (c) organ uprawniony do powoływania członków zarządu spółki.
Zgodnie z utrwaloną linią orzeczniczą SN – art. 61 par. 1 k.c. uzależnia dokonanie oświadczenia woli, które ma być złożone innej osobie, od tego, czy dotarło ono do tej osoby w wyniku decyzji składającego, w taki sposób, aby mogła ona zapoznać się z jego treścią „w zwykłym toku czynności” oraz „bez szczególnych nakładów i starań”.
W tej sytuacji istotna staje się praktyka funkcjonowania organów spółek. W przypadku członków zarządu sytuacja jest prosta: przyjmuje się, że członkowie zarządu na bieżąco zarządzają spółką, w związku z czym w standardowych godzinach pracy zapoznają się z dokumentacją do nich kierowaną. Ale inaczej może być w przypadku członków rady nadzorczej. W tym przypadku wiele zależy od okoliczności faktycznych. Łatwo jednak sobie wyobrazić sytuację, gdy przedstawiciele rady nadzorczej na co dzień zajmują się zupełnie innymi kwestiami, niezwiązanymi bezpośrednio z działalnością spółki. Wreszcie trzecią możliwością jest zastosowanie koncepcji „lustra”. W tym przypadku skuteczne złożenie oświadczenia o rezygnacji może trwać najdłużej, jeśli uprawnionym do powoływania na funkcję byłoby zgromadzenie wspólników albo walne zgromadzenie akcjonariuszy.
SN wybrał więc wariant możliwie najlepszy dla menedżerów chcących złożyć rezygnację. Jest to bowiem wariant najszybszy.
Nie tylko pocztą czy e-mailem
W jaki sposób złożyć oświadczenie? Na to pytanie wprost w uzasadnieniu do uchwały odpowiada SN. Spektrum możliwości jest określone bardzo szeroko. Zgodnie z orzeczeniem możliwe jest skierowanie oświadczenia na adres zamieszkania osoby uprawnionej do odbioru oświadczenia, jej pobytu, siedziby, biura, a także na numer skrytki pocztowej. Ponadto możliwe jest przesłanie faksem, a nawet za pośrednictwem telefonu, czy też w formie e-maila (za pośrednictwem poczty elektronicznej). Możliwe jest również złożenie oświadczenia przy bezpośredniej komunikacji – a więc w miejscu, w którym składający oświadczenie woli i adresat oświadczenia woli znajdują się jednocześnie w danej chwili.
Konieczny dowód
Zgodnie z wykładnią dokonaną przez SN ciężar dowodu, że oświadczenia woli doszło do adresata w taki sposób, że mógł się on zapoznać z jego treścią, obarcza składającego oświadczenie.
Co to oznacza? Ano tyle, że to rezygnujący członek zarządu musi wykazać, że przekazał swoje pismo (informację) we właściwy sposób.
Z praktycznego punktu widzenia najlepszym rozwiązaniem jest więc przesłanie pisma drogą listowną i tym samym skorzystanie z domniemania faktycznego ujętego w art. 231 ustawy z 17 listopada 1964 r. – Kodeks postępowania cywilnego (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 101). Przyjąć bowiem należy, że awizowanie przesyłki poleconej uzasadnia przyjęcie, że adresat mógł się zapoznać z przesyłką. W konsekwencji to na adresacie wtedy spoczywa ciężar dowodowy, że mimo otrzymania pisma nie miał możliwości zapoznania się z nim (np. wskutek pożaru w siedzibie spółki).
Oświadczenie woli rezygnującego członka zarządu może być przekazane także drogą elektroniczną. W tym przypadku SN również w ostatnio podjętej uchwale udziela wskazówek menedżerom. Otóż należy przyjąć, że oświadczenie woli w postaci elektronicznej dokonywane online zostaje złożone z chwilą jego przejścia do systemu informatycznego prowadzonego i kontrolowanego przez odbiorcę, to jest w chwili przyjęcia oświadczenia przez serwer odbiorcy i zarejestrowania na nim odpowiednich danych.
Mówiąc prościej: jeśli rezygnujący członek zarządu wyśle e-mail innemu członkowi zarządu lub prokurentowi, to należy domniemywać, że oświadczenia zostało złożone skutecznie w chwili, w której adresat odbierze pocztę e-mail. Jeśli nawet nie przeczyta danej wiadomości, np. dlatego że otrzymuje ich setki w ciągu dnia, to negatywnymi konsekwencjami nie należy obciążać rezygnującego.
WAŻNE Precyzując, że rezygnację menedżer składa na ręce członka zarządu lub prokurenta, Sąd Najwyższy wskazał wariant najlepszy i najwygodniejszy dla zainteresowanych, bo najszybszy.
! Jeśli rezygnujący członek zarządu wyśle e-mail innemu członkowi zarządu lub prokurentowi, to należy domniemywać, że oświadczenie zostało złożone skutecznie w chwili, w której adresat odbierze pocztę e-mail. Jeśli nawet nie przeczyta danej wiadomości.
Uchwała Sądu Najwyższego z 31 marca 2016 r., sygn. akt III CZP 89/15
„Oświadczenie woli skierowane do osoby prawnej dojdzie do skutku (...), gdy dotrze pod odpowiedni adres i osoby pełniące funkcję właściwego organu osoby prawnej lub pełnomocnik osoby prawnej uzyskają w zwykłym toku czynności możliwość zapoznania się z jego treścią; czy i kiedy w rzeczywistości dojdzie do zapoznania się z treścią oświadczenia woli jest bez znaczenia. Zła organizacja pracy, która spowodowała, że do takiego zapoznania się w zwykłym toku czynności nie doszło, obciąża osobę prawną – adresata oświadczenia”.
PRZYKŁAD 1
Nie liczy się data nadania, lecz data odebrania
Jan Kowalski postanowił zrezygnować z bycia członkiem zarządu spółki X. W związku z tym 15 kwietnia 2016 r. udał się na pocztę i o godz. 20 wysłał na adres spółki list.
Nie oznacza to jednak, że przestał być członkiem zarządu spółki z dniem 15 kwietnia 2016 r. Istotne jest bowiem to, kiedy list dotarł (a więc kiedy adresat mógł się zapoznać z jego treścią), a nie to, kiedy został wysłany.
PRZYKŁAD 2
Ważne, że dotarło
Jan Kowalski wysłał oświadczenie o rezygnacji z członkostwa w zarządzie spółki właściwej osobie (innemu członkowi zarządu) na adres spółki. Sekretarka przyjęła korespondencję od listonosza, ale w toku zamieszania dokument zaginął. W takiej sytuacji mimo wszystko należy uznać, że oświadczenie zostało skutecznie złożone.
Przepisy określają bowiem, że skutecznie złożonym oświadczeniem woli jest to, z którym adresat oświadczenia mógł się zapoznać. Nie oznacza to jednak, że dla jego skuteczności istotne jest to, czy faktycznie się z nim zapoznał. Potwierdza to orzecznictwo Sądu Najwyższego, który wielokrotnie wskazywał, że „Oświadczenie woli skierowane do innej osoby dojdzie zatem do skutku, gdy trafi pod właściwy adres, choćby osoba, do której jest skierowane, nie zapoznała się z jego treścią. Wystarczy, że osoba ta miała taką możliwość osobiście lub że taką możliwość miał jej pełnomocnik”.
OPINIA EKSPERTA
Jak poinformować o rezygnacji? / Dziennik Gazeta Prawna
Uchwała składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego kończy długotrwały spór i gwarantuje ujednolicenie dotychczas zróżnicowanej praktyki postępowania członków zarządów. Z tego powodu należy odnieść się do niej pozytywnie.
Sporne stanowiska mogły być wykorzystywane do podważania skuteczności złożonej rezygnacji, co stawiało członków zarządu w niepewnym położeniu. Można sobie wyobrazić sytuację, w której odmawia się przyjęcia rezygnacji złożonej innemu członkowi zarządu lub prokurentowi, twierdząc, że dla swej skuteczności powinna być złożona w inny sposób. Teraz członek zarządu będzie mógł odmówić takim żądaniom, wskazując, że jego oświadczenie zostało ważnie złożone. Wyjątek stanowi sytuacja, gdy jedynym członkiem zarządu jest wspólnik albo akcjonariusz w spółce jednoosobowej. W takim przypadku trudno jednak wyobrazić sobie konflikt na tle skuteczności złożenia rezygnacji.
Pozostaje problem, komu składane jest oświadczenie o rezygnacji przez członka zarządu jednoosobowego, ostatniego członka zarządu wieloosobowego albo wszystkich członków zarządu wieloosobowego, w sytuacji gdy spółka nie ma prokurenta. W uzasadnieniu do uchwały Sąd Najwyższy wskazuje, że powinna ona być przesłana na adres spółki. Nie sposób odmówić braku konsekwencji w tym stanowisku, ale bezrefleksyjne podporządkowanie się tym zasadom może doprowadzić do zakłócenia bezpieczeństwa obrotu.
Sąd Najwyższy wskazuje, że priorytetowe powinno być umożliwienie złożenia rezygnacji członkowi zarządu w taki sposób, aby spółka niezwłocznie uzyskała informację o tym fakcie i podjęła niezbędne działania uzasadnione rezygnacją. Wydaje się, że to członek zarządu mający zamiar złożyć rezygnację powinien zapewnić ciągłość działania zarządu i –bezpośrednio przed złożeniem rezygnacji – przynajmniej zwołać zgromadzenie wspólników albo radę nadzorczą. Inaczej spółka zostanie bez kluczowego organu i nie będzie mogła uczestniczyć w obrocie. Zapobiegliwi członkowie zarządu mogą też powołać prokurenta, który przyjmie rezygnację i zajmie się bieżącymi sprawami do czasu powołania nowego zarządu.
W zależności od treści umowy spółki lub statutu można też rozważać powołanie przez zgromadzenie wspólników lub radę nadzorczą pełnomocnika do przyjęcia rezygnacji od członka zarządu.
Nie wszystkie wątpliwości zostały przez sąd w pełni rozwiane
Niestety w uzasadnieniu Sąd Najwyższy do części niejasności odniósł się połowicznie, a niektóre kwestie wręcz pominął milczeniem. W efekcie w niektórych sytuacjach nadal będą problemy
Z uzasadnienia do uchwały o sygn. akt III CZP 89/15 wynika wiele istotnych wskazówek, m.in. w jaki sposób ustępujący członek zarządu ma złożyć oświadczenie oraz komu powinien je złożyć.
Jednak SN w uzasadnieniu nie rozwiał wszelkich wcześniejszych wątpliwości doktryny co do wybranego wariantu (zgodnie z którym oświadczenie o rezygnacji powinno być złożone członkowi zarządu lub prokurentowi). Są kwestie, które nie zostały dostatecznie wyjaśnione lub SN je pominął. Z prawnego punktu widzenia warto zatem prześledzić tok myślenia SN.
Czy to te przepisy
Zarzut pierwszy przeciwników rozwiązania przyjętego ostatecznie przez SN w uchwale związany jest z interpretacją art. 205 par. 2 k.s.h. Przepis ten stanowi, że oświadczenia składane spółce oraz doręczenia pism spółce mogą być dokonywane wobec jednego członka zarządu lub prokurenta. Właśnie na ten artykuł (oraz analogiczny dotyczący spółki akcyjnej – art. 373 par. 2 k.s.h.) powołują się zwolennicy koncepcji uznanej za słuszną przez SN w powiększonym składzie. Tyle że krytycy tego punktu widzenia podkreślają, iż regulacje te dotyczą stosunków zewnętrznych spółki i jej reprezentacji wobec osób trzecich. Tymczasem składanie oświadczeń spółce przez członków jej organów dotyczy stosunków wewnętrznych. Z tego też względu powoływanie się na wyżej wskazane przepisy jest niesłuszne. Stwierdził tak chociażby SN w wyroku z 9 maja 2012 r. (sygn. akt V CSK 223/11).
Z tą argumentacją SN w najnowszej uchwale się nie rozprawia. Ba, w ogóle do niej nie nawiązuje.
Problem: co gdy inni odeszli
Drugi istotny zarzut dotyczy sytuacji, gdy rezygnację składa członek zarządu jednoosobowego lub ostatni członek zarządu wieloosobowego. Nie ma w takim przypadku możliwości, aby złożył on oświadczenie woli innemu członkowi zarządu. Część prawników tworzyła więc jeszcze jeden wariant możliwości działania. Twierdzono, że co do zasady oświadczenie powinno być złożone innemu członkowi zarządu lub prokurentowi (bo jest to rozwiązanie najszybsze, a tym samym najprostsze dla rezygnującego), ale w przypadku gdy mamy do czynienia z jedynym członkiem zarządu – winien on przekazać swoją rezygnację innemu organowi (np. radzie nadzorczej).
Tyle że w praktyce ta koncepcja w wielu stanach faktycznych okazuje się ułomna. Wystarczy sobie wyobrazić sytuację, gdy w spółce jest zarząd wieloosobowy i na znak protestu przeciwko działaniom innego organu wszyscy członkowie tegoż zarządu składają rezygnację. Jak w takim przypadku określić, którzy z nich mogą ją przekazać pozostałym członkom zarządu, a który będzie skazany na dłużej trwającą procedurę?
Sam sobie, czyli... czasem trzeba stanąć przed lustrem
Sąd Najwyższy w najnowszej uchwale (sygn. akt III CZP 89/15) sięgnął po rozwiązanie proste, aczkolwiek mogące budzić wątpliwości.
„Nie napotyka (...) uzasadnionych przeszkód wykonywanie reprezentacji biernej spółki w przypadkach złożonego na piśmie lub w postaci elektronicznej oświadczenia o rezygnacji z funkcji jedynego członka zarządu lub wszystkich członków zarządu, rezygnujących jednocześnie, przez samego tego członka zarządu, który złożył rezygnację” – czytamy w uchwale SN.
Ewa Szlachetka  adwokat, partner w kancelarii Wierzbowski Eversheds, kierująca zespołem fuzji i przejęć / Dziennik Gazeta Prawna
Oznacza to, że jedyny członek zarządu lub ostatni członek zarządu wieloosobowego powinien złożyć rezygnację... sam sobie. Sędziowie podkreślają, że nie przekonał ich podnoszony przeciwko takiemu rozwiązaniu argument, że w tych przypadkach członek zarządu składający rezygnację dokonuje w istocie czynności prawnej z samym sobą, której skuteczności nie można zaakceptować ze względu na zagrażającą bezpieczeństwu spółki i obrotu kolizję interesów członka zarządu, składającego oświadczenie o rezygnacji, z interesami spółki, będącej adresatem oświadczenia.
Zdaniem sądu interesy i rezygnującego, i spółki są zbieżne. Ten pierwszy chce możliwie najszybciej odejść bez zbędnych utrudnień, spółka zaś powinna przede wszystkim chcieć możliwie najszybciej uzyskać informację o rezygnacji, by podjąć niezbędne działania organizacyjne (przede wszystkim zainicjować powołanie nowego członka zarządu oraz spowodować dokonanie wpisu zmiany w składzie zarządu w rejestrze).
„W normalnym układzie stosunków interesy te nie kolidują ze sobą; przeciwnie, ich realizacja może i powinna przebiegać harmonijnie” – stwierdza SN.
Członek zarządu a członek rady nadzorczej
Pierwsza prezes SN we wniosku, w którym uzasadniała konieczność odpowiedzi na pytanie, zaznaczyła, że rozstrzygnięcie dotyczące legitymacji biernej przy rezygnacji członków zarządu spółki kapitałowej może mieć też znaczenie dla rezygnacji członków organów nadzorczych. A to dlatego, że przepisy kodeksu spółek handlowych (art. 202 par. 4 i 5 oraz art. 369 par. 5 i 6) stosuje się – na podstawie art. 218 par. 3, a także art. 386 par. 2 k.s.h. – także do nich. Mówiąc prościej: takie same regulacje obowiązują w zakresie rezygnacji zarówno członka zarządu, jak i członka rady nadzorczej.
Tu jednak również mamy do czynienia z pewną wątpliwością. Otóż SN w ani jednym zdaniu uzasadnienia nie odniósł się do sytuacji członków organu nadzorczego. Treść uchwały odnosi się wyłącznie do członków zarządu. Wydaje się jednak, że w praktyce orzeczniczej przyjęty zostanie pogląd, iż także rezygnujący członek rady nadzorczej powinien swoją rezygnację przekazać członkowi zarządu lub prokurentowi.
WAŻNE Uchwała nie odnosi się wprost do sytuacji członków rad nadzorczych. Najprawdopodobniej jednak i do nich znajdzie zastosowanie.
! Jedyny członek zarządu lub ostatni członek zarządu wieloosobowego powinien złożyć rezygnację... samemu sobie. Interesy rezygnującego i spółki są zbieżne. Ten pierwszy chce możliwie najszybciej odejść, spółka zaś przede wszystkim ma możliwie najszybciej uzyskać informację o rezygnacji.
Dlaczego ważne jest skuteczne złożenie rezygnacji / Dziennik Gazeta Prawna
Co z przeszłością, czyli czy wadliwe oświadczenia są ważne
Na to pytanie SN również nie odpowiedział w uzasadnieniu do uchwały. Gdyby jednak uznać, że niektóre oświadczenia odchodzących członków zarządu zostały złożone nieskutecznie, oznaczałoby to istne trzęsienie ziemi – zarówno dla składających, jak i samych przedsiębiorstw
Nie jest tajemnicą, że w setkach przypadków – a być może tysiącach – rezygnujący członkowie zarządów przekazywali oświadczenia niewłaściwej osobie. Od pewnego czasu wszyscy eksperci zalecali, aby przezornie wysyłać je każdemu, komu się da (tak więc zarówno członkom zarządu, jak i radzie nadzorczej, a także organowi powołującemu), niemniej jednak jeszcze kilka lat temu taka praktyka nie była powszechna. W efekcie bez wątpienia istnieją przypadki, że ktoś złożył rezygnację, ale przekazał ją np. radzie nadzorczej (co teraz SN uznał za niewłaściwą praktykę).
Groźba prawnego galimatiasu
Pojawia się więc zasadne pytanie: co z tymi przypadkami. W skrajnym wariancie należałoby uznać, że rezygnacje zostały złożone nieskutecznie. To zaś oznaczałoby istne trzęsienie ziemi dla wielu przedsiębiorców. Skoro bowiem rezygnacja została niepoprawnie złożona, można bronić poglądu, że dana osoba dalej pełni obowiązki członka zarządu spółki. W efekcie inna osoba, wybrana jako następca rezygnującego, została wadliwie powołana (nie można obsadzić miejsca w organie, które jest już zajęte przez kogoś innego). To zaś prowadzi do wniosku, że niektóre spółki mogą być od kilku lat wadliwie reprezentowane.
Co istotne, SN w ogóle nie odnosi się do tej kwestii w uzasadnieniu podjętej uchwały. Trudno więc jednoznacznie wskazać, czy uznał za oczywiste, że nie można obarczać konsekwencjami przedsiębiorców i menedżerów za wątpliwości występujące w orzecznictwie, czy też wprost przeciwnie – uznał, że nie jest zadaniem składu orzekającego rozstrzyganie o konsekwencjach czynnościach podejmowanych niezgodnie z przyjętą właśnie wykładnią.
Wskazówki płyną z innych uchwał
Pewną wskazówką może być to, że w przypadku uchwały dotyczącej prokury łącznej niewłaściwej w uzasadnieniu jasno wskazano, że wykładnia dotyczy sytuacji przyszłych, a nie przeszłych. Wówczas SN zaznaczył, że pewność obrotu gospodarczego wymaga tego, aby wymiar sądowniczy w toku rozstrzygania rozbieżności orzeczniczych nie wywracał do góry nogami stosowanej w przeszłości praktyki. Mogłoby to bowiem stanowić niewspółmierną ingerencję.
Tyle że to dalej nie wyjaśnia, jak interpretować brak takiego wyjaśnienia co do historycznych oświadczeń przy okazji wydanej przez SN uchwały. Czy SN nie poczynił podobnej uwagi, bo uznał, że wystarczy, iż raz została poczyniona w jednej z poprzednich uchwał dotyczących prawa handlowego? A może uznał, że przypadki te się od siebie na tyle różnią, że w omawianym przedsiębiorcy i menedżerowie muszą liczyć się z konsekwencjami wadliwie składanych oświadczeń? Tego – na razie – nie wiadomo.
OPINIA EKSPERTA
Michał Badowski  radca prawny, partner w kancelarii SSW Spaczyński, Szczepaniak i Wspólnicy / Dziennik Gazeta Prawna
Sąd Najwyższy stwierdził, że rezygnacja z członkostwa w zarządzie spółki kapitałowej staje się skuteczna z chwilą jej doręczenia spółce na adres siedziby spółki, zarządu lub na adres do doręczeń. Przesądził jednocześnie, że powinna zostać złożona spółce z zachowaniem zasad reprezentacji biernej spółki określonymi w kodeksie spółek handlowych, tj. może być dokonywana wobec jednego członka zarządu lub prokurenta. Powyższe nie dotyczy przypadku, gdy wspólnik (akcjonariusz), który posiada wszystkie udziały w spółce, jest zarazem jedynym członkiem zarządu.
Warto zauważyć, że przyjęty w uchwale sposób reprezentacji do przyjęcia rezygnacji z członkostwa w zarządzie spółki kapitałowej dotyczy również sytuacji, w której rezygnację składa jedyny członek zarządu, wszyscy jego członkowie lub ostatni członek zarządu wieloosobowego, a w spółce nie został powołany prokurent. Niezależnie od skuteczności rezygnacji wskazane byłoby – co najmniej z punktu widzenia dobrych praktyk korporacyjnych - poinformowanie o niej z odpowiednim wyprzedzeniem lub (w zależności jaki organ powołuje członków zarządu) wprost zwołanie przez rezygnującego członka zarządu zgromadzenia wspólników (walnego zgromadzenia) lub żądanie zwołania rady nadzorczej celem uzupełnienia składu organu po jego rezygnacji.
Rezygnację z członkostwa w zarządzie należy oceniać z punktu widzenia przepisów o wypowiedzeniu zlecenia. Zatem członek zarządu, także przy rezygnacji, powinien zapewnić spółce możliwość niezakłóconego i sprawnego funkcjonowania, a także pamiętać, że jeżeli rezygnacja nastąpiła bez ważnego powodu (a funkcję sprawuje on odpłatnie), to ponosi odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną spółce z powodu takiej rezygnacji. Z punktu widzenia interesu spółki oraz wspólników (akcjonariuszy) nie byłoby pożądane, aby spółka pozostała bez organu uprawnionego do jej reprezentacji.