Dzisiaj przy zamówieniach publicznych do tzw. progu unijnego odwołanie do Krajowej Izby Odwoławczej można wnieść wyłącznie na wybór niekonkurencyjnego trybu, niewłaściwy opis sposobu dokonywania oceny spełniania warunków i wykluczenie lub odrzucenie oferty. Firma nie może więc zaprotestować przeciwko temu, że specyfikacja preferuje z góry wybrane produkty lub też oferta uznana za najkorzystniejszą zawiera błędy. Pełen zakres odwołań jest zarezerwowany tylko dla droższych przetargów.
Przygotowana przez rząd nowelizacja ma to zmienić. Zgodnie z ostateczną wersją także poniżej progów unijnych odwołania będą mogły dotyczyć opisu przedmiotu zamówienia oraz wyboru najkorzystniejszej oferty. Można więc będzie podważyć specyfikację przetargową ostateczny wynik przetargu i wykazać, że zwycięska oferta nie spełnia postawionych warunków.
Pierwotnie projekt zakładał również możliwość kwestionowania bezpodstawnych decyzji o unieważnieniu przetargu. Ostatecznie jednak rząd wycofał się z tego pomysłu. Zdecydował, że skoro nikt nie zdobywa zamówienia, to wykonawcy nie muszą mieć możliwości dalszej o nie walki.
– Niestety oznacza to, że jeśli coś nie pójdzie po myśli zamawiającego, to zawsze może on unieważnić przetarg i ta decyzja pozostanie poza kontrolą. Co z tego zatem, że firma skutecznie podważy poprawność konkurencyjnej oferty, gdy na końcu urzędnik i tak pod byle pretekstem odwoła przetarg – ubolewa Artur Wawryło, ekspert z Centrum Obsługi Zamówień Publicznych.
Mimo wszystko zmiany powinny umożliwić przedsiębiorcom skuteczniejszą walkę o swoje prawa. Dotychczas odwołania poniżej progów unijnych stanowiły zdecydowaną mniejszość (w 2014 r. było ich 21 proc.). Jeśli zaś chodzi o liczbę przetargów, to proporcje są odwrotne. Zdecydowana większość z nich to zamówienia poniżej progów.
Dobrą wiadomością dla wykonawców jest również to, że odwołania nadal będą mogli wnosić drogą elektroniczną. W pewnym momencie z niewiadomych powodów w projekcie pojawił się przepis mówiący, że muszą być składane w formie pisemnej. Tymczasem przy wyjątkowo krótkich terminach na wnoszenie odwołań (od 5 do 15 dni) nawet kilka dni stanowi różnicę. Dlatego prawie co piąte odwołanie jest składane w formie elektronicznej. Ostatecznie rząd zdecydował się utrzymać taką możliwość.
Etap legislacyjny
Projekt przed pierwszym czytaniem w Sejmie