Odszkodowanie za straty, jakie ponieśli spadkobiercy właścicieli nieruchomości warszawskich, które na mocy dekretu Bieruta z 1945 r. przeszły w posiadanie gminy, powinno stanowić równowartość nieruchomości według stanu z lat 50., a nie obecnej sytuacji rynkowej – uznał Sąd Najwyższy w wyroku z 12 marca 2015 r.

Oznacza to, że wszelkie zmiany dotyczące nieruchomości, które zaszły po tym, jak właściciele stracili ich własność (czyli ponieśli szkodę), nie mają żadnego wypływu na rozmiar roszczeń.

Spór co do sposobu ustalania wysokości odszkodowania powstał na kanwie sprawy terenu pod Pałacem Kultury i Nauki przy ul. Złotej obecnie wycenianego na ok. 25 mln zł. Na podstawie dekretu z 26 października 1945 roku o własności i użytkowaniu gruntów w Warszawie (tzw. dekret Bieruta) nieruchomość ta stała się własnością gminy, a następnie Skarbu Państwa. Dwa lata później zapadła decyzja o rozbiórce zrujnowanych kamienic stojących wówczas przy ul. Złotej oraz przekazaniu terenu na cele publiczne.

Byli właściciele nieruchomości w 1948 r. skorzystali z przysługującego im na mocy dekretu Bieruta prawa do wystąpienia z wnioskiem o przyznanie własności czasowej (prawa użytkowania wieczystego). Prezydium stołecznej rady narodowej w 1952 r. wydał orzeczenie odmowne, uznając, że obowiązywał wtedy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego z 1949 r. uchwalony przez Naczelną Radę Odbudowy Warszawy.

Po upływie pół wieku spadkobiercy byłych właścicieli terenu przy ul. Złotej wystąpili o nieważnienie decyzji z 1952 o odmowie przyznania im własności czasowej. Samorządowe Kolegium Odwoławcze przyznało im rację, stwierdzając, iż orzeczenie administracyjne prezydium rady narodowej zostało wydane z rażącym naruszeniem prawa. W 1952 r. obowiązywał bowiem nie plan miejscowy z 1949 r., ale ogólny plan zabudowy z 1931 r., który przewidywał na spornym gruncie zabudowę 4-5-kondygnacyjną. Tymczasem dzisiaj stoją tam już 30-piętrowe wieżowce i ta różnica między dzisiejszą i powojenną wartością terenu stała się głównych przedmiotem sporu sądowego. Według opinii biegłych wartość nieruchomości przy ul. Złotej zgodnie ze stanem przeznaczenia z 1952 r. wynosiła ok. 13 mln zł, podczas gdy obecnie jej cena jest niemal dwa razy wyższa.

Warszawski sąd okręgowy rozpatrując pozew prawnych następców byłych właścicieli uznał, że przesłanki odpowiedzialności odszkodowawczej Skarbu Państwa z art. 160 k.p.a. zostały spełnione i zasądził powodom po 6,5 mln zł za doznaną szkodę. Rozmiar roszczenia związanego z utraconym prawem użytkowania wieczystego ustalono na podstawie stanu nieruchomości z dnia wydania bezprawnej decyzji. Sąd okręgowy podkreślił, że elementem stanu nieruchomości jest także jej stan prawny, w tym przeznaczenie w planie zagospodarowania przestrzennego obowiązującego w dniu wydania wadliwego orzeczenia administracyjnego. A zatem powodowie powinni otrzymać odszkodowanie w wysokości adekwatnej do przeznaczenia utraconej nieruchomości. Na rozmiar szkody nie mają natomiast wpływu zmiany przeznaczenia terenu, jakie zaszły już po jej powstaniu.

Sąd II instancji oddalił apelację Skarbu Państwa, potwierdzając, że stanem utraconej nieruchomości jest jej stan z dnia wydania decyzji o odmowie przyznania własności czasowej, a przy określaniu wysokości roszczeń nie należy brać pod uwagę zmian nieruchomości, które zaszły w ciągu ostatnich 50 lat – mogłyby one przecież działać zarówno na korzyść, jak i niekorzyść powodów. Przyznanie odszkodowania według aktualnej wartości terenu ustalonej w oparciu o obowiązujący plan zagospodarowania przestrzennego, mogłoby też doprowadzić do wzbogacenia się poszkodowanych kosztem zobowiązanego. Po dopuszczeniu dowodu z wyceny nieruchomości sąd apelacyjny zasądził na rzecz obu powodów dodatkowo po 1 mln 600 tys. zł.

Zarówno pełnomocnik Skarbu Państwa, jak i następcy prawni byłych właścicieli gruntu przy ul. Złotej złożyli skargi kasacyjne do SN, w których zaprezentowały całkowicie różne stanowiska dotyczące sposobu określenia wartości odszkodowania. Zdaniem powodów jego podstawą powinien być plan zagospodarowania przestrzennego obowiązujący w dniu orzekania. – Szkoda ma charakter dynamiczny, odnosi się do zdarzeń rozciągniętych w czasie i różne okoliczności mogą wpływać na jej zakres – dowodził przed SN mec. Rafał Sarbiński, pełnomocnik powodów. W jego ocenie wysokość szkody powinna zostać ustalona zgodnie z metodą dyferencyjną, czyli poprzez porównaniu stanu obecnego (z dnia wydawania wyroku) ze stanem, który istniałby, gdyby nie zaszło zdarzenie wywołujące szkodę. – Gdyby poprzednicy prawni powodów nie utracili własności nieruchomości , uzyskaliby określone korzyści związane z dzisiejszym przeznaczeniem nieruchomości wynikającym z aktualnego planu zagospodarowania przestrzennego – podkreślał mec. Sarbiński.

Przedstawiciel Prokuratorii Generalnej zwrócił jednak uwagę, że zastosowanie metody dyferencyjnej jest chybione, gdyż w ten sposób dochodzi do rozmycia różnicy między utraconą korzyścią a rzeczywistą szkodą. - Należy zbadać składnik majątkowy utracony przez poszkodowanych, a do zdarzeń, które zaszły później podchodzić z rezerwą, gdyż w przeciwnym wypadku trzeba by wykazać ich powstanie – zauważył pełnomocnik Skarbu Państwa.

SN oddalił skargę kasacyjną powodów i uchylił w części wyrok sądu apelacyjnego, przekazując sprawę do ponownego rozpoznania. Najważniejszym motywem tej decyzji była kwestia planów zabudowy. – Problem jest zbyt ważny, aby ograniczyć się jedynie do określenia, czy obowiązuje plan zagospodarowania z 1931 r. czy z 1949 r. Dla ustalenia odszkodowania znaczenia mają nie tylko przepisy planistyczne, ale także wiele innych dokumentów, takich jak np. koncepcje architektoniczne – podkreślił SN. W kwestii sposobu ustalania wysokości odszkodowania SN przychylił się do argumentacji Prokuratorii Generalnej i uznał, że rozmiar roszczenia powinien odpowiadać wartości składnika majątkowego utraconego przez pokrzywdzonych.