Zgadzam się z tezami Sławomira Wikariaka zawartymi w tekście „Po co komu przetargi z dożywotnią gwarancją” (DGP 46/2016). Według planowanych zmian cena nie będzie już mogła stanowić więcej niż 40 proc. wagi wszystkich kryteriów w przetargach.
Elżbieta Urbańska, dyrektor Biura Ubezpieczeń Finansowych PZU SA / Dziennik Gazeta Prawna





Zdaniem autora poza ceną zaczną dominować kryteria takie jak okres gwarancji i termin realizacji zamówienia.
Zwiększanie roli gwarancji i wydłużanie jej okresu w ofertowaniu w ramach przepisów o zamówieniach publicznych podwyższa ryzyko dla uczestników procesu. Będzie ono blokować limity na klientów i limity branżowe. Spowoduje to w krótkim czasie obniżenie zdolności banków i ubezpieczycieli do udzielania nowych gwarancji. Już teraz reasekuratorzy zagraniczni nie znajdują uzasadnienia dla wydłużania w Polsce okresów gwarancyjnych, bowiem wszystkie kraje europejskie stosują maksymalnie 5–6-letnie łączne okresy gwarancji dobrego wykonania kontraktu i rękojmi.
Dla wykonawcy wraz z wydłużaniem okresu gwarancji wzrosną koszty, a to będzie miało negatywny wpływ na wskaźniki finansowe. Te z kolei mają znaczenie przy ocenie zdolności kredytowej, co może się przełożyć na problemy w pozyskaniu kredytu czy gwarancji.
Dla zamawiającego oznacza to z kolei ryzyko sporów sądowych z wykonawcą, toczonych za kilka lat, by ustalić, czy usterka lub wada pojawiły się w wyniku błędów wykonawcy, czy też nadmiernej lub nieprawidłowej eksploatacji przez użytkowników. To zaś będzie generowało wydatki dla trzech uczestników procesu gwarantowania – ze względu na koszty sądowe i roszczenia gwarancyjne.