Nikt nie ma wątpliwości, że po zwycięstwie wyborczym PiS Markowi Staszakowi jako nowemu szefowi Krajowej Rady Prokuratury przypadnie już tylko symboliczna rola tego, który zgasi światło
Zaledwie dwa tygodnie przed wyborami do parlamentu zastąpił Edwarda Zalewskiego na stanowisku przewodniczącego instytucji, która niebawem, zgodnie z zapowiedziami zwycięskiej opcji politycznej, ma zniknąć z polskiego systemu prawnego.
KRP utworzono w ramach reformy z 2010 r. na wzór Krajowej Rady Sadownictwa. Jej powstanie miało być wyrazem wzmocnienia niezależności prokuratury wobec władzy wykonawczej. Jednak w przeciwieństwie do KRS prokuratorska rada nie ma charakteru organu konstytucyjnego, a podstawę prawną jej działania stanowi ustawa o prokuraturze. A tą, rzecz jasna, mając większość parlamentarną , można bez żadnego problemu zmienić.
Na ile realna jest likwidacja KRP? – To nie jest pytanie „czy”, ale „kiedy” – można usłyszeć od polityków zwycięskiego ugrupowania. PiS otwarcie w swym programie zapowiada bowiem odwrócenie reformy z 2010 r., a więc włączenie prokuratury w struktury Ministerstwa Sprawiedliwości oraz likwidację prokuratorskiej rady jako organu quasikorporacyjnego.
„Konieczny jest zarazem powrót do sprawdzonego w dziejach naszego państwa i wielu krajów demokratycznych hierarchicznego modelu prokuratury, który wskutek rozwiązań przeforsowanych przez PO-PSL zastąpiono modelem korporacyjnym – utworzono samorząd prokuratorski, będący nieudaną, merytorycznie nieuzasadnioną i pozbawioną podstaw konstytucyjnych kalką samorządu sędziowskiego. Nowa ustawa o prokuraturze zniesie Krajową Radę Prokuratury, zgromadzenia prokuratorów i kolegia prokuratur jako organy nieprzystające do instytucji hierarchicznej, wymagającej sprawnego kierowania” – stwierdza PiS w swoim programie z 2014 r.
Dla wielu to paradoks, że właśnie Staszak stanął na czele rady, która pełni funkcję strażniczki prokuratorskiej niezależności. Wielu kojarzy go bowiem z środowiskami związanymi z PSL, choć on sam wielokrotnie takim sugestiom mniej lub bardziej wyraźnie zaprzeczał. Faktem jest, że latach 1993-97 z rekomendacji PSL zasiadał jednak w Trybunale Stanu. W 1997 r. objął stanowisko dyrektora biura prawnego Telewizji Polskiej S.A. Był też wiceministrem sprawiedliwości, gdy resortem kierowali Barbara Piwnik i Grzegorz Kurczuk (2001-03), a więc za czasów rządów koalicji SLD-PSL. W 2007 r. premier Donald Tusk na wniosek ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego powołał go na urząd prokuratora krajowego, zastępcy prokuratora generalnego. Stracił to stanowisko w marcu 2009 r. razem z ministrem Ćwiąkalskim i szefem Służby Więziennej po samobójstwie Roberta Pazika, trzeciego z morderców Krzysztofa Olewnika.
W 2009 r. tygodnik „Newsweek” zapytał go, czy „pan i pan minister Cichosz jesteście związani z PSL. Nie ma pan żalu do Waldemara Pawlaka, że nie bronił panów?”. Odpowiedział wtedy: „Ja bardzo lubię i szanuję pana premiera Pawlaka, ale proszę nie sugerować tego, że ja jestem człowiekiem PSL w prokuraturze.”
Wielu szeregowych prokuratorów zastanawia się jednak, czemu Staszak zawdzięcza tak błyskotliwą karierę. Jak z poziomu prokuratury rejonowej przeskoczył od razu do prokuratury krajowej? – Czy to nie zadziwiające, że po 14 latach rozstania z prokuraturą trafia od razu do krajówki? Niepowtarzalna kariera. – komentuje z przekąsem jeden z prokuratorów.
Staszak ukończył studia prawnicze na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu w 1980 r. Aplikację prokuratorską odbył w prokuraturze rejonowej w Międzyrzeczu. Rzeczywiście przez lata pracował głównie na najniższym szczeblu prokuratury, m.in. w rejonówce w Środzie Wielkopolskiej. Na pewien czas zrezygnował nawet z kariery prokuratorskiej na rzecz pracy radcy prawnego w jednym z urzędów gminy. W 1991 r. został wpisany na listę adwokatów izby adwokackiej w Bydgoszczy. W latach 1994–1996, po przeniesieniu do Wielkopolskiej Izby Adwokackiej, prowadził indywidualną praktykę adwokacką we Wrześni.
Staszak ubiegał się także o stanowisko szefa prokuratury w poprzednim konkursie na prokuratora generalnego. Bezskutecznie.