Wulgarne i obraźliwe komentarze zamieszczone w portalu przez użytkowników nie są wystarczającym powodem do ukarania jego administratorów - wynika z wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Sprawę zainicjowały dwa węgierskie podmioty: MTE, będące stowarzyszeniem dostawców treści internetowych, oraz Index.hu, właściciel jednego z najpopularniejszych portali informacyjnych na Węgrzech. Oba do pewnego czasu zezwalały użytkownikom swoich stron na komentowanie pojawiających się tam artykułów. W ogólnych zasadach warunkach korzystania z portali znalazło się też zastrzeżenie, że autorzy wpisów odpowiadają za nich treść (nie zaś administratorzy). Co więcej, oba przewidywały tzw. procedurę notice and takedown, która każdemu, kto zauważy jakieś bezprawne treści, umożliwia przesłanie odpowiedniego zgłoszenia usługodawcy. Ten zaś następnie może wskazane treści usunąć.

W lutym 2010 r. MTE opublikowało na swojej stronie opinię krytykującą praktyki biznesowe dwóch portali o nieruchomościach za wprowadzanie użytkowników w błąd. Chodziło o to, że witryny zachęcały klientów do skorzystania za darmo przez 30 dni z możliwości zamieszczenia reklamy. Tymczasem w rzeczywistości po upływie miesiąca reklamodawcy otrzymywali wezwanie do zapłaty. O tej nagannej praktyce poinformował następnie portal Index.hu oraz opublikował opinię ze strony MTE. Na obu pojawiły się wkrótce obraźliwe i wulgarne komentarze.

Dwa tygodnie później właściciel portalu o nieruchomościach wniósł pozew cywilny przeciwko MTE i Index.hu, dowodząc, że opublikowana przez nie opinia oraz komentarze użytkowników zniszczyły jego reputację. Kiedy tylko pozwani otrzymali w tej sprawie informację, usunęli ze stron obraźliwe wpisy. W odpowiedzi na pozew przekonywali z kolei, że jako pośrednicy nie ponoszą odpowiedzialności za komentarze internautów, a poza tym, ich oskarżenia były uzasadnione, co potwierdzają liczne skargi konsumenckie oraz pozwy.

Sądy krajowe uznały jednak, że wpisy użytkowników są na tyle wulgarne, obraźliwe i uwłaczające, że wychodzą poza granice dopuszczalnej krytyki. Właściciele portali, umożliwiając internautów komentowanie, ponoszą natomiast odpowiedzialność wtedy, gdy ich wpisy naruszają prawo. Węgierski Trybunał Konstytucyjny oddalił następnie skargę MTE i Index.hu.

Sprawa trafiła do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Skarżący zarzucili sądom węgierskim, że wydane przeciwko nim wyroki obligowały ich do moderowania treści komentarzy publikowanych przez użytkowników, to zaś jest sprzeczne z istotą wolności wypowiedzi w internecie.

Trybunał strasburski uznał, że ingerencja w prawo do wolności słowa MTE i Index.hu była zgodna z prawem oraz służyła realizacji uzasadnionego celu, jakim była ochrona praw osób trzecich. Tym niemniej jego zdaniem węgierskie sądy nie rozważyły w sposób należyty kwestii równowagi między prawem skarżących do wolności wypowiedzi a prawem do ochrony reputacji.

Trybunał przypomniał, że w sprawach, w których komentarze internautów przybierają formę mowy nienawiści bądź bezpośrednich gróźb, rządy mają prawo nakładać kary na portale informacyjne, jeśli te nie usuną ich niezwłocznie. W rozpatrywanej sprawie nie doszło jednak do głoszenia mowy nienawiści ani nawoływania do użycia przemocy. Wpisy internautów rzeczywiście były wulgarne i obraźliwe, ale nie bezprawne.

Trybunał zastosował cztery istotne kryteria pozwalające ocenić proporcjonalność ingerencji w wolność wypowiedzi w sytuacjach, gdzie nie dochodzi do mowy nienawiści podżegania do nienawiści:

1) kontekst i treść komentarzy - ETPC stwierdził, że dotyczyły one sprawy wiążącej się z interesem publicznym, która stała się przedmiotem wielu skarg konsumenckich oraz uruchomiła właściwe procedury przeciwdziałania tego rodzaju praktykom. Wpisy nie miały charakteru zniesławiającego, ale formą wyrażenia opinii, typową dla portali internetowych;

2) odpowiedzialność autorów komentarzy - ETPC zauważył, że na żadnym etapie postępowania krajowego sądy nie wzięły jej pod uwagę;

3) kroki podjęte przez skarżących oraz powoda - po raz kolejny trybunał stwierdził, że węgierskie sądy przypisały odpowiedzialność MTE i Index.hu, nie badając powziętych przez nie środków, np. procedury notice and takedown;

4) konsekwencje komentarzy - ETPC podkreślił w tym kontekście, że reputacja firmy nie ma tej samej wagi co reputacja osoby. Co więcej trzeba wziąć pod uwagę, że gdy publikowano sporną opinię, po skargach konsumenckich przeciwko portalowi o nieruchomościach zainicjowano już odpowiednie postępowanie. Zdaniem trybunału wątpliwe jest to, czy komentarze internautów wywarły jeszcze dodatkowy wpływ na stosunek konsumentów. Z drugiej strony niewykluczone, że ukaranie skarżących mogło skłonić ich do całkowitego zamknięcia forum do komentowania.

Ostatecznie ETPC uznał, że doszło do naruszenia art. 10 konwencji oraz nakazał węgierskiemu rządowi pokrycie kosztów poniesionych przez skarżących (5,1 tys. euro).

Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 2 lutego 2016 r. w sprawie MTE i Index.hu przeciwko Węgrom (skarga nr 22947/13)