Zapis ten znoszony jest przez nowelizację Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego oraz Kodeksu postępowania cywilnego, która wchodzi w życie w sobotę.

"Już od poniedziałku będziemy nowe przepisy stosować" - zapowiada w rozmowie z PAP Hildebrand-Mrowiec, dodając, że zmiany te były od dawna wyczekiwane zarówno przez sędziów, jak i strony.

"Do tej pory zasadą było, że jeśli rozstający się rodzice nie przedstawili uzgodnienia o sposobie wykonywania władzy rodzicielskiej, to sąd musiał zdecydować, komu powierzyć władzę rodzicielską, a komu ograniczyć do określonych praw i obowiązków. Obecnie w sytuacji braku takiego porozumienia sąd, uwzględniając prawo dziecka do wychowania przez oboje rodziców, może powierzyć władzę rodzicielską obojgu, nie musi jej ograniczać, chyba że przemawia za tym dobro dziecka" - tłumaczy sędzia.

Jak dodaje, istotą zmian jest to, że na zgodny wniosek rodziców, jeżeli nie ma sporu w tej kwestii, sąd nie będzie orzekał o sposobie utrzymania kontaktów z dzieckiem. Wcześniej sąd musiał w jakiś sposób je uregulować, co było trudne np. w sytuacjach, gdy jeden z rodziców był za granicą, w ogóle nie interesując się dzieckiem, czy np. przebywał w zakładzie karnym.

Sędzia podkreśla, że znoszony zapis miał rodziców dyscyplinować, żeby zawierali porozumienie dotyczące opieki nad dzieckiem, jednak nie spełniał tej roli. "W sytuacji sporu ciężko rodzicom się porozumieć i wypracować kompromis. Wtedy sąd musiał jednemu z nich ograniczyć władzę, rodzic często czuł się z tego powodu gorszy, często bezpodstawnie. Tak naprawdę to była tylko formalność, bo jeśli ja ograniczałam władzę do istotnych spraw i obowiązków w stosunku do osoby dziecka - np. do decydowania o szkole, zdrowiu, wyjazdach za granicę - to w praktyce dawałam możliwość do decydowania o wszystkim. Więc to było niepotrzebne, bo to tylko antagonizowało rodziców" - uważa Hildebrand-Mrowiec.

Pytana, czy rozstający się rodzice są w stanie sami się dogadać w sprawie opieki nad dziećmi, podkreśla, że w sytuacji rozwodu, często towarzyszącemu mu konfliktu, rodzice nie zawsze myślą o dzieciach, ale chcą sobie zrobić na złość. "Gdy sprawa jest w toku, a jeszcze sąd orzeka o winie jednego z małżonków i alimentach, kontakty z dzieckiem stają się jedną z najbardziej spornych kwestii. A to dlatego, że w grę wchodzą inne sprawy niż związane z dzieckiem. To niestety jest broń, z której korzystają zarówno ojciec, jak i matka, żeby zrobić sobie na przekór. Gdy spór się po jakimś czasie uspokaja, to widzę, że kontakty przebiegają całkiem inaczej niż zaraz po wydaniu orzeczenia" - podkreśla sędzia.

Jej zdaniem pomocne w takiej sytuacji są mediacje. "Jestem ich wielką zwolenniczką, ponieważ uważam, że porozumienie wypracowane podczas mediacji pomaga zażegnać konflikt i dojść do kompromisu. Jeśli strony same wypracują porozumienie, inaczej do tego podchodzą, niż gdy jest to decyzja sądu. Wtedy często strona, dla której jest to mniej korzystne, czuje się pokrzywdzona, a druga czuje się wygrana. Gdy jest kompromis, rodzicom łatwiej jest wprowadzać porozumienie w życie" - przekonuje sędzia.

Dodaje, że jedną z zasad mediacji jest dobrowolność, więc nie może być ona obowiązkowa, ale jej zdaniem skonfliktowane strony powinny być w różny sposób nakłaniane do podjęcia mediacji, np. przez zwolnienia z kosztów sądowych. "Sędzia powinien robić wszystko, by je do tego zachęcać" - podkreśla Hildebrand-Mrowiec.

Wskazuje również, że nowością we wchodzącej w życie nowelizacji jest możliwość stosowania przepisów o wykonywaniu kontaktów z dzieckiem do spraw, w których sąd określił, że dziecko będzie mieszkać z każdym z rodziców w powtarzających się okresach. Taki sposób ustalania opieki zwany jest opieką naprzemienną. Sąd może zagrozić nakazaniem zapłaty oznaczonej sumy pieniężnej dla rodzica, który nie będzie się stosował do orzeczenia. Hildebrand-Mrowiec podkreśla, że w Krio nie ma mowy na ten temat, jest to jednak model stosowany w innych krajach. Przyznaje, że ma wątpliwości, czy jest to rozwiązanie korzystne dla dziecka.

"Jestem sędzią rodzinnym od 16 lat, rozmawiałam na ten temat z innymi sędziami i nasze doświadczenia są takie, że spraw, w których taką opiekę można by orzec, jest naprawdę niewiele. Jeśli rodzice mieszkają obok siebie, to jak najbardziej. W sprawie, w której rodzice mieszkali w dwóch częściach jednego bliźniaka, nie było z tym żadnego problemu. Tydzień u jednego rodzica, tydzień u drugiego, rodzice byli w stanie się porozumieć w sprawach istotnych dla dziecka. W mniejszych miastach jest taka możliwość nawet, gdy rodzice nie mieszkają tak blisko. Ale np. w Warszawie? Weźmy sytuację, w której jedno z rodziców mieszka na Białołęce, a drugie w Śródmieściu. Przecież dziecko chodzi do szkoły, często blisko domu, ma w swojej okolicy kolegów, swoje towarzystwo. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby dziecko chodziło np. miesiąc od jednej szkoły, miesiąc do innej" - przekonuje Hildebrand-Mrowiec.

Dodaje, że opieka naprzemienna nie zawsze się sprawdza również z tego powodu, że często dzieci w różnym stopniu są związane z rodzicami. "Nie zawsze taka opieka będzie w interesie dziecka. Tylko w szczególnych wypadkach" - ocenia sędzia.

Podkreśla przy tym, że jest zwolenniczką częstych kontaktów dziecka z rodzicami. "Gdy mam sprawy o uregulowanie kontaktów, to przekonuję - najczęściej matki - żeby ich nie ograniczały, że kiedy ojciec zajmuje się dzieckiem, to one mają czas, żeby odpocząć, że kiedy się sam dzieckiem zajmuje, widzi, ile kosztuje utrzymanie dziecka, a to jest też bardzo ważne, np. w sprawach o alimenty. Uświadamia sobie wtedy, że te koszty to nie tylko zakup jedzenia czy ubrań, ale zdaje sobie sprawę, ile kosztują np. wyjścia dzieckiem do kina czy na pizzę, wyjazdy na wakacje. Kontakty powinny być częste i systematyczne, zyskują na tym i dzieci, i rodzice. Wtedy też więzi z dzieckiem są całkiem inne" - przekonuje sędzia.

Hildebrand-Mrowiec zwraca uwagę, że wchodząca w życie nowela zawiera również inne zmiany bardzo istotne dla sędziów rodzinnych. Dzięki zmianom w Kpc będzie można w jednym postępowaniu orzekać o władzy rodzicielskiej i o uregulowaniu kontaktów rodzica z dzieckiem.

"Sędziowie od dawna zgłaszali taki postulat. Do tej pory nie było takiej możliwości - gdy miałam sprawę o pozbawienie czy ograniczenie władzy rodzicielskiej, nie mogłam orzekać o uregulowania kontaktów, musiało być odrębne postępowanie, z uwagi na to, że sprawy były rozpoznawane w różnych składach sądowych – zawodowym i ławniczym, co nie miało żadnego uzasadnienia. Sąd musiał prowadzić dwa postępowania, zadawać podobne pytania, przeprowadzać podobne dowody, w obu postępowaniach przesłuchiwać strony. Sędziowie są bardzo zadowoleni ze zmiany tego przepisu" - podkreśla Hildebrand-Mrowiec.