Skierowana przez rząd do Sejmu nowelizacja przepisów o zamówieniach publicznych rozszerza nieco ochronę prawną firm startujących w małych przetargach. Przy czym określenie „małe” jest dość umowne, gdyż w przypadku robót budowlanych chodzi o kwotę niższą od 5,225 mln euro.
Dzisiaj przy zamówieniach publicznych do tzw. progu unijnego odwołanie do Krajowej Izby Odwoławczej można wnieść wyłącznie na wybór niekonkurencyjnego trybu, niewłaściwy opis sposobu dokonywania oceny spełniania warunków i wykluczenie lub odrzucenie oferty. Firma nie może więc zaprotestować przeciwko temu, że specyfikacja preferuje z góry wybrane produkty lub też oferta uznana za najkorzystniejszą zawiera błędy. Pełen zakres odwołań jest zarezerwowany tylko dla droższych przetargów.
Przygotowana przez rząd nowelizacja ma to zmienić. Zgodnie z ostateczną wersją także poniżej progów unijnych odwołania będą mogły dotyczyć opisu przedmiotu zamówienia oraz wyboru najkorzystniejszej oferty. Można więc będzie podważyć specyfikację przetargową ostateczny wynik przetargu i wykazać, że zwycięska oferta nie spełnia postawionych warunków.
Pierwotnie projekt zakładał również możliwość kwestionowania bezpodstawnych decyzji o unieważnieniu przetargu. Ostatecznie jednak rząd wycofał się z tego pomysłu. Zdecydował, że skoro nikt nie zdobywa zamówienia, to wykonawcy nie muszą mieć możliwości dalszej o nie walki.
– Niestety oznacza to, że jeśli coś nie pójdzie po myśli zamawiającego, to zawsze może on unieważnić przetarg i ta decyzja pozostanie poza kontrolą. Co z tego zatem, że firma skutecznie podważy poprawność konkurencyjnej oferty, gdy na końcu urzędnik i tak pod byle pretekstem odwoła przetarg – ubolewa Artur Wawryło, ekspert z Centrum Obsługi Zamówień Publicznych.
Mimo wszystko zmiany powinny umożliwić przedsiębiorcom skuteczniejszą walkę o swoje prawa. Dotychczas odwołania poniżej progów unijnych stanowiły zdecydowaną mniejszość (w 2014 r. było ich 21 proc.). Jeśli zaś chodzi o liczbę przetargów, to proporcje są odwrotne. Zdecydowana większość z nich to zamówienia poniżej progów.
Dobrą wiadomością dla wykonawców jest również to, że odwołania nadal będą mogli wnosić drogą elektroniczną. W pewnym momencie z niewiadomych powodów w projekcie pojawił się przepis mówiący, że muszą być składane w formie pisemnej. Tymczasem przy wyjątkowo krótkich terminach na wnoszenie odwołań (od 5 do 15 dni) nawet kilka dni stanowi różnicę. Dlatego prawie co piąte odwołanie jest składane w formie elektronicznej. Ostatecznie rząd zdecydował się utrzymać taką możliwość.
Etap legislacyjny
Projekt przed pierwszym czytaniem w Sejmie