Tego, kto ukrywa się w sieci pod pseudonimem, też można zniesławić. Tyle że aby dochodzić swoich praw, musiałby on jednak ujawnić swoją tożsamość.
Odpowiedzialność cywilna czy karna / Dziennik Gazeta Prawna
Kampania wyborcza podniosła temperaturę dyskusji w internecie. Widać to w komentarzach umieszczanych pod artykułami, ale przede wszystkim w mediach społecznościowych, zwłaszcza na Twitterze. Nie każdy chce ujawniać, kim jest, wiele osób zakłada konta anonimowe. Z jednej strony często to one właśnie służą do tzw. trollowania politycznego – według niektórych wręcz opłacanego przez partie. Z drugiej jednak, także te anonimowe konta są obiektem napaści. Pomówienia, zniewagi, wulgaryzmy kierowane w ich stronę nie należą do rzadkości. Czasem przybierają drastyczne wręcz formy.
Kto pod ochroną
Pojawia się pytanie – czy osobom ukrywającym swoją tożsamość w sieci przysługuje ochrona prawna? Ci, którzy w internecie rzucają inwektywy pod ich adresem, uważają, że nie. Bo jak można naruszyć dobra osobiste – a więc przypisane konkretnej osobie – anonimowego konta? Są jednak w błędzie. Za anonimowym kontem stoi konkretna osoba, nawet gdy nie chce ujawniać swojej tożsamości. I atakujący mogą ponieść odpowiedzialność: cywilną – za naruszenie jej dóbr osobistych, a nawet karną – za zniesławienie czy znieważenie. Potwierdzają to zarówno eksperci, jak i orzecznictwo sądowe.
Kiedy więc można naruszyć dobra osobiste kogoś, kto ukrywa się w internecie pod nickiem?
– Wtedy, gdy dana osoba jest w stanie udowodnić, że określona wypowiedź naruszająca jej cześć czy godność, była adresowana właśnie do niej. Nie ma tu znaczenia, czy internauta występował pod swoim imieniem i nazwiskiem, czy też jedynie pod nickiem – uważa Witold Chomiczewski, radca prawny w kancelarii Lubasz i Wspólnicy.
W przypadku wypowiedzi bezpośrednio wskazującej dany nick ten warunek będzie spełniony. Jeśli więc ktoś napisze, że konto „abc” to troll, który za pieniądze określonej partii celowo rozpowszechnia kłamstwa w sieci, to może zostać pozwany za naruszenie dóbr osobistych. Oczywiście tylko wtedy, gdy to twierdzenie jest nieprawdziwe.
Tomasz Zalewski, radca prawny kierujący zespołem własności intelektualnej w kancelarii Wierzbowski Eversheds, wskazuje na dodatkowy aspekt.
– Ważne jest też to, czy dana osoba posługuje się pseudonimem lub nickiem, który ją jednoznacznie identyfikuje w danym środowisku jako osobę o konkretnych poglądach, zachowaniach, umiejętnościach, nawet jeśli jednocześnie nie pozwala na jej identyfikację jako konkretnej osoby fizycznej o danym nazwisku – wyjaśnia.
Jeśli więc ktoś prowadzi bloga czy też od lat zamieszcza wpisy na Twitterze pod pseudonimem – bez wątpienia jest znany wśród internautów. Nawet gdy zdecydowana większość śledzących tę aktywność osób nie miała pojęcia, że pod nickiem „abc” ukrywa się taka, a nie inna osoba.
Nazwa identyfikuje
Potwierdzenie opinii ekspertów można znaleźć w orzecznictwie Sądu Najwyższego. Sprawa o sygn. II CSK 539/07 dotyczyła użytkownika Allegro używającego konta CezCez. Poczuł on się dotknięty sformułowaniami, jakie opublikował pracownik serwisu aukcyjnego, zarzucając CezCez nieuczciwość i kłamstwa. W pierwszej instancji właściciel konta wygrał i sąd nakazał publikację stosownego oświadczenia. W drugiej jednak zmieniono wyrok. Sąd Najwyższy co prawda oddalił kasację, gdyż oparto ją na niewłaściwym przepisie, niemniej jednak wypowiedział się co do ochrony dóbr osobistych osoby skrywającej się pod nickiem. „Nie można zgodzić się ze stanowiskiem sądu apelacyjnego, że nazwa użytkownika ma wyłącznie charakter techniczny i służy do indywidualizacji operacji” – można przeczytać w uzasadnieniu wyroku.
„Niekiedy już samo wzięcie udziału w aukcji przez użytkownika posługującego się konkretną nazwą może stanowić źródło informacji dla pozostałych uczestników, którzy wiedzą, że dany użytkownik zwykle bierze udział w aukcjach danego typu, licytuje tylko do pewnej kwoty, tylko w określone dni, w określony sposób, nie konkuruje z użytkownikami posługującymi się określonymi nazwami, że użytkownik ten jest rzetelny, sprawnie i bezzwłocznie przeprowadza transakcje itp. Z pewnością można powiedzieć, że nazwa użytkownika identyfikuje konkretną osobę fizyczną” – zaznaczył SN.
Osoba skrywająca w internecie swoją tożsamość i chcąca dochodzić swoich praw musi się jednak liczyć z tym, że będzie musiała ją ujawnić.
– Nie widzę możliwości podniesienia roszczeń z tytułu ochrony dóbr osobistych osoby funkcjonującej pod pseudonimem bez zdradzenia swojej tożsamości. Podobnie zresztą będzie przy zniesławieniu, które jest ścigane z oskarżenia prywatnego, więc oskarżyciel i tak musiałby się ujawnić – ocenia Tomasz Zalewski.
Dodatkowo trzeba mieć dowody, że to właśnie ten pokrzywdzony czy poszkodowany posługiwał się określonym pseudonimem.
– W sądzie osoba ta będzie musiała udowodnić, że to ona działała pod wskazanym nickiem – mówi Witold Chomiczewski.
Ale osobom, które ukrywają swoją tożsamość, przysługuje ochrona nie tylko z tytułu zniesławienia, znieważenia czy naruszenia dóbr osobistych. W grę wchodzić mogą także prawa autorskie. Doskonałym przykładem jest tu znany na całym świecie artysta podpisujący się jako Banksy. Choć wiele osób zagrabia jego dzieła, to nie zdecydował się on nigdy dochodzić swoich praw, prawdopodobnie właśnie dlatego, że musiałby ujawnić swoją tożsamość.