Od 1 stycznia br. gminy nie mogą używać fotoradarów. Część już się ich pozbyła, a ludzi oddelegowała do innych zadań. Inni jeszcze czekają. Niektórzy włodarze pokładają nadzieję w parlamentarzystach PiS, którzy widzą sens przywrócenia działania tych urządzeń przynajmniej w niektórych miejscach.
Nie wiadomo jednak, czy pójdzie za tym ponowne przekazanie urządzeń w ręce samorządów. A kilkanaście gmin pod wodzą Kobylnicy już o to walczy, skarżąc nowe, niekorzystne dla samorządów przepisy do Trybunału Konstytucyjnego. Ale na rozstrzygnięcie trzeba jeszcze poczekać, a zamęt spowodowany nie do końca przemyślanymi przepisami trwa.
Włodarze już policzyli, że ich wpływy do budżetów zmaleją o blisko 300 mln zł. Nie będzie więc dodatkowych pieniędzy nie tylko na infrastrukturę drogową, usprawnienie kontroli ruchu i poprawę bezpieczeństwa pieszych, ale trzeba też będzie redukować zatrudnienie. Samorządy nie chcą bowiem narazić się na straty i na niegospodarność, trzymając na garnuszku niepotrzebnych pracowników. Dotyczy to głównie biedniejszych gmin, dla których radar był istotnym źródłem przychodów. Z wyliczeń, które dostaliśmy od samorządowców, wynika, że utrzymanie np. ośmiu strażników kosztuje około pół miliona złotych w skali roku. Dlatego niektóre gminy straż już zlikwidowały. A inne prowadzą lub przewidują restrukturyzację i zwolnienia.
To jednak jest trudniejsze niż w przypadku zwykłych pracowników. W przypadku strażników gminnych i pracowników straży trzeba wziąć pod uwagę kilka aktów prawnych, które się na siebie nakładają. Chodzi o ustawy: o straży gminnej, o pracownikach samorządowych, kodeks pracy, o związkach zawodowych, a w razie zwolnień grupowych – o ustawę o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników. W dzisiejszym dodatku pokazujemy, jak prawidłowo dokonać przeniesień na inne stanowiska, a w ostateczności dokonać zwolnień.
Wciąż nie wiadomo też, co zrobić z gminnymi radarami. Wiele czeka owiniętych folią. Niektóre samorządy wierzą, że ich rejestratory niebawem znów zaczną działać. Jest na to szansa. Wkrótce jako pierwsza doczeka się tego Warszawa. Ale generalnie GITD nie kwapi się do ich przejmowania. Bo nie są kompatybilne z nowocześniejszym sprzętem będącym w posiadaniu inspekcji. Poszczególne urządzenia trafiły więc już do muzeów czy na charytatywne aukcje.
Utrata zysków przez gminy nie przysparza ich automatycznie stronie rządowej. Przeciwnie – dodaje pracy. Jak poinformowała nas Komenda Główna Policji, trafiło do niej do tej pory 302 tys. spraw niezakończonych przez straże miejskie i gminne – najwięcej, bo 52 tys. z Warszawy. A przecież nie wszyscy oddali niezakończone sprawy policji, np. w Nowej Soli pozbawieni radarów strażnicy starają się samodzielnie dokończyć odebrane im tylko z czteromiesięcznym vacatio legis zadania.