Chodzi o przetarg na dostarczanie przez dwa lata korespondencji z ponad 100 państwowych instytucji takich jak ministerstwa, urzędy centralne czy wojewódzkie. W grudniu 2014 r. wygrała go spółka InPost z ofertą 33 mln zł. Poczta Polska, która proponowała 36 mln zł zakwestionowała ten wybór. Spór trafił do Krajowej Izby Odwoławczej, później do sądu. Ten zaś ostatecznie potwierdził wygraną InPostu. Wydawało się, że choć z pewnym opóźnieniem, to jednak ta spółka zacznie obsługiwać całą administrację centralną. Tak się jednak nie stało.
Organizator przetargu czyli Centrum Usług Wspólnych w maju 2015 r. niespodziewanie postanowiło go unieważnić. Powód? Zawarcie umowy przestało leżeć w interesie publicznym. Szkopuł w tym, że poza takim lakonicznym stwierdzeniem decyzja nie została w żaden sposób uzasadniona. CUW powołało się bowiem na informacje niejawne, które nie mogą zostać podane do publicznej wiadomości. Zdaniem InPostu była to jedynie zasłona dymna, a zdecydowały czynniki polityczne. Rafał Brzoska, prezes grupy Integer.pl, do której należy ta spółka w emocjonalnym felietonie zamieszczonym w magazynie „Forbes” stwierdził wręcz, że "to nie jest państwo prawa”.
W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że przetarg unieważniono bezprawnie. Nie znamy uzasadnienia wyroku – cały proces, ze względu na wskazywane przez CUW informacje niejawne, toczył się za zamkniętymi drzwiami. Sąd podtrzymał wcześniejszy wyrok Krajowej Izby Odwoławczej, a ta uznała unieważnienie za bezpodstawne. Oznacza to, że InPost jest pełnoprawnym zwycięzcą przetargu i to z tą spółką powinna być podpisana umowa na usługi pocztowe dla administracji centralnej.
Sytuacja jest niecodzienna. Usługi te realizuje już bowiem, na podstawie umowy zawartej bez przetargu, Poczta Polska. Umowa, której dotyczył przetarg miała zostać zawarta na dwa lata. Z jednej strony oznacza to, że teraz kontrakt powinna przejąć spółka InPost. Z drugiej zaś, że będzie ona mogła domagać się odszkodowania za czas, w którym powinna realizować usługi, ale nie było jej to dane. CUW nie może w żaden sposób podważyć czwartkowego wyroku, gdyż zapadł on w II instancji, a w sprawach przetargowych kasacja przysługuje jedynie prezesowi Urzędu Zamówień Publicznych.