Nauczycielka z Cincinnati pozwała swojego byłego pracodawcę za to, że z pracy w liceum przeniósł ją do podstawówki. Kobieta uznała to za przejaw dyskryminacji, gdyż, jak przekonywała, miała rodzaj fobii, którą powodowały kontakty z dziećmi. W efekcie czuła się zmuszona przejść na emeryturę. Federalny sąd apelacyjny właśnie oddalił jej pozew w tej sprawie.

63-letnia Maria Waltherr-Willard od lat 70. uczyła francuskiego i hiszpańskiego w jednym z liceów w Cinncinati. W 2009 r. została przeniesiona do pracy w podstawówce w ramach tego samego zespołu szkół. Nie odnalazła się jednak w pracy z przydzielonymi jej klasami 11-12 latków. Twierdziła, że kontakty z nimi wyzwalają w niej fobię, której fizycznymi objawami są m.in. gwałtowne skoki ciśnienia. Ponieważ stało się to na tyle uciążliwe, w środku roku szkolnego 2010/2011 uznała, że jedynym wyjściem jest przejście na emeryturę. Przeciwko byłemu pracodawcy złożyła pozew o dyskryminację nie tylko ze względu na jej emocjonalną przypadłość, ale też na wiek i niepełnosprawność.

Sąd I instancji stwierdził jednak, że dyrektor zespołu szkół nie naruszył warunków zatrudnienia nauczycielki, gdyż w umowie nie zapisano, że jej miejscem wykonywania pracy kobiety będzie liceum. Zarzuty o dyskryminację uznał zaś za bezzasadne. A sąd odwoławczy podtrzymał tę decyzję.